adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj
#tradilekcje

O dobroci uczynków

Czasem gdy mówimy o dobrych uczynkach, stosujemy pewien „wybieg teologiczny”, podkreślając, że wszystkie zostały zrobione we współpracy z Bożą łaską. Chcemy być może uniknąć oskarżenia o pelagianizm, według którego zbawienie można osiągnąć bez łaski Boga, a wyłącznie dzięki własnemu wysiłkowi. Nie wylewajmy jednak dziecka z kąpielą – nie bójmy się wziąć odpowiedzialności za nasze dobre czyny.

27 czerwca 2021
V niedziela po Zesłaniu Ducha Świętego, 2 klasy 
Szaty zielone
Link do tekstów liturgicznych na dziś: KLIK

Sobór Trydencki, kojarzony przede wszystkim z reakcją na reformację, nie poprzestał na teologicznym skonfrontowaniu jej twierdzeń. W dekrecie o grzechu pierworodnym czytamy: „Jeśli ktoś przyjmuje, że grzech Adama […] jest zgładzony bądź to przez siły ludzkiej natury, bądź jakiekolwiek inne lekarstwo niż zasługi jedynego Pośrednika, naszego Pana Jezusa Chrystusa […] niech będzie wyklęty”.

Dość szorstki język szesnastowiecznego soboru nie pozostawia złudzeń – żaden ludzki czyn nie ma mocy zbawczej. Jak zatem przyjąć Chrystusowe wezwanie z dzisiejszej Ewangelii? Wezwanie do sprawiedliwości przekraczającej tę cechującą faryzeuszów i uczonych w piśmie?

Jedną z odpowiedzi może być dość proste stwierdzenie: „Nie czynię tego ze względu na korzyści, lecz ze względu na tego, który prosi”. Motywem do pełnienia dobrych czynów nie jest taka czy inna teoria na temat usprawiedliwienia, lecz żywa osoba mojego Mistrza, który mnie o to prosi.

Święty Piotr w dzisiejszej lekcji zachęca, aby „święcić Chrystusa Pana w sercach naszych” (nowsze tłumaczenie: „miejcie Go w sercu za świętego”). Czerwiec przypomina nam, że serce to centrum osoby. Jeśli zatem w nim oddaję cześć Chrystusowi, to naturalny jest posłuch dawany Jego słowom.

Zobacz też:   Emocjonalna kolejka górska

Pełnienie dobrych czynów to nie chłodna, wykalkulowana decyzja dotycząca tego, co mi się opłaca, lecz akt osobowy, nieodłączna część relacji z moim Panem.

Dobre czyny są moim dziełem. Są moją odpowiedzią na Boże wezwanie. Nikt poza mną tej odpowiedzi nie udzieli. Nie są one jednak żadną miarą warunkiem koniecznym, aby doświadczyć Bożej miłości, ale jej naturalną konsekwencją.

Dobre czyny są w dzisiejszej Ewangelii zestawione z aktem kultu – ofiarowanie daru w świątyni powinno nastąpić dopiero po pojednaniu się z bratem. W kontekście Eucharystii pojawia się tu dodatkowe znaczenie. Uczestnicząc w Ofierze Chrystusa, to my zostajemy obdarowani. Właściwe jest zatem, abyśmy – pragnąc spotkać się z Bogiem Dawcą – sami chcieli stać się dawcami dobra – tu konkretnie: przebaczenia.

Wobec tego dobroć swoich czynów mogę postrzegać jako wyraz tęsknoty za Bogiem. Chcę być dobry, bo Bóg jest dobry. Pragnę przebywać z Nim na wieki – „W domu Pańskim, po wszystkie dni mego życia” – naturalne jest więc to, iż już tu, na ziemi, pragnę się utożsamić z Panem Bożego domu.

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

O autorze

Salwatorianin, kapłan, student teologii; posługuje w sanktuarium św. Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy.
Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.