Wielu młodym ludziom wydaje się, że w minionym wieku związki były trwalsze, a miłość małżeńska wierniejsza. Z pewnością mogło tak być, choć trudno potwierdzić taką tezę. Dostęp do środków masowego przekazu był mocno ograniczony. Choć rozstania się zdarzały, uważano to wtedy za wstyd. Dziś to społeczna norma, na którą nikt nie chce zwracać uwagi. Mało kto chce ratować i naprawiać związek. Brak nadziei i możliwości otrzymania drugiej szansy pcha nas do pójścia najłatwiejszą drogą, bez podejmowania jakiejkolwiek walki.
Przez bardzo długi czas nie byłam w związku. Zdarzały się momenty, że było mi z tym ciężko. Pragnęłam jednocześnie, aby moja relacja była tą pierwszą miłością, która poprowadzi mnie prostą drogą do małżeństwa. Z ciekawością obserwowałam związki wśród moich znajomych, które w wielu przypadkach rozpadały się. Widziałam wiele par, które obiektywnie wydawały się wręcz idealne, stworzone dla siebie. Bardzo mnie oburzały takie rozstania, w szczególności wtedy, gdy miały miejsce w duszpasterstwie akademickim. Zadawałam sobie pytanie: dlaczego? Rzadko zdarzało się, że ci ludzie walczyli i wracali do siebie, a jeszcze częściej te same osoby zmieniały swoich partnerów jak rękawiczki.
Mając już chłopaka przekonałam się na własnej skórze, że bycie w związku wymaga nie lada poświęcenia i obustronnej uwagi. Jak powiedział Konstanty Ildefons Gałczyński: „Nie wystarczy pokochać, trzeba jeszcze umieć wziąć tę miłość w ręce i przenieść ją przez całe życie”. Przestało już mnie dziwić, że związki tak szybko się rozpadają. Przyczyn jest wiele, lecz ja przedstawię kilka, które według mnie najczęściej się powtarzają.
Dorota Ślęczek
Ten tekst to jedynie fragment artykułu z najnowszego numeru Miesięcznika Adeste, kliknij poniższy przycisk aby zapoznać się z najnowszym numerem naszego e-miesięcznika – zupełnie za darmo!
Jeżeli zaś jesteś z nami już od dłuższego czasu i po prostu podoba Ci się to, co robimy – kliknij w poniższy przycisk aby dowiedzieć się, jak możesz nam pomóc w rozwoju!