Piosenkarz, kompozytor, autor tekstów, multiinstrumentalista, producent, aranżer, aktor, malarz, kolekcjoner sztuki, innowator, skandalista, gwiazda, artysta, androgyniczny przybysz z kosmosu, intelektualista… David Bowie znany jest z posiadania wielu obliczy. Z czasem jednak spośród nich zaczął wyłaniać się człowiek kierujący się ku Bogu, kontemplator i poszukiwacz.
Zmarły w styczniu 2016 roku muzyk do końca pozostał niejednoznaczny. Również po śmierci okrywa go swoista warstwa tajemniczości, czy też prywatności. Może dlatego polska Wikipedia notuje: „[David Bowie – przyp. red.] był ateistą, chociaż…”. W tym artykule opiszę pokrótce to „chociaż”. Zdaje się bowiem, że być może jego domniemany ateizm jest równie prawdziwy, jak jego domniemany homoseksualizm (wedle jego znajomych z lat 60. i 70., potrafił mówić o homoseksualizmie, ale gdy na horyzoncie pojawiły się jakieś dziewczyny, od razu porzucał ten wątek).
Rodzina Jonesów
Artysta urodził się w drugiej połowie lat 40. jako David Robert Jones w londyńskim Brixton. Jego ojciec był drobnym przedsiębiorcą i filantropem. Podarował swemu synowi krzyżyk, który ten nosił od pewnego momentu stale. David Jones miał też przyrodniego brata, Terry’ego, który był schizofrenikiem. Przyszły Bowie swój muzyczny debiut miał w kościele, będącym świątynią anglikańską. Posługiwał tam jako scholista, głównie na ślubach. Dosyć wcześnie zainspirował się rock and rollem i gdy przyszła pora na wybór między technikum i liceum, wybrał to pierwsze, mimo że wyniki pozwalały mu pójść do dobrego liceum. Poszedł jednak do szkoły technicznej, ponieważ tam miał większą możliwość rozwijać się muzycznie. Tam też zaczął grać na saksofonie.
Nie od razu jednak udało mu się wybić. Pierwsza płyta, która została wydana, gdy miał dwadzieścia lat, okazała się być komercyjnym fiaskiem. David był rozgoryczony. Oznajmił, że kończy z muzyką i zostaje buddyjskim mnichem, po czym udał się do Tibet House w Londynie.
Salwy sławy i kokaina
Nie zabawił tam jednak zbyt długo. Później bagatelizował swoje zaangażowanie w buddyzm; mówił, że owszem, był buddystą, ale przez jakiś kwadrans. Przełom lat 60. i 70. był dla niego bardzo owocny: Space Oddity (1969) dotarło do całkiem wysokiej pozycji na listach, The Man Who Sold the World (1970) i Hunky Dory (1971) były już całkiem spójnymi, dobrymi albumami. Światową sławę przyniósł jednak dopiero The Rise and Fall of Ziggy Stardust and the Spiders from Mars (1972) i towarzysząca mu trasa koncertowa The Ziggy Stardust Tour. Bowie wcielił się w tytułowego Ziggy’ego, przybysza z kosmosu, który ostrzega pogrążoną w degrengoladzie Ziemię przed grożącą jej katastrofą. Zrobił to na tyle przekonująco, że w pewnym momencie „Ziggy Stardust” stał się synonimem dla „David Bowie”.
Jednakże w 1973 roku odesłał swoje alter ego na emeryturę. W czterech kolejnych albumach eksperymentował z muzyką. Zaczął też eksperymenty na sobie. W filmie z 1976 roku, w Człowieku, który spadł na ziemię, widać jak gwiazdor stał się chudy i wyniszczony przez kokainę. Zapewne dlatego był znakomity w tytułowej roli. Wystąpił jako kosmita (kosmos jest ciekawym, powtarzającym się motywem w całokształcie pracy artystycznej Davida), który przybywa na naszą planetę, aby rozpocząć przewóz surowca brakującego na jego ojczystej planecie: wody. Udaje mu się rozpocząć pracę nad tym, jednakże przyjemności tego świata sprawiają, że coraz bardziej chce na nim zostać, zapominając o swej rodzinie na innym globie. Ta smutna historia zarazem ukazuje alegorycznie człowieka uwikłanego w grzech, jak i jest też odbiciem stanu samego aktora. Muzyk w tym czasie stracił kontrolę nad rozwojem wydarzeń w swoim życiu.
Ten tekst to jedynie fragment artykułu z najnowszego numeru Miesięcznika Adeste, kliknij poniższy przycisk aby zapoznać się z najnowszym numerem naszego e-miesięcznika – zupełnie za darmo!
Jeżeli zaś jesteś z nami już od dłuższego czasu i po prostu podoba Ci się to, co robimy – kliknij w poniższy przycisk aby dowiedzieć się, jak możesz nam pomóc w rozwoju!