adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj
Kultura, Miesięcznik

Diabli, Czyśccowy i Boski – czyli religia po Kaczmarsku

Nie jestem katolikiem, nie jestem członkiem żadnego Kościoła. Religia jest sprawą prywatną pomiędzy mną a Absolutem. Celowo nie używam tu słowa Bóg, ponieważ Bóg kojarzy się w Polsce ze starszym panem, który gdzieś tam unosi się w przestrzeniach, co jest oczywiście absurdalne…” – mówił w wywiadzie w 2000 roku, na cztery lata przed śmiercią, Jacek Kaczmarski. Zapewne większości z nas na dźwięk tego nazwiska staje przed oczami postać brodatego mężczyzny, w średnim wieku, z gitarą, a gdzieś z tyłu głowy rozlega się refren Murów, Obławy czy innej Modlitwy o wschodzie słońca. Kto z nas zagłębił się jednak w przebogatą twórczość barda „Solidarności” na tyle, by przemyśleć licznie w niej występujące nawiązania do religii – przede wszystkim zaś do katolicyzmu?

Co skłania mnie do dotknięcia na łamach Adeste tematu tak trudnego, jak twórczość Kaczmarskiego? Cóż, przede wszystkim – po prostu jestem jego wielkim fanem. Często słucham jego piosenek, interesują mnie również zawarte w nich konteksty historyczne czy kulturowe. Po raz pierwszy Mury usłyszałem po śmierci artysty, w kwietniu 2004 r., gdy były często powtarzane w telewizji wraz z innymi jego piosenkami. Zaciekawiony sięgnąłem po starą kasetę mojej mamy, z czarnym wilkiem i czerwonymi literami JACEK KACZMARSKI na okładce, kupioną jeszcze w latach 80. podczas koncertu barda w hali TS Wisła. Z miejsca stała się moją ulubioną kasetą, a sam Kaczmarski, chociaż do jego piosenek wiele razy powracałem po dłuższych przerwach, usadowił się na szczycie moich zainteresowań muzycznych. O nawiązaniach Kaczmarskiego do malarstwa mówiłem zresztą nawet w swojej prezentacji maturalnej z języka polskiego.

Jest jednak coś jeszcze – otóż Kaczmarski jest dość często obiektem nadinterpretacji. Przejawia się ona na wiele sposobów, w tym poprzez mało powszechne, ale jednak czasem spotykane przekonanie o antyklerykalizmie czy wręcz antykatolicyzmie artysty. Na katolickich forach dyskusyjnych od czasu do czasu pojawiają się wręcz dyskusje, analogiczne do dyskusji na temat zespołów metalowych czy rockowych – czy katolik może słuchać piosenek artysty, który przez całe twórcze życie pozostawał poza Kościołem, ochrzcił się na łożu śmierci, a w swoich piosenkach – według niektórych – wyśmiewał wiarę?

Mój Bóg nie stworzył świata w tydzień

Jak dla mnie odpowiedź na pytanie: „Czy katolik może słuchać Kaczmarskiego?” jest prosta: z całą pewnością tak. Oczywiście, każdy ma swoje zainteresowania intelektualne, muzyczne czy filozoficzne. I tak, dla jednych Kaczmarski będzie za trudny, dla innych niezrozumiały z powodu licznych odniesień kulturowych, a jeszcze innym po prostu nie będą się podobały środki wyrazu, poetyka tekstu, melodie piosenek, styl muzyki – i nie ma w tym nic złego. Sam artysta powiedział kiedyś w wywiadzie, że śpiewa dla siedmiu procent – tych, do których akurat taka sztuka z różnych powodów trafia. Moim zdaniem warto jednak chociaż podjąć próbę, choć na chwilę „się z wolna zanurzyć” w jego twórczość. Jak dla mnie Kaczmarski był po prostu człowiekiem, który rzeczywiście miał coś do powiedzenia – a takich ludzi warto, choć od czasu do czasu, posłuchać. A że po krótkim „zanurzeniu” wielu „zawiśnie na ziemi, choć na niej”, i zapomni, „że musimy zaczerpnąć oddechu”? Cóż, czy jest coś złego w tym, że damy się wciągnąć w dobrą, mądrą sztukę?

Zobacz też:   David Bowie i Bóg

Jesteśmy katolikami, a Kaczmarski tematy religijne podejmował w swojej twórczości często i chętnie, zatem jest zrozumiałe, że interesuje nas, w co poeta tak naprawdę sam wierzył. Jak powszechnie wiadomo, Jacek Kaczmarski przez lwią część swojego życia pozostawał poza Kościołem. Urodził się w niewierzącej rodzinie, a jego rodzice oddali go na wychowanie również niewierzącym dziadkom. „Nie praktykuję żadnej religii i nie tam szukam pocieszeń” – powiedział kiedyś, już jako dojrzały artysta. Nie był jednak ateistą – był przekonany o istnieniu pewnej Siły Wyższej, przez większość życia nie umiał jednak jej określić, odnaleźć Boga. „Istnieje Coś takiego jak Tajemnica, Absolut, Coś, co jest niezgłębialne. To jest dla mnie przede wszystkim silnym napędem twórczym, ale również rodzajem drogowskazu etycznego, co się wiąże z odpowiedzialnością człowieka za samego siebie”mówił jeszcze w 2000 r.

Ten tekst to jedynie fragment artykułu z najnowszego numeru Miesięcznika Adeste, kliknij poniższy przycisk aby zapoznać się z najnowszym numerem naszego e-miesięcznika – zupełnie za darmo!

Jeżeli zaś jesteś z nami już od dłuższego czasu i po prostu podoba Ci się to, co robimy – kliknij w poniższy przycisk aby dowiedzieć się, jak możesz nam pomóc w rozwoju!


Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.