Ostatnie nasze rozważania zakończyliśmy na tym, że wiara we wcielenie Syna Bożego jest wyróżnikiem chrześcijaństwa. Dziś przychodzi pora na zastanowienie się, co to znaczy, że Syn Boży stał się człowiekiem. Jak to rozumieć?
Katechizm Kościoła katolickiego w punkcie 464 opisuje tę rzeczywistość w następujący sposób: „Jedyne i całkowicie wyjątkowe wydarzenie Wcielenia Syna Bożego nie oznacza, że Jezus Chrystus jest częściowo Bogiem i częściowo człowiekiem ani że jest ono wynikiem niejasnego pomieszania tego, co Boskie, i tego, co ludzkie. Syn Boży stał się prawdziwie człowiekiem, pozostając prawdziwie Bogiem. Jezus Chrystus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem. Kościół musiał bronić tej prawdy wiary i wyjaśniać ją w pierwszych wiekach, odpowiadając na herezje, które ją fałszowały”.
Czy Jezus był prawdziwym człowiekiem?
Brzmienie dogmatu o wcieleniu ukształtowało się podczas konfrontacji z przeróżnymi błędnymi interpretacjami wcielenia, jakie pojawiały się w ciągu wieków. Zainteresowanych szczegółami odsyłam do linkowanych pod artykułem konferencji ks. Szewczyka. Teraz przybliżymy sobie pokrótce herezje, jakie pojawiały się w odniesieniu do wcielenia.
Na samym początku był to doketyzm gnostycki. Dokeci twierdzili, że Jezus nie był prawdziwym człowiekiem. Nie negowali oni bóstwa Chrystusa, ale właśnie Jego człowieczeństwo. Od samego początku Kościół podkreślał swoją wiarę w to, że Jezus był prawdziwym człowiekiem (por. 1 J 4, 2-3; 2 J 7).
Przedstawicielem kolejnego błędu był Paweł z Samostaty. Twierdził On, że Jezus nie był prawdziwym Synem Bożym, ale jedynie Synem „adoptowanym”, uznanym przez Ojca za Syna. Później Ariusz głosił, że Syn Boży pochodził z innej substancji niż Ojciec, to znaczy, że nie ma z Nim jednego bóstwa. Nestoriusz głosił, że w Jezusie są dwie oddzielne osoby – Boska i ludzka.
Co na to Kościół?
Owocem tych sporów było sformułowanie w 431 roku na soborze efeskim dogmatu o wcieleniu, do czego użyto pojęć z filozofii greckiej. Na potrzeby wyjaśnienia, jak wygląda boskość i człowieczeństwo w Jezusie, sformułowano pojęcie unii hipostatycznej. Sobór Efeski ogłosił, że: „Słowo, jednocząc się przez unię hipostatyczną z ciałem ożywianym duszą rozumną, stało się człowiekiem. Człowieczeństwo Chrystusa nie ma innego podmiotu niż Boska Osoba Syna Bożego, który przyjął je i uczynił swoim od chwili swego poczęcia” (por. KKK 466).
Na podstawie tego sformułowania Sobór Efeski ogłosił, że Maryja może być nazywana Matką Bożą (Theotokos). Nie należy tego rozumieć, jakby była ona źródłem Bóstwa Jezusa. Słowo Boże wzięło od niej tylko swoją ludzką naturę (ciało obdarzone rozumną duszą). Maryja rodzi jednak Osobę Jezusa, w której boska natura została zjednoczona z człowieczeństwem. Rodzi więc Osobę Syna Bożego.
Kolejne doprecyzowania sformułowano na soborze chalcedońskim, głównie w związku z tezami monofizytów. Twierdzili oni, że ludzka natura Chrystusa przestała istnieć, a została przejęta przez bóstwo. Sobór Chalcedoński ogłosił: „Idąc za świętymi Ojcami, uczymy jednogłośnie wyznawać, że jest jeden i ten sam Syn, nasz Pan Jezus Chrystus, doskonały w Bóstwie i doskonały w człowieczeństwie, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, złożony z duszy rozumnej i z ciała, współistotny Ojcu co do Bóstwa, współistotny nam co do człowieczeństwa, we wszystkim… z wyjątkiem grzechu (Hbr 4, 15). Przed wiekami zrodzony z Ojca jako Bóg, w ostatnich czasach narodził się dla nas i dla naszego zbawienia jako człowiek z Maryi Dziewicy, Bożej Rodzicielki. Jeden i ten sam Chrystus Pan, Syn Jedno rodzony, ma być uznany w dwóch naturach bez pomieszania, bez zamiany, bez podziału i bez rozłączenia. Nigdy nie została usunięta różnica natur przez ich zjednoczenie, lecz właściwości każdej z nich są zachowane i zjednoczone w jednej osobie i w jednej hipostazie” (por. KKK 467).
Sobór Chalcedoński nie rozwiązał jednak wszystkich problemów. W niektórych kręgach pojawiło się przekonanie, że ludzka natura Chrystusa jest jakimś osobowym podmiotem. W związku z tym Piąty Sobór w Konstantynopolu ogłosił: „Jest tylko jedna hipostaza (czyli osoba), którą jest nasz Pan Jezus Chrystus, Jeden z Trójcy Świętej. Wszystko w człowieczeństwie Chrystusa powinno więc być przypisywane Jego Osobie Boskiej jako właściwemu podmiotowi, nie tylko cuda, lecz także cierpienia, a nawet śmierć: Nasz Pan Jezus Chrystus, który w swoim ciele został ukrzyżowany, jest prawdziwym Bogiem, Panem chwały i Jednym z Trójcy Świętej (por. KKK 468)”.
Katolicy wyznają, że Jezus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem. Jest człowiekiem, bratem każdego z nas, jednocześnie nie przestając być Bogiem.
Czy człowieczeństwo Jezusa jest dokładnie takie samo jak nasze?
Tak, Jezus posiada takie samo człowieczeństwo jak wszyscy ludzie: ludzkie ciało, a także ludzką duszę, wraz z rozumem i wolą. Sobór Watykański II orzekł: „Syn Boży […] ludzkimi rękami wykonywał pracę, ludzkim umysłem myślał, ludzką wolą działał, ludzkim sercem kochał. Zrodzony z Maryi Dziewicy, stał się prawdziwie jednym z nas, podobny do nas we wszystkim z wyjątkiem grzechu” (Gaudium et spes, 22). Jedyną różnicą między nami a Jezusem jest nasza grzeszność. On był wolny od wszelkiego grzechu – pierworodnego i grzechów osobistych.
Jezus objawia Ojca całym sobą, zarówno w swoim ciele, jak i w swojej ludzkiej duszy, wyraża po ludzku Boskie życie Trójcy (por. KKK 470) dzięki zjednoczeniu Jego ludzkiej natury ze Słowem Bożym. Jezus po wcieleniu nadal miał bezpośrednie poznanie Ojca i boskich zamysłów, w którym uczestniczyło Jego ludzkie poznanie. Umiał także czytać w ludzkich myślach, co przynależy do umiejętności Boga (por. Mk 2, 8; J 2, 25; 6, 61).
Kościół potępił jednak twierdzenie Apolinarego z Laodycei, że w Osobie Jezusa Boski Logos zastąpił ludzką duszę. Wierzymy, że Syn Boży przyjął także rozumną duszę ludzką. Posiadał On również zwyczajne ludzkie poznanie. Było ono ograniczone, dlatego Ewangelia może powiedzieć o Jezusie, że rozwijał się jak każde dziecko i wzrastał „w mądrości, w latach i w łasce” (por. Łk 2, 52). Jezus przyjął proces ludzkiego rozwoju i wzrostu. Jako człowiek zdobywał wiadomości o świecie, ucząc się doświadczalnie jak wszyscy ludzie. Jezus musiał nauczyć się zwyczajnych czynności – chodzenia, samodzielnego jedzenia, czytania czy pisania. Wyróżniał się swoją inteligencją i mądrością (por. Łk 2, 47), były to jednak cechy zdolnego młodzieńca, a nie wiedza, którą posiadała jego ludzka natura jakby samoistnie.
Jezus miał także dwie wole i dwa działania naturalne: Boskie i ludzkie, które nie były przeciwstawne sobie, ale współdziałały. Słowo, które stało się ciałem, chciało po ludzku, w posłuszeństwie Ojcu, tego, co w sposób Boski zdecydowało wraz z Ojcem i Synem dla naszego zbawienia (por. Sobór Konstantynopolitański III: DS 556-559).
Również ciało Jezusa, nie tylko jego ludzkie poznanie, było ograniczone. Jezus potrzebował pokarmu i snu, co wielokrotnie widzimy na kartach Ewangelii – na przykład w opisie burzy na jeziorze, podczas której Jezus spał, lub gdy odczuł głód i przeklął figowiec. Jezus przeżywał także ludzkie uczucia, kochał ludzkim sercem. Bał się, smucił, wzruszał, odczuwał gniew, tęsknił. Kult Serca Jezusowego w symboliczny sposób dotyczy właśnie tego aspektu ludzkiej natury Jezusa – wrażliwej i czułej dla każdego człowieka, bo każdy jest umiłowany ludzkim sercem Chrystusa.
W jaki sposób Jezus stał się człowiekiem?
Zgodnie z zapowiedzią, jaką archanioł Gabriel przedstawił Maryi, Jezus począł się z Ducha Świętego w łonie Maryi Dziewicy (por. Łk 1, 34-35). Synod Laterański powiedział wprost, że Jezus począł się „z Ducha Świętego, bez nasienia męskiego” (Synod Laterański (649): DS 503). Jest to tajemnica wiary, przekraczająca wszelkie zrozumienie. Wydarzenie to było po prostu cudem.
Co to znaczy, że Maryja była „zawsze Dziewicą”?
Kościół wierzy, że Maryja poczęła Jezusa jako Dziewica oraz pozostała nią także w czasie Jego narodzin i do końca swojego życia. Również w tym przypadku mamy do czynienia z tajemnicą wiary. Niekiedy pojawiały się sugestie, że jest to jedynie wchłonięcie przez chrześcijaństwo starożytnych pogańskich mitów. Takie interpretowanie wiary Kościoła w dziewictwo Maryi nie może się jednak obronić, ponieważ od początku z tą wiarą polemizowały zarówno środowiska żydowskie, jak i pogańskie. Z tej wiary nieraz szydzono i kwestionowano ją. Jeśli byłaby to pogańska mitologia, dlaczego poganie podważaliby wiarę chrześcijan jako niedorzeczną? Widać z tego, że chrześcijanie nie rozumieli jej symbolicznie, mitycznie, ale dosłownie. Utrzymywać z pewnością, że kobieta urodziła naturalnie dziecko i pozostała dziewicą bez uznania tego za cud to owszem – narażać się na niezrozumienie i śmieszność.
Innym zarzutem wobec dziewictwa Maryi jest przytaczanie słów Ewangelii, w której mowa o „braciach i siostrach” Jezusa. Fragmenty te miałyby sugerować, że po narodzeniu Jezusa Maryja miała jeszcze więcej dzieci. Kościół wierzy jednak, że Jezus był jedynym dzieckiem Maryi. Słów „bracia” czy „siostry” w języku starożytnego Izraela, także w Starym Testamencie, używa się nie tylko na określenie bezpośredniego rodzeństwa, ale także bliskich krewnych, jak na przykład kuzynów. Nieraz mówi się „brat cioteczny” czy „brat stryjeczny”, mając na myśli kuzynów.
Dlaczego Maryja była „zawsze Dziewicą”?
Bóg wybrał dziewiczy sposób poczęcia Jezusa także dlatego, że dzięki temu możemy lepiej zrozumieć kilka kwestii. Po pierwsze dziewictwo Maryi i poczęcie Jezusa bez udziału mężczyzny wskazuje na absolutną inicjatywę Boga we wcieleniu. Bóg jest jedynym Ojcem Jezusa. „Nigdy nie był oddalony od Ojca z powodu natury ludzkiej, którą przyjął. Jest naturalnym Synem swego Ojca przez swoje Bóstwo, naturalnym Synem swojej Matki przez swoje człowieczeństwo, ale właściwym Synem Bożym w obydwu naturach” (Synod we Friuli (796): DS 619).
Oprócz tego dziewicze poczęcie Jezusa lepiej wskazuje na to, że Jezus jest nowym Adamem, zapoczątkowuje „nowe narodziny” ludzi w Duchu Świętym przez wiarę. Przyjęcie życia Bożego z wiary jest „dziewicze”, to znaczy jest łaską, jest udzielane całkowicie przez Ducha, „przychodzi z góry”. Dodatkowo dziewicze poczęcie Jezusa przez Maryję ukazuje jej wyjątkową wiarę – wierzy Ona Bogu ze względu na Niego samego, nawet gdy to, co od Niego słyszy, wydaje się po ludzku niemożliwe i irracjonalne. Podobnie uwierzył kiedyś Abraham. Wiara Maryi, nawet pod względem naturalnym, wydaje się jeszcze silniejsza. Jest bardziej wyobrażalne poczęcie dziecka w starości niż poczęcie go bez udziału płci przeciwnej.
Maryja jest też prawzorem Kościoła, który jest Dziewicą i Matką. Dziewicą, bo zachowuje nienaruszony skarb wiary. Matką, bo w chrzcie świętym rodzą się do życia Bożego Jego dzieci.
Czy Bóg w szczególny sposób wybrał Maryję do jej misji?
Tak, Bóg wybrał Maryję do jej misji. Wierzymy, że była ona zapowiedziana już w Protoewangelii w Księdze Rodzaju jako ta niewiasta, której potomstwo zmiażdży głowę węża. Bóg przygotował rolę Maryi poprzez poprzedzające ją wielkie kobiety Biblii – Annę, Deborę, Rut, Judytę czy Esterę. Ukazywał przez nie szczególną rolę, jaką kobieta odegra w historii zbawienia, rolę pozytywną. Maryja będzie nową Ewą, która swoim posłuszeństwem zniszczy skutki nieposłuszeństwa pierwszej kobiety.
Szczególne wybranie i przygotowanie Maryi przez Boga polegało na jej niepokalanym poczęciu.
Czym jest Niepokalane Poczęcie?
Od początku chrześcijanie wierzyli, że Maryja była, zgodnie ze słowami, którymi pozdrowił ją archanioł Gabriel podczas zwiastowania, „pełna łaski” (por. Łk 1, 28). Greckie słowo, którym to wyrażano, brzmi kecharitomene. Oznacza to bycie wypełnioną całkowicie łaską. Co więcej, gramatyczna konstrukcja tego słowa wskazuje na moment w przeszłości, w którym się to dokonało (więcej w artykule ks. Rosika).
Maryja otrzymała od Boga łaskę, by mogła dobrowolnie odpowiedzieć „tak” na zapowiedź swojego powołania. Została przez Boga przygotowana, ale Bóg jej nie zdeterminował, nie odebrał jej wolnej woli. Mogła Mu odmówić, okazać nieposłuszeństwo, podobnie jak kiedyś Ewa, która także była wolna od grzechu pierworodnego, zanim się go dopuściła.
Przekonanie chrześcijan, że Maryja od początku swojego życia, od chwili poczęcia, była całkowicie wypełniona Bożą łaską, dojrzewało stopniowo aż do ogłoszenia tej prawdy w formie dogmatu o Niepokalanym Poczęciu w 1854 r: „Najświętsza Maryja Dziewica od pierwszej chwili swego poczęcia, przez łaskę i szczególny przywilej Boga wszechmogącego, na mocy przewidzianych zasług Jezusa Chrystusa, Zbawiciela rodzaju ludzkiego, została zachowana nienaruszona od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego” (Pius IX, bulla Ineffabilis Deus).
Ojcowie Kościoła wschodniego wyrażają tę prawdę, nazywając Maryję Panaghia – „całą świętą”: „wolną od wszelkiej zmazy grzechowej, jakby utworzoną przez Ducha Świętego i ukształtowaną jako nowe stworzenie” (Sobór Watykański II, Lumen Gentium, 56).
Niepokalane Poczęcie nie jest zasługą Maryi. Jest darem Boga udzielonym jej ze względu na Chrystusa i dzięki Niemu. Maryja jak każdy inny człowiek potrzebowała odkupienia przez Chrystusa. Różnica polega na tym, że doświadczyła go – w wolności od grzechu pierworodnego i grzechów osobistych – od początku swojego życia, od chwili swojego poczęcia. Takie odkupienie ma wznioślejszy charakter, ale dokonało się także przez Krew Chrystusa i ze względu na Jego zasługi oraz misję Maryi w odniesieniu do Jezusa.
Materiały dodatkowe:
- Judycki S., Czy wcielenie musiało się dokonać? Czy do idei Boga zgodnej z wyznaniem wiary chrześcijan należy idea wcielenia? (cz. I), [w:] www.szkolateologii.dominikanie.pl.
- Tenże, Czy wcielenie musiało się dokonać? Czy do idei Boga zgodnej z wyznaniem wiary chrześcijan należy idea wcielenia? (cz. II), [w:] www.szkolateologii.dominikanie.pl.
- Kostecki R. OP, Dobroć Boża we Wcieleniu, [w:] www.szkolateologii.dominikanie.pl.
- Salij J. OP, Dar wcielenia jako wywyższenie naszego człowieczeństwa, [w:] teologia.deon.pl.
- Szewczak P., Ariusz i arianizm. Wykłady patrystyczne (8), [w:] youtube.com.
- Tenże, Dogmat chrystologiczny. Wykłady patrystyczne (10), [w:] youtube.com.