adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj
Wiara

Różańcowe zmagania brata Daniela Natalego

Różaniec, choć z pozoru prosty w swej formie, nie należy do najłatwiejszych modlitw. Powtarzalna formuła potrafi być nużąca. Myśli mogą ulatywać w różne rejony, a oczy stawać się ociężałe. Do tego trzeba dodać, że zdecydowanie jest to modlitwa znienawidzona przez wroga naszej wiary, czyli Szatana. Nie szczędzi on więc kłód rzucanych pod nogi modlącego się. 

Różaniec w swej prostocie formy jest modlitwą głęboko kontemplacyjną i wbrew pozorom chrystocentryczną. Nie wystarczy więc przezwyciężyć trudności, które napotykamy na płaszczyźnie znużenia i ulatujących myśli. Do zmagania o prawdziwą, głęboką modlitwę różańcową dochodzi również wejście w medytacje nad danymi tajemnicami.

Te zmagania mają jednak sens. Maryja podczas objawień w różnych zakątkach świata wielokrotnie podkreślała znaczenie tej modlitwy. Jak chociażby w Fatimie, gdzie prosiła pastuszków, by odmawiali codziennie różaniec. Zapewniła także, że będzie hojna w wysłuchiwaniu modlących się w ten sposób. Jeśli więc sama Matka Boża poucza nas na temat tego, jak ważna to modlitwa, jest o co walczyć.  

Również papieże wielokrotnie przypominali o wadze i pięknie tej modlitwy. Możemy tu wymienić chociażby encyklikę Leona XIII Iucunda Semper (O różańcu świętym), Piusa XI Ingravescentibus malis (O różańcu świętym Najświętszej Maryi Panny) czy napisany w 2002 roku przez Jana Pawła II list apostolski Rosarium Virginis Mariae (O różańcu świętym). 

Trudny wzór

Zmagań z modlitwą różańcową za życia doświadczają również kandydaci na ołtarze. Jednym z nich jest Sługa Boży brat Daniele Natale. Trzeba podkreślić, że był on synem duchowym Świętego ojca Pio, który, można by rzec, wręcz oddychał modlitwą różańcową. Brat Daniele, ożywiany jego przykładem, próbował nadążyć za ojcem Pio na tej drodze, niejednokrotnie jednak potykał się i nie mógł dogonić stygmatyka.

Brat Daniele wspominał, że kiedy pewnego wieczoru nie mógł zasnąć, wyszedł na korytarz. Zauważył wówczas, że drzwi do celi ojca Pio były  uchylone i świeciło się w niej światło. Postanowił więc, że zajrzy do swego duchowego ojca. Zastał go siedzącego z różańcem w ręku. Brat Daniele zdziwił się, że zakonnik odmawia jeszcze o tej porze różaniec. Zapytał go, czy nie miał na to czasu w ciągu dnia. Stygmatyk odpowiedział w dość niespodziewany sposób, stwierdzając, że nie miał wystarczająco dużo czasu i nie zmówił tej modlitwy nawet trzydzieści razy.

Fakt ten może zadziwiać i rodzić pytanie, czy słowa ojca Pio nie były jedynie symboliczne lub nie zawierały w sobie jakiegoś rodzaju gry słów. Takiej interpretacji zdaje się przeczyć fakt, że nie jest to jedyna tego typu historia, o której wspominają współbracia ojca Pio. 

„Kilka minut temu (właśnie wybiła godzina dwudziesta pierwsza) poszedłem wraz z dwoma współbraćmi do ojca, żeby życzyć mu dobrej nocy. Szykował się już do snu. Miał na sobie szlafmycę zwieńczoną dwoma długimi bandażami, które zawiązał pod szyją, białe rękawiczki bez palców i pas.

– Zmówię jeszcze dwa różańce, może dwa i pół, a potem się położę – powiedział zza uchylonych drzwi.

Zapytałem:

– Ile razy zmówił dziś ojciec różaniec?

A on na to:

– Cóż… przełożonemu jestem winien prawdę: trzydzieści cztery razy.

– Jak to możliwe? – dopytywaliśmy.

Odparł:

– Nie bierzcie tego do siebie… 34 + 2 = 36 różańców dziennie!

– Trzydzieści sześć, w rzeczy samej – wtrącił jeden ze współbraci. – Wiedziałem o tym. Sam mi powiedział!” (Bevilacqua M., Ojciec Pio i brat Daniele – bratnie dusze. Mistyczne życie współbrata Świętego z Pietrelciny, 2022, s. 197).

Prawdopodobnie brat Daniele był świadkiem także tej sytuacji. To jeszcze bardziej ukazuje nam, że był świadom tego, ile razy dziennie jego duchowy ojciec sięga po różaniec. Poza tym ojciec Pio ogólnie był znany z umiłowania Najświętszej Maryi Panny oraz częstego odmawiania różańca. 

Czym innym jest jednak oczywiście widywać kogoś często z różańcem w ręku, a czym innym usłyszeć, że odmówił tą modlitwę aż tyle w ciągu dnia. Przy tym wszystkim nie ma jednocześnie wątpliwości, że modlitwa ojca Pio nie była tak zwanym „klepaniem różańca”.

Zmaganie w byciu jak ojciec Pio

Mimo że brat Daniele chciał być jak najbardziej wiernym synem duchowym ojca Pio, to nie zawsze dawał radę nadążyć za swoim mistrzem. Stygmatyk był w swej wierze niezwykły i, nawet przy najlepszych chęciach, jego duchowe dzieci nie były w stanie dorównać mu na duchowych drogach. 

Tego typu zmaganie dotknęło również brata Daniele na płaszczyźnie modlitwy różańca. Nie potrafił pojąć, jak ojciec Pio jest w stanie odmawiać kilkadziesiąt różańców dziennie. Jemu samemu udawało się to nie więcej niż pięć czy sześć razy, co dawało około dwadzieścia procent tego, co czynił na tej płaszczyźnie ojciec Pio.

Zobacz też:   Brat Daniele Natale – duchowy syn i przyjaciel ojca Pio 

Brat Daniele wyznał jednak, że czasem odmówienie nawet jednego tylko różańca sprawiało mu ogromną trudność. Wyobraźmy sobie, jak wielki więc musiał czuć ból i wstyd względem ojca Pio, gdy usłyszał, ile razy ten odmawia różaniec.

„Żarliwie kochałem Matkę Bożą i różaniec, a jednak w chwilach fizycznych bądź duchowych załamań nie mogłem się zdobyć na jedną koronkę. Myśl o dziesiątkach różańca nie dawała mi spokoju: »Pięćdziesiąt zdrowasiek… Ach, czy zdołam je zmówić?!«. Czasem znów zaczynałem modlitwę, ale dopadał mnie osobliwy niepokój i natrętne myśli: »Kiedy dobrnę do końca?«. Dlatego zdarzało się, że w ogóle nie sięgałem po różaniec” (tamże, s. 198).

Różaniec odmawiany z Maryją

Matka Boża widziała jednak trud swojego dziecka. W swoich wspomnieniach brat Daniele Natale odnotował, że pewnego razu Maryja nawiedziła go we śnie:

„Matka Boża powiedziała:

– Odmów różaniec, synu.

Odparłem, szlochając:

– Jakże mam to zrobić? Nie potrafię!

Wtedy rzekła:

– Pomogę ci, zmówimy go razem. Poproś mnie w modlitwie, o co tylko chcesz, a spełnię twoją prośbę” (tamże, s. 199).

Po przebudzeniu brat Daniele z ogromną łatwością odmawiał różaniec, modlitwa sama z niego wypływała, bez najmniejszego oporu. Jednakże ten stan, niczym słodki cukierek na zachętę, miał już nigdy nie powrócić. Modlitwa różańcowa na powrót nabrała swego trudu. Od teraz jednak w jego pamięci było obecne spotkanie z Maryją we śnie oraz jej obietnica. To nocne doświadczenie, jak również lekkie odmawianie różańca dzień po odwiedzinach Maryi dodawały mu sił w zmaganiach. 

Tego typu doświadczenie odmawiania różańca wraz z samą Maryją nie jest niczym nowym. Możemy się z tym spotkać na przykład w przypadku objawień Niepokalanej Dziewicy w Lourdes wobec Bernadetty Soubirous: „Dopiero kiedy Pani uczyniła znak krzyża, wtedy i ja drżącą ręką spróbowałam i udało się. Równocześnie zaczęłam odmawiać różaniec. Także Pani przesuwała ziarenka różańca, ale nie poruszała wargami. Kiedy skończyłam odmawianie, widzenie ustało natychmiast” (Objawienia Niepokalanej Dziewicy w Lourdes 1858 roku [w:] sanctus.pl).

Trud to też modlitwa

Modlitwa różańcowa, jak i każda inna, wiąże się z trudem. Wynika on z różnych rzeczy. Czasem jest to rozproszenie, wiele myśli, które krążą po naszej głowie, ponieważ mamy mnóstwo zmartwień, spraw odłożonych do zrobienia na później, nierozwiązanych problemów czy pracujących w nas słów, które przed chwilą ktoś do nas wypowiedział. 

Modlitwa nierzadko wiąże się też z trudem fizycznym. Po całym dniu zabiegania organizm naturalnie zaczyna zmierzać do snu, gdy usiądziemy i próbujemy pogrążyć się w spokojnej czynności, jaką jest modlitwa.

Nie możemy także zapomnieć o istnieniu wielkiego wroga modlitwy, którym jest Szatan wraz z piekielnymi zastępami. Zawsze będzie on tym, który w mniejszy lub większy stopniu będzie się starał na różne sposoby odwieść nas od modlitwy. Tak więc wiele trudności na modlitwie, które wynikają z naszych uwarunkowań, jest przez niego jeszcze powiększanych lub dodawane są nowe trudności. 

A trzeba tutaj dodać, że Matka Boża jest przez niego szczególnie znienawidzona. Nie powinno nas to jednak dziwić, gdyż według katolickiej nauki słowa z protoewangelii odnoszą się właśnie do niej: „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę” (Rdz 1, 15). Tę nieprzyjaźń potwierdzają również liczni święci, a także doświadczenia egzorcystów. Święty Ojciec Maksymilian Kolbe w jednej z wygłoszonych przez siebie konferencji zaznaczył: „Jak mówi święty Ludwik Maria Grignion de Montfort: Maryja, Najświętsza Matka Boża, jest największą nieprzyjaciółką, jaką Bóg przeciwstawił szatanowi. Bóg dał Maryi tak wielką władzę nad nim, że jak często sam zmuszony był wyznać przez usta opętanych, więcej boi się jednego Jej westchnienia za jakąś duszą niż modlitw wszystkich świętych; więcej boi się jednej Jej groźby niż wszelkich innych mąk […].  Dlatego święty Ojciec Pio wzywa nas do modlitwy różańcowej i przypomina: Różaniec jest bronią, dzięki której pokonuje się złego ducha i otrzymuje wszelkie łaski.  Święty Bernard wołał do Maryi: Dał Ci Bóg, o Maryjo, imię, aby na to imię wszelkie klękało kolano: niebieskie, ziemskie i piekielne” (Maryja Pogromczyni szatana [w:] https://nieustannyrozaniec.opactwo.eu).

Modlitwa zawsze będzie wiązać się z mniejszym lub większym trudem. Dzięki niemu jednak objawia się nasza miłość i wierność wobec Boga. Wysiłek ukazuje nasze chęci, dążenia, pokazuje Bogu, że chcemy iść w Jego stronę i to pomimo wszelkich trudów.

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.