I znowu Walentynki — święto zakochanych. A może wypadałoby powiedzieć: święto komercji i tandety, w trakcie którego słowo „miłość” znaczy wszystko poza tym, co powinno? Przecież jak co roku zaleje nas fala pluszowych misiów, baloników w kształcie serca, ckliwych piosenek i filmów oraz dyskusji nad sensownością świętowania walentynek, na czele z koronnym argumentem, iż „nie jest to polskie święto”. Czy zatem warto przeżyć 14 lutego tak samo, jak każdy inny dzień?
Moim zdaniem nie. Walentynki mają przecież źródło w liturgicznym wspomnieniu św. Walentego — a więc święcie kościelnym. Uważam więc, że dzień szczególnie poświęcony osobom zakochanym jest potrzebny, choć niemniej ważniejsze jest zrozumienie roli tych osób w społeczeństwie oraz Kościele. Dopiero uświadomienie sobie, jak ważnym etapem w życiu katolika jest zakochanie, pozwala odnaleźć piękno i istotę lutowego obchodu ku czci św. Walentego.
Patron tych, którzy się kochają
Nie da się nie zauważyć, że św. Walentego spotkał los trochę podobny do św. Mikołaja czy św. Sylwestra — słyszał o nim każdy, ale w 99% przypadków tylko ze względu na huczne obchody zupełnie oderwane od samej postaci. Św. Walenty nie doczekał się co prawda swojej „świeckiej wersji” (na podobieństwo „mikołajkowego“ grubaska w czerwonej czapce, latającego na saniach zaprzężonych w renifery i mieszkającego nie wiedzieć czemu w Finlandii) — nie zmienia to jednak faktu, iż mało kto jest w stanie powiedzieć na jego temat więcej niż to, że jest patronem zakochanych. Kim więc był?
Martyrologium Rzymskie pod dniem 14 lutego wymienia dwóch świętych męczenników tego imienia — rzymskiego kapłana, wspominanego w Wiecznym Mieście przy Via Flaminia, oraz biskupa Terni (ob. Teramo we Włoszech). Obydwaj mieli żyć w III w. po Chrystusie i zginąć śmiercią męczeńską za panowania cesarza Klaudiusza II, tj. ok. roku 270. Szczątkowe informacje na temat ich biografii nie zawierają żadnych sprzeczności, toteż obecnie powszechnie uważa się, że oba wpisy dotyczą tej samej osoby, a duplikacja jest wynikiem pomyłki. Jakkolwiek by nie było, pewne jest, że święty wspominany 14 lutego był biskupem, którego niezachwiana wiara doprowadziła do Kościoła wielu pogan, w tym osoby pochodzące z wpływowych rzymskich rodów.
Klucz do zrozumienia istoty kultu św. Walentego oraz jego znaczenia dla wiernych Kościoła stanowią jednak nie fakty, a legendy dotyczące tej postaci. Nie ma w tym nic szczególnie niepokojącego – wielu starożytnych czy średniowiecznych świętych znamy przede wszystkim z legend, co jednak nie przeszkadza im w byciu orędownikami w różnych potrzebach oraz patronami chrzcielnymi wielu z nas. Najstarszym podaniem na temat św. Walentego jest utrwalona w Martyrologium informacja na temat licznych uzdrowień dokonanych przez niego podczas posługi biskupiej. Duszpasterz z Termi miał być przy tym szczególnie „skuteczny” przy chorobach neurologicznych (do czasów współczesnych przetrwało wspomnienie o uzdrowieniu chłopca chorego na epilepsję), a także psychicznych — dlatego jest dziś czczony jako patron cierpiących na takie właśnie choroby.
Najpopularniejszą legendą jest jednak ta związana z zakochanymi, a konkretnie z edyktem cesarza, który zakazywał legionistom poniżej 37. roku życia zawierania małżeństw. Klaudiusz II — którego krótkie panowanie przypadło na lata 268-270 — chciał w ten sposób podnieść skuteczność armii; żonaty mężczyzna był, jego zdaniem, gorszym wojownikiem niż nieżonaty. Zakazu godzącego w rodzinę — a więc sprzecznego z katolicyzmem — nie usłuchał oczywiście biskup Walenty, który miał potajemnie błogosławić związki legionistów z życiowymi wybrankami. To właśnie nieposłuszeństwo cesarzowi miało się stać, według legendy, powodem uwięzienia, a następnie stracenia późniejszego świętego. Legenda wspomina ponadto o córce strażnika, którą św. Walenty miał uzdrowić ze ślepoty (według jednej z wersji stało się to wskutek uczucia, jakie narodziło się między dziewczyną a więźniem). Dzień przed swoją śmiercią Walenty miał wysłać dziewczynie list zakończony podpisem „Twój Walenty”, od którego wywodzi się popularna obecnie tradycja wysyłania „walentynek”.
Święty Walenty, podobnie jak większość męczenników starożytności, został otoczony kultem zaraz po swojej śmierci. Jednym z pierwszych świadectw czci oddawanej biskupowi Terni jest historia świętych Prokula, Efeba i Apoloniusza — rzymskich patrycjuszy, nawróconych na wiarę katolicką przez św. Walentego. Trzej młodzieńcy zostali ścięci mieczem podczas modlitwy na grobie swojego mistrza — prawdopodobnie w rocznicę jego śmierci — i są wspominani przez Kościół razem ze św. Walentym dnia 14 lutego.
Świadectwem kultu św. Walentego było również zbudowanie na jego grobie bazyliki, czego dokonał w kilkadziesiąt lat po śmierci męczennika papież Juliusz I. Stojąca po dziś dzień bazylika jest głównym miejscem kultu III-wiecznego męczennika — każdego roku miliony pielgrzymów odwiedza Terni, aby oddać cześć srebrnemu relikwiarzowi z inskrypcją „Święty Walenty — patron miłości” i wzywać wstawiennictwa świętego biskupa. Największe zainteresowanie odnotowuje się zwykle w niedzielę poprzedzającą dzień 14 lutego, kiedy to do Terni zjeżdżają pary narzeczonych z całego świata, aby przy ołtarzu św. Walentego złożyć przyrzeczenie miłości.
Należy dodać, że liturgiczny kult św. Walentego został ograniczony w posoborowym kalendarzu liturgicznym wraz z wprowadzeniem 14 lutego wspomnienia obowiązkowego (w Europie — święta) św. Cyryla i Metodego; „walentynki w nadzwyczajnej formie” nabierają w tej sytuacji zupełnie nowego znaczenia 😉
Równolegle z kultem św. Walentego — choć innymi torami — rozwijały się „świeckie” walentynki. Zwyczaj obchodzenia jako dnia zakochanych rozpowszechnił się na południu i zachodzie Europy już w średniowieczu. Wśród prostego ludu upowszechniło się wówczas przekonanie, że właśnie 14 lutego ptactwo łączy się w pary, aby następnie się rozmnożyć – stąd i dla ludzi miał to być dzień szczególnie efektywny w tym względzie. W czasach późniejszych zwyczaje walentynkowe upowszechniły się w Ameryce, skąd — razem z całą falą popkulturowych mód i zachowań — rozeszły się po całym świecie, trafiając również do Polski.
Co ciekawe, nie brakuje głosów łączących obchody walentynkowe z pewnymi świętami starożytnych Rzymian. Istotnie, w dniach 14-15 lutego w Rzymie obchodzono Luperkalia — święto ku czci Fauna, wypełnione rytuałami związanymi z płodnością i oczyszczeniem. Jakkolwiek by nie było, należy rozróżniać „świeckie walentynki” i katolicki obchód ku czci św. Walentego.
Kto miłuje, narodził się z Boga
Aby jeszcze lepiej uzmysłowić sobie wagę i symbolikę kultu św. Walentego, warto przypomnieć, jakie miejsce w społeczeństwie katolickim zajmują osoby zakochane i o jakie łaski dla nich należy prosić Boga. Pojęciem podstawowym jest tu oczywiście „miłość” — słowo w okolicach 14 lutego zdecydowanie nadużywane. Mówimy o miłości tak dużo, że zapominamy, co to słowo tak właściwie oznacza. A czym dla katolika jest miłość? Odpowiedź jest bardzo prosta — „Bóg jest Miłością” (1J 4,8). Gdyby Bóg nie kochał ludzi, nie stworzyłby ich na Swój obraz i podobieństwo, nie obdarzyłby ich wolną wolą i rozumem, nie poddałby pod ich panowanie pięknego świata oraz nie zesłałby Swojego Syna, aby stał się jednym z nas i umarł dla odkupienia naszych win. A ponieważ Bóg jest bytem doskonałym, zatem i Jego miłość jest doskonała, a każdy przejaw miłości na świecie pochodzi od tej jednej Bożej Miłości. Dlatego św. Jan w cytowanym już fragmencie napisał: „Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością” (1 J 4,7-8).
Drugim słowem-kluczem jest rodzina. Jak potwierdza Katechizm Kościoła Katolickiego, koncepcja rodziny jest obecna w Bożym planie dla człowieka: „Stwarzając mężczyznę i kobietę, Bóg ustanowił ludzką rodzinę i nadał jej podstawową strukturę” (KKK 2203). To samo źródło tłumaczy rolę i zadania rodziny, z których wynika jej struktura: „Małżeństwo i rodzina są ukierunkowane na dobro małżonków oraz prokreację i wychowanie dzieci” (KKK 2201). Innymi słowy — rodzina jest miejscem, w którym małżonkowie realizują swoje powołanie do przekazywania życia oraz wychowania nowego pokolenia.
Zadaniem katolickich rodziców jest przekazanie dzieciom wiary, nauczenie ich życia odpowiedzialnego i zgodnego z wolą Boga; to właśnie dlatego św. Jan Paweł II w encyklice „Familiaris Consortio” nazywa rodzinę „Kościołem Domowym”. To określenie dodatkowo podkreśla, jak ważna jest rodzina w społeczności chrześcijańskiej i tłumaczy, dlaczego współczesne ataki na Kościół są często wymierzone w rodzinę. Nieprzypadkowo siostra Łucja dos Santos w napisanym tuż przed swoją śmiercią liście do kard. Carlo Caffarry stwierdziła, że „Ostateczna bitwa między Panem a królestwem szatana będzie o małżeństwo i rodzinę”. Dostojnik skomentował to zdanie, wskazując na bolesną prawdę o współczesnej sytuacji Kościoła: „Jeśli podstawowy filar zostanie uszkodzony, cały budynek zapadnie się i obserwujemy to teraz”. Podsumowując: założenie rodziny to zadanie niezwykle ważne i odpowiedzialne — dla większości ludzi najważniejsze w całym życiu — od którego globalnych wyników zależy przyszłość Kościoła i ludzkości.
I tu wracamy do osób zakochanych. Myślę, że powyższy akapit nie pozostawia wątpliwości, iż założenie rodziny wymaga dokładnego przygotowania od obojga potencjalnych małżonków. Przygotowanie do tak wielkiej odpowiedzialności odbywa się na etapie zakochania, a następnie narzeczeństwa, i obejmuje przede wszystkim budowę silnej, opartej o wyznawanie jednych wartości i wzajemne zaufanie relacji. Bez silnego zaufania nie da się powierzyć swojego całego życia i losów swojej przyszłej rodziny drugiemu człowiekowi.
Podstawą zaufania jest z kolei silna relacja – wspólne doświadczenia, wspólnie rozwiązane problemy, wspólnie podjęte decyzje. To one są decydujące w momencie, gdy związek chłopaka i dziewczyny wchodzi na wyższy, dojrzalszy poziom — przechodząc z zauroczenia (od którego zazwyczaj wszystko się zaczyna i jest to całkowicie normalne) do świadomie przeżywanej relacji, ukierunkowanej na przygotowanie do małżeństwa. Relacja oparta o uczucie przeradza się w świadomie podjętą decyzję o budowie związku dwóch osób — bo miłość nie jest uczuciem, ale właśnie decyzją. Okres zakochania jest więc czasem przygotowania do najważniejszego zadania w życiu — możliwie dobrego poznania drugiej osoby, budowy trwałej relacji, walki z pokusami oraz własnymi niedoskonałościami i pokonywania przeciwności na drodze do niezwykłej decyzji o małżeństwie.
Jeżeli ktoś ci mówi, że cię kocha…
W tym punkcie rozważań chciałbym podzielić się bardzo głębokim przesłaniem, które usłyszałem w trakcie kazania podczas pewnej mszy św. w Krynicy-Zdroju. Ksiądz opowiedział historię starszego mężczyzny, który zwrócił się do niego twierdząc, że już nie kocha swojej żony, z którą spędził kilkadziesiąt lat życia. Kapłan uświadomił mu, że brak uczucia wcale nie oznacza braku miłości, a następnie dodał: „Jeśli ktoś ci mówi, że cię kocha — a nic ci nie zawdzięcza — to kłamie”.
Myślę, że te słowa mówią o miłości dwojga ludzi więcej, niż wszystkie walentynkowe piosenki i wierszyki. Przesłanie księdza z Krynicy pomaga również lepiej zrozumieć rolę oraz potrzeby osób zakochanych, a co za tym idzie — pełniej pojąć istotę obchodu ku czci ich patrona, św. Walentego. Myślę więc, że walentynek nie należy skreślać. Skoro osoby zakochane są tak ważne w społeczności chrześcijańskiej, skoro na nich spoczywa przyszłość rodzin — a więc i przyszłość Kościoła — to chyba potrzebny jest dzień, w którym pamiętamy o nich w sposób szczególny.
Oczywiście jest to dzień szczególny dla samych zakochanych, którzy idą wówczas na kolację, do kina, na romantyczny spacer czy obdarowują się drobnymi prezentami. I jest to — moim zdaniem — jak najbardziej właściwy sposób przeżycia 14 lutego — o ile oczywiście prowadzi to do umocnienia relacji pomiędzy chłopakiem i dziewczyną, lub w niektórych przypadkach do jej zawiązania. Miło spędzony wieczór może być okazją do spokojnej rozmowy, rozwiązania ewentualnych nieporozumień a także poczynienia planów na przyszłość.
Najważniejszą wartością wspomnienia św. Walentego jest jednak modlitwa przez jego wstawiennictwo. Najczęstszą intencją są tu wszelkie łaski potrzebne zakochanym. Wspaniałe owoce przynosi wspólna modlitwa — kiedy chłopak prosi w intencji swojej ukochanej, dziewczyna w intencji swojego ukochanego, a obydwoje błagają przez wstawiennictwo św. Walentego o wytrwałość, wzajemne zaufanie, cierpliwość i pomyślność w związku. Do św. Walentego warto zwrócić się też w intencji tych, którzy poszukują swojej „drugiej połówki” — tu również prośmy o cierpliwość, a także o optymizm i roztropne podejście do własnego powołania. Warto pomodlić się również w intencji rodziny — wszak św. Walenty, błogosławiąc wbrew antykatolickiemu prawu państwowemu związki małżeńskie, a następnie oddając z tego powodu życie, stał się jednym z jej pierwszych obrońców. W czasach niezwykle brutalnego i intensywnego ataku na rodzinę powinniśmy szczególnie gorąco wspierać modlitewnie katolickie rodziny. I nie zapomnijmy o jeszcze jednej grupie polecanej zwyczajowo świętemu biskupowi Terni – osobach cierpiących na choroby umysłowe, epilepsję i inne zaburzenia neurologiczne.
W intencji ich wszystkich można odmówić chociażby taką piękną modlitwę: Święty Walenty, opiekunie tych, którzy się kochają; Ty, który z narażeniem życia urzeczywistniłeś i głosiłeś ewangeliczne przesłanie pokoju; Ty, który – dzięki męczeństwu przyjętemu z miłości — zwyciężyłeś wszystkie siły obojętności, nienawiści i śmierci, wysłuchaj naszą modlitwę. W obliczu rozdarć i podziałów w świecie daj nam zawsze kochać miłością pozbawioną egoizmu, abyśmy byli pośród ludzi wiernymi świadkami miłości Boga. Niech ożywiają nas krystalicznie czysta miłość i zaufanie, które pozwolą nam przezwyciężać życiowe przeszkody. Prosimy Cię, wstawiaj się za nami do Boga, który jest źródłem wszelkiej miłości i wszelkiego piękna i który żyje i króluje na wieki wieków. Amen.
Powyższy tekst ukazał się w 5. numerze Miesięcznika Adeste. Kliknij poniższy przycisk, aby pobrać ten i pozostałe numery archiwalne!
Jeżeli podoba Ci się to, co robimy – kliknij w poniższy przycisk aby dowiedzieć się, jak możesz nam pomóc w rozwoju!