
fot. youtube.com/Netflix
Na Netfliksie można obejrzeć trzy typy dzieł. Jeden – poruszający i wnoszący coś do życia (zwykle nie są to produkcje tego serwisu, choć istnieją wyjątki). Drugi – dobry do obejrzenia w charakterze niezobowiązującej rozrywki. Trzeciego typu – dzieł niekryjących się z nachalną propagandą – nie oglądam.
Do którego z nich zalicza się Enola Holmes 2? Jak się Czytelnik pewnie domyśla, na pewno nie do trzeciego. Czy to dzieło ambitne? Raczej nie pretenduje do takowego. To dobra rozrywka, choć z pewnymi poważniejszymi akcencikami.
Ale po kolei. Enola Holmes 2 swoją premierę miała w listopadzie tego roku. To sequel Enoli Holmes (2020). Oba filmy w reżyserii Harry’ego Bradbeera, ze scenariuszem Jacka Thorne’a, na podstawie serii powieści Nancy Springer. Bardzo szanuję decyzję, żeby sequelowi dodać po prostu dwójkę do nazwy zamiast wymyślać jakieś wydumane podtytuły w stylu Kapitana Ameryki: Zimowego żołnierza.
Młodsza siostra
Oba filmy opowiadają o – uwaga, zaskoczenie – Enoli Holmes, tej najmłodszej z rodzeństwa Holmsów. Wciela się w nią Millie Bobby Brown – znana par excellence z roli Jedenastki ze Stranger Things. Aktorka jest też jednym ze współproducentów. Ciężar grania Sherlocka spadł na atlasowe barki Henry’ego Cavilla.
W pierwszej części Enola przede wszystkim starała się uniezależnić. Zamienić milczącą akceptację Sherlocka w bardziej aktywną. I uzyskać „jest mi to obojętne” od Mycrofta, najstarszego z trójki – próbującego zrobić z niesfornej chłopczycy posłuszną damę. Enola wplątuje się w intrygi o znaczeniu krajowym, rozwiązując swoją pierwszą sprawę.
Dziewczyny z zapałkami
Druga część jest inna. Mycroft jest nieobecny; w dużej mierze film skupia się na relacji Sherlocka z młodszą siostrą. Enola zakłada własne biuro detektywistyczne i boryka się z problemami przypadającymi jej w udziale jako nierozpoznawalnej osobie z rozpoznawalnym nazwiskiem. Pierwsze oficjalne zlecenie dostaje w końcu od dziewczynki o imieniu Bessy (granej przez Serrannę Su-Ling Bliss). Chce ona, by detekyw odnalazła jej przyszywaną siostrę, Sarę Chapman (nazwisko nieprzypadkowe; grana przez Hannah Dodd).
Sprawa wiąże się z fabryką zapałek, w której zatrudniona jest większość miejscowych ubogich kobiet. Dziwnym zbiegiem okoliczności Sherlock również prowadzi w tym czasie ważne śledztwo w tej samej dzielnicy Londynu.
W tym samym czasie młody lord Tewkesbury (w tej roli Louis Partridge) – w poprzedniej części zbuntowany nastolatek, którego sprawę Enola bada i z którym rozwija relację – uczy się bycia mężem stanu. Aktywnie działa w parlamencie, optując za refomami i pozyskując sojuszników dla swoich projektów. Przez to, w nieco nieoczekiwany sposób, drogi bohaterów znów się zbiegają.
Afroanglikanin
To dość lekki film. Obfituje w drobne komiczne sceny. Poza tym, podobnie jak w pierwszej części, Enola Holmes nieraz przełamuje czwartą ścianę, zwracając się do nas, widzów, z komentarzem.
Co razi? Film jest osadzony w konkretnych realiach – wiktoriańskiej Anglii. Tymczasem jest dość sporo czarnoskórych (podobno słowo „Murzyn” jest obraźliwe, a zatem nie będę pisał o „Murzynach”. Szkoda, że „Murzyn” schodzi do podziemi – to ładnie brzmiące, swojskie słowo). Nie jest to co prawda poziom Sandmana (skądinąd pod pewnymi względami – np. tytułowej roli – niezłego serialu), twórcy zachowali pewien umiar. Niemniej jednak czarnoskórzy uczestnicy wytwornego balu budzą politowanie lub śmiech.
Nie chcę zdradzać fabuły, jednakże pewna postać zostaje „zmurzyniona”. To zresztą niejedyne, co zostaje w niej zmienione. Przez to zakończenie marnuje swój ogromny potencjał. Światła na scenie nagle gasną, kurtyna opada i jakoś tak niezręcznie jest bić brawa.
Plusy
Plusem jest oczywiście Henry Cavill w roli Sherlocka. W tej części ma więcej do powiedzenia, nie gra roli typu „przepraszam, czy mogę się wtrącić?”, ale wyrasta na główną postać. Choć w dalszym ciągu całość kręci się wokół Enoli. Radzi sobie też Millie Bobby Brown, co ma szczególne znaczenie ze względu na to, że z pewnością długo będzie kojarzona ze swoją mocną rolą w Stranger Things. Czy uniknie losu Daniela Radcliffa, Elijaha Wooda i innych „spalonych” przez swoje wielkie role aktorów? Zobaczymy.
Zdecydowanie mieli też twórcy pomysł na poprowadzenie wątku młodego Tewkesbury’ego, dopiero uczącego się „bycia lordem”. Wątek jego romansu z Enolą jest natomiast dość lekki, nieinwazyjny, naturalny – bez żadnych niepotrzebnych czy męczących momentów.
Sequel jest też zdecydowanie mniej akcyjny niż pierwsza część. Więcej uwagi poświęcono samej zagadce. Nie oznacza to, że nie ma w filmie pościgów czy scen walki – oczywiście są. Finałowa walka jest zresztą bardzo dobrze zrobiona.
Familijne
To lekki komediowy kryminał. Są w nim poważne wątki – walka z korupcją, wątek pracowniczo-feministyczny – ale niezbyt nachalne. Powiedziałbym, że to kino familijne – ale chyba w tym przypadku bardziej pasowałby termin netflix familijny czy coś w tym stylu.
Co ciekawe, pierwsza część pierwotnie była przeznaczona do puszczenia w kinach – jednak wiadome wydarzenia 2020 roku spowodowały, że wypuścił ją Netflix. Druga część już była z założenia dystrybuowana przez platformę.
Kwas
Podsumowując – kino rozrywkowe, nic szczególnie ambitnego, nic specjalnie odmóżdżającego. Słodki film pozostawiający nieco gorzki posmak – ale niekoniecznie gorzki w dobry sposób (może bardziej pasowałoby kwaśny posmak?). Można obejrzeć, o ile się pamięta, że nie jest to historyczny film, i ma się trochę dystansu do Netfliksa. 6/10.
Chociaż doprawdy, jeśli twórcy nie chcą być śmieszni, a jednocześnie zachować poprawnościowe parytety – to niech na trzecią część rodzeństwo Holmesów wybierze się do którejś z angielskich kolonii. Tam było wówczas bardzo dużo czarnoskórych.
