Grzech. Słowo, które słyszeliśmy i słyszymy tak często, że chyba traci na wartości. Częściej patrzy się na to wyrażenie z przymrużeniem oka niż uświadamia nim sobie dramat ludzkości. Bo to przez zło, które wprowadziliśmy na świat cierpimy nie tylko my, ale nasze środowiska, miejsca pracy i rodziny. Jednak Bóg w Chrystusie wykonał do nas pierwszy krok. Teraz nasza kolej.
Grzech jest wyrażeniem, które znamy doskonale ze szkolnych katechez i z obiegowych rozmów. Używa się tego słowa w kościołach, w rozmowach ze sobą, często żartobliwie i z przymrużeniem oka. Czy uświadamiamy sobie, że to właśnie rzeczywistość grzechu jest tą, która destabilizuje ludzkość, wprowadza nieporządek w nasze rodziny, związki, relacje i przyjaźnie? Zanim uświadomimy sobie duchowe konsekwencje grzechu to pomyślmy — o ile lepsze, tak po ludzku, byłoby nasze życie bez zła, które sami na siebie sprowadzamy?
Od Edenu do Krzyża
Opis rzeczywistości i skutków grzechu spotykamy już w biblijnej Księdze Rodzaju. Autor natchniony buduje w pierwszych rozdziałach niezwykle barwną, relacyjną opowieść o naszym szczęściu i upadku. Wszystko to, by semickim językiem ukazać dramat, jaki rozegrał się w Ogrodzie Rajskim. Od namacalnej wręcz więzi z Bogiem, przechodzimy do decydującej chwili, w której biblijny obraz staje się jakby pozbawiony intensywnych barw. Pierwsi ludzie spostrzegają, że są nadzy. To właśnie było oddarcie z szaty Łaski, pokazane barwnym językiem. To co wcześniej było dla nich naturalne, dobre i dawało swobodę, teraz stało się powodem wstydu i ukrycia przed Tym, który wszystko widzi.
Genesis w prostym obrazie pokazuje nam tutaj pierwsze skutki grzechu — ogromny wpływ na rzeczywistość i zmianę ludzkiego postrzegania. Widzimy tu zastanawiające powiązanie. Grzech uderza najpierw w pierwszych ludzi i całą ludzkość, a dopiero później w nasze relacje z Bogiem.
Szeroko, horyzontalnie kwestie grzeszności i grzechu opisane są w Katechizmie Kościoła Katolickiego. Już na samym jego początku, w punkcie 1 czytamy, że Chrystus zwołuje w jeden Kościół ludzi „rozproszonych przez grzech” a punkt 386 wskazuje, że całego dramatu, ale i znaczenia grzechu w historii ludzkości nie da się rozumieć w pełni bez Odkupienia (KKK, wyd. 2002, Pallottinum). Od początku naszej ludzkiej historii próbowaliśmy mniej lub bardziej doskonale ubłagać Boga lub przynajmniej uspokoić sumienie. Naród żydowski stosował całopalenia i ofiary z plonów, a pogańskie ludy starały się przejednać swoje bóstwa często przez krwawe rytuały. To naturalny odruch, który zawsze mówi nam, że trzeba naprawić krzywdy – nawet w taki symboliczny sposób.
Naród Wybrany, także dzięki Pięcioksięgowi był przekonany o tym, że Bogu trzeba zadośćuczynić. Po pierwsze by „uśmierzyć jego gniew” – co jest częstym starotestamentalnym toposem, który wskazuje nam, że często nadawano Bogu czysto ludzkie cechy, po drugie, by jakoś zadośćuczynić złu, które uczynili oni sami bądź ich rodziny. Taki sposób myślenia wynikał z zapisanego w każdym z nas prawa naturalnego, ale był także zapowiedzią doskonałego zadośćuczynienia, które gładzi grzech lepiej niż „krew kozłów i cielców” (Hbr 9, 12).
W ciągu historii od prymitywnej pokuty kultycznej, której celem było ubłaganie Boga, często z lęku, dzięki pojmowaniu i odkrywaniu Objawienia przeszliśmy do sakramentalnej pokuty i pojednania, by spojrzeć na twarz Ojca, która jest nie tylko sprawiedliwa, ale przede wszystkim miłosierna.
Od Krzyża do kościołów świata
Chrystus, jako nowy Adam stał się Tym, który wziął na siebie ciężar grzechów ludzkości i przemienił perspektywę. I chociaż nie zniknęła pokusa do zła i konsekwencje grzechu, to od momentu Paschy jesteśmy otwarci na Boże działanie, także pomimo słabości, która wcześniej stanowiła dla nas nieprzekraczalną granicę.
W chrześcijaństwie to Bóg uczynił krok do zagubionej w złu ludzkości, podobnie jak pierwszy w ogrodzie Eden zobaczył człowieka, który jest nagi i podjął z nim dialog. Tym samym, za pomocą uznanych środków Kościół wzywa nas do dzieł pokuty i naprawiania zła wyrządzonego przez nasze grzechy poprzez dialog z miłosiernym Ojcem, który ma miejsce przede wszystkim w sakramencie pokuty i pojednania. Mamy czynić pokutę i rewidować swoje życie nie dlatego, że jedyna ofiara Jezusa była niedoskonała, ale że przez niedoskonałość ludzkiej natury nosimy na sobie ciągłe brzemię zła, spowodowanego bezpośrednio przez nas lub w pewien sposób pośrednio przez innych, gdy cierpimy z powodu niesprawiedliwości, korupcyjnych układów, pornografii i kultury użycia ludzkiego ciała oraz pogardy dla innych.
Zło, podobnie jak dobro, ma swoich sprzymierzeńców. Przez pojedynczego człowieka aż do grup, wiele grzechów rozrasta się, tworząc całe struktury, które ranią ludzi i poniżają ich godność. Jak nauczał w swoich katechezach Jan Paweł II: „Niesprawiedliwość znajduje swój wyraz również w określeniu pesša, które podkreśla, że grzech jest krzywdą wyrządzoną drugiemu — temu, którego prawa zostały przez grzech naruszone. To samo jednakże wyrażenie oznacza również «bunt» wobec zwierzchników, a więc tym bardziej wobec Boga, jak o tym czytamy u Proroków. «Wykarmiłem i wychowałem synów, lecz oni wystąpili przeciw Mnie» (Iz 1,2; por. również np. Iz 48,8-9; Ez 2,3)” (Katecheza środowa, 5 listopada 1986 roku).
Ogromny bunt wobec praw Bożych powoduje dzisiaj coś, co nazywamy „grzechem świata”. Wyrażenie to wskazuje dobitnie, że zło zmienia życie nie tylko pojedynczych osób, ale i całych społeczeństw, odwracając porządek i prawa miejsc, w których żyjemy. Czy grzechem świata nie jest przyzwolenie a nawet wręcz uznanie za coś naturalnego pornografii, która zniekształca obraz ludzkiej cielesności? Lub czy takim grzechem nie jest korupcja i nieuczciwość, którą często nazywamy „zaradnością”? Musimy sobie na nowo zadać bolesne pytania: czy grzech nie objął mojego środowiska pracy, związku, rodziny, wspólnoty?
Odetchnij pełną piersią
Dlatego trzeba nie tylko podejmować pokutę i dokonywać rewizji własnego życia, ale starać się naprawiać krzywdy i nieporządek, który powodują nasze grzechy w społeczeństwie. Odnosimy do tego 5. warunek dobrej spowiedzi, który ma być jednocześnie konsekwencją nawrócenia. Wyjście z grzechu powinno być także wyjściem do bliźnich, wcześniej skłóconych czy zranionych.
W dobie Nowej Ewangelizacji możemy także korzystać z nowoczesnych form, jakie stanowią internetowe rozważania, rachunki sumienia czy e-rekolekcje. W tym kontekście nowatorskim i niezwykle potrzebnym dziełem jest „Zdrapka Wielkopostna” – akcja prowadzona już po raz piąty przez Wspólnotę Życia Chrześcijańskiego w Polsce. Za pomocą prostych, codziennych zadań, zdrapywanych i odkrywanych, możemy przybliżyć się do idei wielkopostnej „metanoi”. W tym roku wypełnianie zadań ze “Zdrapki Wielkopostnej” można dodatkowo ubogacić poprzez lekturę krótkich rozważań, jakie zamieszczamy codziennie o 8.00 rano na facebookowej stronie Miesięcznika Adeste. Jak przekonują organizatorzy, akcja w prostych i konkretnych zadaniach porusza nas, byśmy odmienili swoje życie, sposób myślenia i patrzenia na braci.
Oczywiście, projekt ma być tylko początkiem realnego działania i wyjścia do bliźniego. To skłonienie się ku drugiemu, otworzenie serca ma być centrum wielkopostnej pokuty i refleksji, bo już w Starym Testamencie słyszymy przejmujący głos proroka Joela: „Nawróćcie się do Mnie całym swym sercem, przez post i płacz, i lament. Rozdzierajcie jednak wasze serca, a nie szaty!” (Jl 2, 12).
Nie zwlekajmy. Wielki Post to nie ma być nieprzyjemne ograniczanie nawyków, ale droga ku odmianie serca, której początkiem może być uczestnictwo w wielu wartościowych akcjach, także w Zdrapce Wielkopostnej.
Na koniec warto przypomnieć słowa poruszającej homilii papieża Franciszka z Mszy Środy Popielcowej, odprawionej 1 marca 2017 w bazylice św. Sabiny na Awentynie:
Wielki Post to czas pamięci, to czas, aby pomyśleć i zadać sobie pytanie: co by stało się z nami, gdyby Bóg zamknął przed nami drzwi? Co by stało się z nami, bez Jego miłosierdzia, które niestrudzenie nam przebacza i zawsze daje nam szansę, by zacząć od nowa? Wielki Post to czas, by zadać sobie pytanie: gdzie bylibyśmy bez pomocy tak wielu milczących twarzy, które na tysiąc sposobów, wyciągnęły do nas rękę i poprzez bardzo konkretne działania dały nam ponownie nadzieję i pomogły nam zacząć od nowa? Wielki Post to czas, aby znów oddychać, to czas, aby otworzyć swoje serce na tchnienie Jedynego, który może przekształcić nasz ludzki proch w człowieczeństwo.
Franciszek
Odważmy się odetchnąć pełną piersią. W ten Wielki Post.
Powyższy tekst ukazał się w 5. numerze Miesięcznika Adeste. Kliknij poniższy przycisk, aby pobrać ten i pozostałe numery archiwalne!
Jeżeli podoba Ci się to, co robimy – kliknij w poniższy przycisk aby dowiedzieć się, jak możesz nam pomóc w rozwoju!