adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj
Miesięcznik, Wiara

Humor Pana Boga

Czy Pan Bóg ma poczucie humoru? Choć Ewangelia jest „radosną nowiną”, to jednak wielu z nas uważa, że boskich i świętych spraw nie należy obracać w żart ani z nich dowcipkować. To prawda. Z drugiej strony jednak, gdy zajrzymy do Pisma Świętego, odnajdziemy tam wiele miejsc, w których można dostrzec nie tylko subtelny humor Wszechmogącego, ale również naukę, że rozpoznawanie ironii, dystansu i komizmu to ważna umiejętność. Nie miał więc racji karykaturalny mnich Jorge z powieści Umberto Eco Imię Róży, który za myśl heretycką uznawał pogląd, iż Chrystus kiedykolwiek się śmiał.

Można odpowiedzieć: „nigdzie w Ewangeliach nie jest napisane dosłownie, że Jezus się śmiał”. Owszem, lecz skoro był On prawdziwym człowiekiem z krwi i kości, to nie mógł być pozbawiony zmysłu humoru – jego brak świadczyłby raczej o posępności i nieprzyjemnym usposobieniu Zbawiciela, a taki wniosek odsuwamy od siebie nawet podświadomie. Odczytanie różnych scen w Biblii (nie tylko w Ewangeliach) w kluczu komizmu wydaje się cenną umiejętnością. Pismo Święte to dzieło tak różnorodne i bogate pod względem literackim, że autorzy nie omieszkali sięgnąć przy jego tworzeniu również do takich środków wyrazu jak paradoks, hiperbola, gra słów. Odpowiednio użyte, mogą one stanowić świetną formę komunikacji i przekazu ważnych treści.

Definicje

Mówiąc o „humorze Pana Boga”, musimy mieć świadomość precyzyjnego zdefiniowania terminów, którymi się posługujemy – po to, aby uniknąć nieporozumień albo wrażenia lekceważenia Bożego majestatu, Jego świętości, chwały i należnego Jemu szacunku. Czym innym jest przecież poczucie humoru, subtelna ironia i dystans, a czym innym bezmyślny rechot, kpina czy szyderstwo. Prawdziwa radość, pogoda ducha czy wreszcie autoironia i dystans wobec samego siebie mają źródło w Bogu – są owocami pokory oraz łagodności. Drwina, zgryźliwość czy infantylny dowcip to natomiast skutki grzechu i jadowitej złości, których celem bywa poniżenie drugiego człowieka, zszarganie rzeczy wielkich i świętych czy wręcz bluźnierstwo.

To ważne rozróżnienie. Pan Bóg, owszem, ma poczucie humoru, którego ślady możemy dostrzec choćby w świecie stworzonym, pełnym elementów komicznych, wywołujących w nas naturalny uśmiech. Będzie to choćby wygląd i zachowanie niektórych stworzeń, zaskakujący splot wydarzeń, nieoczywiste prawidła natury – jako osoby obdarzone zmysłem humoru (jego posiadanie to pozytywna cecha) potrafimy te ślady Boskiego komizmu odnaleźć i odczytać. Jednak Pan Bóg nie jest szydercą, sarkastycznym cynikiem czy złośliwym bóstwem, które zabawia się istotami niższego rzędu. Kocha nas i – posługując się analogią do ludzkiego rodzicielstwa – „puszcza do nas oko” jak ojciec do dziecka, używając humoru jako jednego z narzędzi okazania nam swojej miłości i dobra.

Śmiech Sary

Żeby odnaleźć ślady humoru w Biblii, trzeba na niego patrzeć z pewną subtelnością – Pismo Święte to nie jest lekka i błaha lektura. To Księgi Święte, a nie zbiór zabawnych anegdot. Jednak uważny czytelnik z pewnością spotka się w niektórych miejscach ze scenami przenikniętymi wyrazami Bożego dowcipu albo swoistego „droczenia się” z człowiekiem. Oto już w Księdze Rodzaju (por. Rdz 17,17; 18,12) spotykamy się z sędziwym małżeństwem Abrahama i Sary (on ma sto, a ona dziewięćdziesiąt lat).

Gdy anioł posłany przez Boga przepowiada im potomstwo, obydwoje reagują na to śmiechem. Nie mogą uwierzyć w taki splot wydarzeń. Gdy Bóg to zauważa, Sara ze strachu zaprzecza: „Nie śmiałam się!”, ale Pan mówi: „Przeciwnie, śmiałaś się”. Gdy w końcu na świat przychodzi upragniony syn Izaak, Sara mówi: „Powód do śmiechu dał mi Bóg. Każdy, kto się o tym dowie, śmiać się będzie z mej przyczyny” (Rdz 21,6). Hebrajskie Jic’chak oznacza właśnie „śmiech”. Można powiedzieć, że Bóg zawsze śmieje się ostatni…

Zobacz też:   Motyle w brzuchu, Wszechmogący Laryngolog i Love is all you need

Ktoś zaprotestuje: „to jest doszukiwanie się humoru na siłę!”. Po co to robić, skoro choćby ten fragment niesie przede wszystkim inne przesłanie – Bożego wybraństwa, przymierza, złożonej i wypełnionej obietnicy? To prawda, Biblia to nie jest „podręcznik dowcipu”, ale z drugiej strony znajdowanie jego przebłysków na pewno nikomu nie zaszkodzi. Przeciwnie, może pomóc samemu człowiekowi być pogodnym, wyrobić w nim umiejętność właściwego posługiwania się humorem oraz, co bardzo ważne, nauczyć przystępowania do Boga w postawie dziecka, które spotyka się z Ojcem kochającym, czułym i pogodnym, a nie zimnym i surowym.

Jest to wreszcie sposobność do głębokiego i jednocześnie radosnego przeżywania wiary. Jak pisze ks. Tomasz Jaklewicz, medytując nad przywołanym wyżej fragmentem biblijnym („Gość Niedzielny” 28/2014): „Nam czasem może wydawać się, że Bóg robi sobie z nas żarty (bezpłodna staruszka będzie mieć dziecko). Ale ostatnie słowo należy zawsze do Boga. Rzeczy niemożliwe stają się rzeczywistością. Łaska przekracza ludzkie kalkulacje. Kiedy się o tym przekonujemy, pojawia się szczera radość z cudownego działania Boga, w którym mieści się także śmiech z własnej niewiary. Sara widziała odtąd zawsze w Izaaku uśmiech Boga i chciała nim dzielić się z całym światem. Czy każda z łask, które otrzymujemy co dnia, nie jest takim Bożym uśmiechem?”.

Zrzędliwy Jonasz

W Starym Testamencie inną wyrazistą postacią, w której historii można odnaleźć biblijne poczucie humoru, jest Jonasz, którego dzieje opisuje krótka księga z jego imieniem w nazwie. Wszystkie cztery rozdziały zdają się być w całości przeniknięte ironicznym spojrzeniem na upartego proroka. Najpierw ociąga się on z odpowiedzią na Boże wezwanie, by skłonić do nawrócenia Niniwę, a później trzyma się sztywno swoich zawężonych wizji Boga, z których wyzwolenia bardzo potrzebuje.

Barwna opowieść o Jonaszu przebywającym przez trzy dni w brzuchu wielkiej ryby sama w sobie jest zabawna. Po tym, jak prorok zostaje już wypluty na ląd i dociera wreszcie do celu wędrówki, wcale nie cieszy się z nawrócenia Niniwy – jest wręcz oburzony miłosierdziem Boga nad grzesznikami. Podczas drogi powrotnej zatrzymuje się, aby odpocząć. Wtedy Pan litościwie sprawia, że nad jego głową wyrasta krzew rycynusowy, „by cień był nad jego głową i żeby mu ująć jego goryczy” (Jon 4,6). Jonasz bardzo się nim cieszy, jednak już o świcie następnego dnia Bóg zsyła robaczka, aby uszkodził krzew tak, że ten w końcu usycha. Na dokładkę

Powyższy tekst ukazał się w 19. numerze Miesięcznika Adeste. Kliknij poniższy przycisk, aby pobrać ten i pozostałe numery archiwalne!

Jeżeli podoba Ci się to, co robimy – kliknij w poniższy przycisk aby dowiedzieć się, jak możesz nam pomóc w rozwoju!

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

O autorze

Mąż i tata. Nauczyciel religii. Organista i dyrygent. Bloger, webmaster, publicysta. Pochłaniacz kawy, książek i seriali.
Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.