Sigla:
Iz 5, 1-7
Ps 80 (79), 9 i 12. 13-14. 15-16. 19-20
Flp 4, 6-9
Mt 21, 33-43
Nie chcę obrażać inteligencji czytelników, więc daruję sobie dogłębne wyjaśnianie pierwszego sensu dzisiejszej Ewangelii. Wszyscy przecież wiemy, że jest to alegoryczny opis relacji Izraela i Boga. Naród Wybrany nie chciał wydać owoców nawrócenia, choć Pan wysyłał proroków. W końcu posłał swojego Syna – Jezusa Chrystusa, Pana życia i śmierci – Ten jednak również został zgładzony przez ludzi, którym wydawało się, że to oni są panami życia i śmierci.
Druga warstwa przekazu dzisiejszego słowa może dotyczyć Świętego Kościoła Powszechnego – Nowego Narodu Wybranego. Popatrzmy, z czym mamy do czynienia wśród duchownych, osób konsekrowanych i świeckich. Współczesny indywidualizm coraz bardziej daje się we znaki. Coraz mniej członków Kościoła szuka woli Chrystusa, zamiast tego wybierając „widzimisizm”. JA uważam, że Kościół powinien być taki a taki, JA interpretuję ten fragment Pisma po swojemu, JA nie czuję się dobrze w tej czy innej formie modlitwy. JA zaczyna dominować. I tak mamy duchownych z „prawej” i z „lewej” strony, którzy głoszą swoje skrajne poglądy, przez co rozbijają jedność Kościoła. Mający się za sprawiedliwych gorszą tych słabych i maluczkich, a ci co bardziej liberalni i dobroludzcy wykazują tendencję do rozpuszczania nauczania Kościoła w kwasie herezji.
Podobnie i świeccy proklamują hasła „Odzyskajmy nasz Kościół” lub „Chrystus należy do mnie”. W duszach coraz częściej grają słowa „chodźcie, zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo”. Nie, nie posiądziecie. Kościół należy do Boga, choć (jeśli patrzeć pobieżnie) coraz trudniej w to wierzyć. Pamiętajmy słowa Papieża Emeryta: „Były też jednak chwile, kiedy wody były wzburzone i wiatry przeciwne – jak w całej historii Kościoła – a Pan, wydawało się, że śpi. Ale ja zawsze wiedziałem, że w tej Łodzi jest Pan, i zawsze wiedziałem, że łódź Kościoła nie jest moja, nie jest nasza, lecz Jego i że On nie pozwoli, aby zatonęła”. Zaufajmy Panu, a On nas poprowadzi. Nie spierajmy się, czy Chrystus jest bardziej z tradsami, duchaczami, neonami czy oazowiczami. Nie próbujmy przyciągnąć Pana do siebie i ustawić Go na swoich pozycjach, ale to my zbliżajmy się do Niego.
Trzeci sens dzisiejszej Ewangelii dotyczy Ciebie. Każda pokusa do grzechu jest tak naprawdę echem kombinowania, jakby tu zawłaszczyć Boże Dziedzictwo (czyli niebo i wieczne szczęście) skrótem, po swojemu. Bóg mówi jasno: Chcesz osiągnąć niebo? Wydawaj owoce nawrócenia. Nie kręć, nie szukaj wymówek. Nie zabijaj głosu sumienia. Nie marnuj okazji do modlitwy. Bądź szczery i zawsze wierny, a osiągniesz zbawienie. Przypatrz się swojemu życiu i spróbuj odnaleźć w nim chwile szczególnej łaski. Zastanów się, które z nich wykorzystałeś właściwie, a które zmarnowałeś. Rozeznaj, czy raczej masz tendencję do tego, by wygnać proroka ze słowem Boga na ustach, czy jednak go przyjmujesz.
Wszechmogący, wieczny Boże, Twoja hojność przewyższa zasługi i pragnienia modlących się do Ciebie; okaż nam swoje miłosierdzie, odpuść grzechy, które niepokoją nasze sumienia, i udziel nam również tego, o co nie ośmielamy się prosić. Przez Chrystusa, Pana naszego.
Amen.