
Sigla:
Ez 18, 25-28
Ps 25 (24), 4-5. 6-7. 8-9
Flp 2, 1-11
Mt 21, 28-32
Tydzień temu Bóg w swoim słowie, danym przez Kościół w świętej liturgii, uświadamiał nas, że na nawrócenie mamy konkretny czas – moment łaski, natchnienia prowadzącego ku pokucie i oczyszczeniu we krwi Baranka. Słuchaliśmy przypowieści o pracujących w winnicy, którzy dostali po denarze, niezależnie od tego, w którym momencie gospodarz powołał ich do pracy. Pewnie niejeden z nas pomyślał wtedy: „to nie jest w porządku, że każdy pracujący dostał tyle samo”. Dzisiejsza liturgia słowa stawia nas przed dużo gorszą perspektywą.
Okazuje się, że katolik – jak mówił ks. Pawlukiewicz – „bierny, mierny, ale wierny” wcale nie wejdzie pierwszy do Królestwa Niebieskiego. Jest to fatalna wiadomość dla wszystkich, którzy na niedzielnej mszy w kościele tylko SĄ i na tym ich uczestnictwo w liturgii się kończy. Jest to także dość niepokojąca wieść dla wszystkich „pobożnych, a wpływowych niewiast”, które wprawdzie w kościele na mszy się gorliwie modlą, ale potem w domu są nie do życia (to zresztą dotyczy nie tylko niewiast, bo pobożni panowie też tak miewają).
W byciu katolikiem nie chodzi tylko o oddawanie Bogu czci przez pobożne składanie rączek przy ołtarzu, ale przede wszystkim o życie zgodne z duchem miłości Chrystusa.
Co Ci z tego, że chodzisz na wszystkie nabożeństwa, jeśli nie przemieniają one Twojego serca? Aelred Tegles pisał: „Bóg jest o tyle czczony w liturgii, o ile uświęcają się biorcy w niej udział ludzie”. Bez przemiany życia i autentycznego nawrócenia Twój kult może stać się wzywaniem imienia Pana nadaremno.
Co Ci z tego, że uczestniczysz w NFRR, może nawet byłeś na Ars Celebrandi, a nie przyjmujesz komunii? Jesteś wtedy jak ten syn, który mówi „idę, Panie”, lecz nie idzie. Jesteś jak sprawiedliwy, który odwrócił się od sprawiedliwości. Złodzieje i prostytutki przed Tobą wejdą do Królestwa Niebieskiego.
Dlaczego sytuacja tak wygląda? Jezus konfrontuje dzisiaj postawę hipokryty i człowieka uczciwego, szczerego, żyjącego w prawdzie. Hipokryta może i z zewnątrz wygląda porządnie, lecz jego wnętrze jest pełne niegodziwości. Ktoś taki ma problem z nawróceniem, ze szczerym oddaniem Bogu swojej ciemności, bo przecież jest „perfekcyjny”. Tymczasem grzesznik, który stanie w prawdzie o sobie, może dostąpić odpuszczenia wszystkich grzechów. Zobaczy, jak wiele mu odpuszczono i tym bardziej pokocha Boga, miłością pełną wdzięczności i pokory (bo przecież wie, kim jest sam z siebie). Ludzie szczerzy mają też w sobie bardzo często niesamowitą moc i odwagę. Jeśli potrafili użyć jej do robienia rzeczy niegodziwych, to z równą siłą poświęcą się zdobywaniu świętości. Świetnie podsumowują tę kwestię słowa abpa Fultona J. Sheena: „Myślę, że każdy wielki grzesznik może zostać wielkim świętym, a każdy święty, może być wielkim grzesznikiem”.
Nawróć się. Żyj w prawdzie. Zdejmij maskę. Proś Boga o obmycie w krwi Baranka.
Boże, Ty przez przebaczenie i litość najpełniej okazujesz swoją wszechmoc, † udzielaj nam nieustannie swojej łaski, * abyśmy dążąc do obiecanego nam nieba stali się uczestnikami szczęścia wiecznego. Przez Chrystusa, Pana naszego.