adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj
Kultura, Miesięcznik

Krzyżowcy, Król Trędowaty, Bez Oręża: Zapomniana trylogia Zofii Kossak-Szczuckiej

W 1095 roku francuskie miasteczko Clermont było świadkiem niezwykłego wydarzenia. Ówczesny papież Urban II oraz uczestnicy synodu, w odpowiedzi na płynące z Bizancjum prośby, wezwali do zbrojnej wyprawy mającej odbić Jerozolimę z rąk Seldżuckich Turków. Wśród tłumów rozszedł się okrzyk “Deus Vult” – “Bóg tak chce”. Pierwsza krucjata stała się faktem.

Ta zbrojna akcja nadal wzbudza kontrowersje. Jedni widzą w niej pierwszy, romantyczny zryw kładący podwaliny pod późniejszy etos rycerski. Inni chcą ją uznać za krwawą wyprawę żądnych mordu katolików wymierzonych w pokojowo nastawionych muzułmanów. Dziś opinia powszechna, a co za tym idzie również kultura popularna, skłania się ku tej drugiej wizji. Wysokobudżetowe filmy gromadzące przed ekranami dziesiątki tysięcy widzów, takie jak Królestwo niebieskie, skutecznie powielają negatywne mity narosłe wobec krucjat. Jednak powszechna krytyka wypraw krzyżowych jest zazwyczaj oparta na generalizacji, oderwaniu od geopolitycznego kontekstu oraz zwykłych przekłamaniach.

Gdyby jednak któraś z wielkich wytwórni filmowych zechciała pójść na przekór tym tendencjom, to wśród polskich książek znalazłaby publikacje Zofii Kossak-Szczuckiej, a dokładnie napisana w latach 30. XX wieku trylogię. Składają się na nią powieści Krzyżowcy, Król trędowaty oraz Bez oręża. Dlaczego na przekór? Bo w wizji polskiej pisarki krucjata nie była ani wyprawą religijnych fanatyków, ani pokojowym marszem nieskazitelnych rycerzy. Autorka próbowała opisać ruch krucjatowy w sposób jak najbardziej prawdziwy. Bo wyprawa krzyżowa była, jak sama określiła to w zakończeniu pierwszej części cyklu, „splątanym kłębem cnoty i zbrodni, taranem krwawiącym, bluzgającym ropą grzechu – była straszliwym skrótem ogólnych dziejów ludzkości”.

Dobrzy, źli, brzydcy

Popularny jest slogan: „nie ma ludzi bez wad, a świat nie jest czarno-biały”. To prawda, choć z perspektywy katolickiej precyzyjniejsze byłoby stwierdzenie, że każdy człowiek grzeszy, a jednocześnie jest powołany do świętości. Ludzie nie są idealni i zazwyczaj popełniają błędy. Między innymi z tego powodu współcześni odbiorcy pozytywnie oceniają filmy lub książki, których bohaterowie nie są odlanymi z brązu pomnikami, ale istotami z krwi i kości. Takimi samymi jak oni. Jednocześnie krytyczne odbiera się dzieła wybitnie czarno-białe, w których zło i dobro stanowią abstrakty, oderwane od rzeczywistości.

Pomimo tego, że Zofia Kossak-Szczucka stworzyła swoją trylogię w pierwszej połowie XX wieku, to nieobce było jej przedstawianie bohaterów w sposób „ludzki”. Nawet najszlachetniejszy z rycerzy nie jest bez skazy, a największy nędznik i łotr potrafi czynić dobro.

Gotfryd z Bouillon (przez pisarkę konsekwentnie nazywany Godfrydem), Rajmund z Tuluzy, Boemund z Tarentu, Baldwin Trędowaty, Jan de Brienne. To tylko nieliczne przykłady postaci pojawiających się na kartach którejś z trzech powieści o wyprawach krzyżowych. Teoretycznie charakter każdego z nich można by streścić jednym zdaniem. Gotfryd jest pobożny. Boemund przebiegły. Baldwin Trędowaty stara się być szlachetnym władcą, a jego siostra Sybilla dąży do własnej przyjemności. Jednak za każdą z tych postaci stoi bogata historia, a podejmowane przez nich czyny prawie nigdy nie są jednoznacznie.

Każda z głównych cech, w zależności od kontekstu, przyczyniała się do złych lub dobrych czynów postaci, a nawet największa cnota doprowadzona do przesady mogła stać się przekleństwem bohatera i jego towarzyszy. Przykład: niemalże dewocyjna pobożność Gotfryda czyni z niego postać szlachetną, gotową do poświęceń w imię Boga, ale jednocześnie sprawia, że momentami nie dba o sprawy doczesne, czym czasami rani swoich bliskich i poddanych. Król Baldwin, choć z pozoru nieskazitelny, w głębi duszy pragnie uciec od obowiązków monarszych i strasznego, przepełnionego bólem życia osoby trędowatej. Oczywiście trudno pałać miłością do myślącej tylko o sobie Sybilli lub knującego intrygi karierowicza księdza Arnulda de Rohes. Niemniej jednak motywacje ich zachowania są wiarygodne. Nie chodzi tu bynajmniej o usprawiedliwianie złego zachowania, ale o nakreślenie spójnego portretu psychologicznego.

Dzięki temu czytelnikowi łatwiej utożsamić się z poszczególnymi pozytywnymi bohaterami, gdyż nie są oni jednowymiarowymi postaciami o papierowej psychice. Mają swoje słabe i silne strony, przemyślenia, motywacje i nadzieje. Tym samym w powieści pojawiają się postacie pełne życiowych paradoksów. Głównym wodzem I krucjaty zostaje biskup Ademar, który jest wobec tej idei mocno sceptyczny, ale ze względu na przyjaźń i zaufanie jakim darzy papieża Urbana II podejmuje się tej roli.

Poza tym wiele postaci „ewoluuje” wraz z rozwojem akcji. Walter bez Mienia, po przeżytej w pewnym momencie tragedii, ze zwykłego rębajły starającego się zdobyć bogactwo i zaszczyty zmienia się w wiernego, służącego Bożej sprawie strażnika biskupa Ademara. Piotr z Amiens przeżywa perypetie podziwianego przez wszystkich kaznodziei, by następnie stoczyć się w odmęty szaleństwa i strachu. Trubadur Wilhelm Divini porzuca rolę sławiącego miłość cielesną pieśniarza na rzecz bycia towarzyszem świętego Franciszka. Żadna z postaci nie pozostaje obojętna wobec licznych doświadczeń i przeżyć, które stają na jej drodze.

Wojna światów

Krzyżowcy to typowa powieść drogi. Bohaterowie przemierzając świat poznają nowych ludzi z różnych kręgów kulturowych, cywilizacyjnych i religijnych. Również Król trędowaty oraz Bez oręża zawierają w sobie liczne obrazy różnych kultur. I choć autorka opowiada historię głównie z perspektywy śląskich rycerzy i utożsamia się z katolicyzmem, to nie idealizuje żadnej z nich. Mało tego. Zofia Kossak-Szczucka nie boi się pokazywać zalet i wad żadnej z opisywanych grup społecznych i religijnych, niezależnie od tego, czy chodzi o bogaty Konstantynopol czy na wpół pogańską Polskę.

W powieściach mamy przedstawione cztery główne kręgi kulturowo-religijne: świeżo ochrzczonych Polaków, katolicką zachodnią Europę, prawosławne Bizancjum oraz muzułmański Bliski Wschód. Wręcz przeciwnie. Zofia Kossak-Szczucka nie boi się pokazywać zalet i wad każdego z tych kręgów. Muzułmanie nie są tu wcielonymi diabłami, a krzyżowcy zesłanymi z nieba aniołami. Co prawda pisarka krytycznie odnosi się do teologii Islamu, ale na płaszczyźnie ludzkiej każdy z wyznawców Mahometa rozpatrywany jest jako człowiek: mąż, syn, zdrajca, bohater.

Autorka wiarygodnie pokazuje zderzenie różnych cywilizacji, które różnią się niemal wszystkim: od religii na ubiorze kończąc. Zrozumiała jest niechęć zachodniego rycerstwa do przesadnej wygody i niemoralności mieszkańców Konstantynopola. Jednocześnie słuszna jest krytyka pewnego rodzaju prostactwa krzyżowców ze strony basileusa i jego dworu. Wodzowie krucjaty szanują Saracenów za ich heroizm i odwagę, lecz lękają się gołębi pocztowych uznając je za magię. Wzajemna niechęć i brak zrozumienia jest fundamentem późniejszych sporów, ale także komicznych sytuacji. Symboliczna jest tu wypowiedź jednego z wodzów krucjaty dotycząca greckich uczonych, którzy, według niego, ciągle siedzą nad księgami z powodu olbrzymich problemów z zapamiętywaniem nawet najprostszych modlitw.

Zobacz też:   Symbole, które nas tworzą

Zofia Kossak-Szczucka ukazuje także różnice w sposobie myślenia pomiędzy poszczególnymi grupami społecznymi: począwszy od królów i książąt na chłopach i mieszczanach kończąc. Pojawiają się również kwestie polityczne. Widać to szczególnie w Królu trędowatym w postaci sporu między środowiskiem króla, które stara się jak najdłużej utrzymać pokój w Ziemi Świętej a mistrzami zakonnymi i nowo przybyłymi do Lewantu, pragnącymi wszystkie spory rozstrzygać ostrzem miecza. Ta różnica poglądów miała ostatecznie przyczynić się do późniejszego obrania Gwidona (Wita) de Lusignan na króla, bitwy pod Hittin i upadku królestwa Jerozolimy. Ale w Bez oręża pojawiają się również wątki instrumentalnego wykorzystania tragedii krucjaty dziecięcej dla zdobycia monopolu handlowego przez jedno z włoskich miast oraz uporu kardynała Pelagiusza chcącego za wszelką cenę podbić cały Egipt.

Wojna i pokój

Przy tej okazji warto zwrócić uwagę na to, że cała trylogia to nie tylko zwykła beletrystyka, ale również pewnego rodzaju zbiór rozważań i przemyśleń na tematy teologiczne i filozoficzne. Autorka wielokrotnie odwołuje się do nauki Kościoła Katolickiego, czy to za pośrednictwem swoich bohaterów, czy też w osobie narratora. Czytając powieść można dowiedzieć się wiele na temat symboliki i historii znaku krzyża, dostrzec naukę o nieuniknionych konsekwencjach najmniejszych grzechów uczynkowych lub zaniedbań, a także zrozumieć istotę ofiary Chrystusa dającej grzesznikowi życie wieczne. Istotne jest również to, że Zofia Kossak-Szczucka przedstawiając treści religijne nie popada w banalne moralizatorstwo, ale subtelnie wplata te wątki w swoje powieści. Nawet cuda, które dokonują się na oczach krzyżowców, nie są ukazane w sposób tandetny i banalny.

Ponadto, poszczególne powieści pokazują także pewnego rodzaju ewolucję myślenia o relacjach z poganami oraz innowiercami. Krzyżowcy zbudowani są na opozycji chrześcijaństwa i islamu, przed którym jedyną obroną jest zbrojna wyprawa. Król trędowaty pokazuje, że dla zapewnienia pokojowej koegzystencji katolików i muzułmanów należy traktować przeciwnika politycznego jako równego sobie, a dążenie do starcia za wszelką cenę może przynieść więcej szkody, niż pożytku. Natomiast w Bez oręża widoczna jest już postawa pokojowej walki o panowanie Chrystusa na ziemi, zogniskowana przede wszystkim w osobie św. Franciszka.

Nie oznacza to bynajmniej krytyki działań zbrojnych, o ile te spełniają warunki wojny sprawiedliwej. Autorka podkreśla jednak, że mogą być one jedynie ostatecznością, w przypadku, gdy pozostałe metody zawodzą. We wszystkich innych sytuacjach należy dążyć do rozwiązywania sporów w sposób pokojowy. Bo, tak jak mówi św. Franciszek do kardynała Pelagiusza, każdy z muzułmanów może zostać przez Boga oświecony i nawrócić się na wiarę chrześcijańską. Ideałem wyprawy krzyżowej jest krucjata modlitwy i miłosierdzia, prowadzona bez oręża, której najwyższym wodzem jest Jezus Chrystus.

Autorka wielokrotnie podkreśla godność człowieka jako istoty stworzonej na obraz i podobieństwo Boga. I niemal w każdym z bohaterów dopatruje się dziecięcia Bożego gotowego odnaleźć drogę do Ojca. Nie ma znaczenia, czy ktoś jest biedny czy bogaty, inteligentny czy głupi, odważny czy tchórzliwy. Każdy zasługuje na szacunek, a częstokroć pogardzany przez rycerza prostaczek potrafi zawstydzić pewnego swojej świętości człowieka.

Szkiełko i oko

Czytając całą trylogię, nie można jednak zapomnieć, że nie jest to ani podręcznik do historii ani książka popularnonaukowa, lecz powieść historyczna. Tylko i aż. Pomimo sięgnięcia do materiałów źródłowych i opracowań naukowych autorce zdarzyło się kilka większych i mniejszych wpadek. Największą bolączką trylogii jest niedokładne odzwierciedlenie dat poszczególnych wydarzeń, widoczne zwłaszcza w Królu trędowatym. Z tego powodu ślub Sybilli z Gwidonem de Lusignan jest jednym z ostatnich wydarzeń w życiu króla Baldwina IV, choć w rzeczywistości jeszcze przez wiele lat próbował rozwiązać to małżeństwo. Innym problemem jest nieprawidłowe, z punktu widzenia dzisiejszej wiedzy historycznej, przedstawianie kultury materialnej tamtych czasów. Autorka kreśli nam obraz krzyżowców paradujących w zbrojach płytowych oraz przyłbicach, które weszły do użytku ok. 300 lat później. Trudno też jednoznacznie określić, na ile trafne okazało się odzwierciedlenie charakteru postaci historycznych.

Czy jednak te niedoskonałości, czasem będące klasycznym przykładem „licentia poetica” burzą ład w opowiadanej historii lub stanowią jakieś poważne przekłamanie? Wątpliwe. Akcja powieści jest zwarta, bohaterowie wyraziści a świat wiarygodny. Zwłaszcza, że autorka pokazuje jak wiele elementów kryje się pod pojęciem „krucjaty”, o czym współczesna kultura zdaje się zapominać. Dokładnie wskazuje zróżnicowane motywacje uczestników wypraw krzyżowych: szlachetny poryw serca, chęć zdobycia majątku, pragnienie zabezpieczenia chrześcijańskiej Europy przed kolejnymi atakami ze strony ekspansywnych Arabów i Turków. Brutalne niekiedy zachowania krzyżowców są tu pokazywane w sposób bezpośredni, ale przy całym tym barbarzyństwie jest w tych wojownikach coś szlachetnego. Coś, co dworzanie w Konstantynopolu słusznie porównywali do heroizmu homeryckich herosów. Zofia Kossak-Szczucka w swoich powieściach nie osądza postaci, lecz ich zachowania. Pomimo upływu lat powieści wciąż tchną pewnego rodzaju świeżością oraz pokazują, że choć świat się zmienia, to praktycznie cały czas jest taki sam. I tak samo dziś, jak i tysiąc lat temu, jak to na kartach powieści powiedziała Ida z Montferrand, „ czasami jest tak, że człowiekowi trudno pozostać człowiekiem”.


Tekst ukazał się w numerze 10 Miesięcznika Adeste.

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.