adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj
Wiara

Stare dzieje najnowsze

Chrzest Jezusa, Aniołowie

Kryzysu Kościoła nie da się przeoczyć. Panuje duża zgodność co do faktu, że stoimy u progu przemian, ale jakoś nie pociąga to za sobą adekwatnych działań. Dobrym impulsem może być intensywna lektura Dziejów Apostolskich.

Niski poziom katechizacji, ocierająca się o herezję dowolność interpretacji Pisma, brak odwagi w głoszeniu Ewangelii i brak postaw dających poczucie jej realnego oddziaływania… Listę problemów Kościoła można by mnożyć, ale najbardziej dojmującym jest postępujące wygasanie ognia wiary. Leniwi księża, bierni parafianie, byle jaka liturgia, tandetna sztuka sakralna i płytka modlitwa. Kapłan, który z zapałem walczy o dusze swoich wiernych, zdaje się być zjawiskiem sensacyjnym, a parafianin wychodzący z własną inicjatywą – nawiedzonym nadgorliwcem. Każdy ma już przecież swoją ławkę i swój sposób na to, żeby zakamuflować jego fałszowane postękiwanie Alleluja i Chwała na wysokości Bogu. Ciężko śpiewać czysto, gdy nie śpiewa się pełną piersią. Kościół jako wielkie ognisko, przy którym każdy mógł ogrzać zmarznięte ręce i znów zobaczyć siebie w świetle, nadal emituje trochę ciepła, dużo dymu, ale co chwila kolejna szczapa drewna zamienia się w proch. Możemy chuchać i dmuchać, ale to nic nie da. Tutaj potrzeba zupełnie innego tchnienia.

„Po krańce świata”

Spisana przez św. Łukasza historia pierwotnego Kościoła pozwala nam przypomnieć sobie o jego odwiecznych problemach, metodach, ale przede wszystkim o napełniającym go Duchu. Nie na darmo nazywa się ją czasem „Ewangelią Ducha Świętego”. Ksiądz profesor Waldemar Chrostowski przyznając, że Dzieje Apostolskie są jego ulubioną lekturą w Nowym Testamencie, sugeruje, że należy czytać je z… atlasem. Wiele razy przyjdzie wtedy przesuwać palec po mapie: starożytna Jerozolima, Antiochia, Efez, Cypr, Ateny, Tesalonika, Korynt, Rzym… Wszędzie tam katolicy mają swoich przodków. Umiejscowienie sobie scen Dziejów Apostolskich w czasie i przestrzeni pomaga poczuć, że czytamy opis wydarzeń, a nie mity.

Nasuwa się pytanie, w jakiej kondycji jest chrześcijaństwo w miejscach, które były świadkami dzieła apostołów. Nie dlatego należy je stawiać, żeby powiedzieć „kiedyś to było” czy nawoływać do krucjaty. Bardziej po to, by pytać, czy nas, spadkobierców tego Kościoła, to w ogóle obchodzi. Tego Kościoła, który szedł między zawziętych wrogów i słowem i czynem głosił Dobrą Nowinę. Który ożywiał zmarłych, a paralityków stawiał na nogi. Na dobry początek warto by jednak „krańców świata”, w które wysyła nas Zbawiciel, wypatrywać nie tyle na wybrzeżach Morza Śródziemnego, ile w swoim najbliższym otoczeniu. Tam z łatwością znajdziemy współczesne odpowiedniki wejścia do synagogi w obcym mieście, by głosić naukę Chrystusa. Antyczne tło i dystans niemal dwóch tysięcy lat w pierwszej chwili nasuwają myśl – „to inny świat”. Przyglądając mu się jednak uważniej, łatwo dostrzeżemy, że świat pozostał ten sam. Inny jest Kościół.

Pozorne porażki

Nie mniej ciekawym kluczem do czytania Dziejów Apostolskich jest klucz personalny. Kim byli i jacy byli świeżo nawróceni? A prześladowcy chrześcijan i sceptycy? Jak dla Chrystusa zdobywano filozofów, uczonych w Piśmie, a jak rzymskich setników czy pogańskie kobiety?

Weźmy na przykład mowę św. Pawła na Areopagu, miejscu ścierania się filozoficznych prądów starożytności. Czy ogólna reakcja zgromadzonych – wyniosłość i lekceważenie – nie wydaje nam się dziś znajoma? I czy pamiętamy, że mimo pozornego niepowodzenia znalazł się jednak szczerze poszukujący prawdy filozof, który nawrócił się na wiarę w Chrystusa? Wielu świętych pierwotnego Kościoła pojawia się na kartach Dziejów jedynie incydentalnie, ale przecież byli to prawdziwi ludzie, często absolutnie wybitni, ze swoją własną fascynującą historią, a Pismo Święte nie jest jedynym źródłem wiedzy na ich temat.

Dionizy Areopagita, pierwszy biskup Aten, to nie jedyna postać, której warto przyjrzeć się bliżej, a następnie przymierzyć ją do współczesnych realiów i problemów Kościoła. Choćby Damaris, druga z nawróconych osobistości z Areopagu. Jako kobieta mogła się tam znajdować jedynie jako osoba o bardzo wysokim statusie społecznym. Czy pozyskanie choćby dwóch takich postaci (a wiemy, że było ich więcej), pomimo powszechnych kpin z głoszonego przez św. Pawła zmartwychwstania, możemy uznać za porażkę?

Zobacz też:   Dwa ogrody, trzy drzewa, jeden owoc

Młody Kościół

Historie Ananiasza i Safiry, niezwykła postawa Szczepana, braterstwo Pawła i Barnaby i ich rozstanie to gotowe tematy medytacji dla Kościoła z jego współczesnymi problemami. Warto zwracać baczną uwagę również na postacie prześladowców pierwotnego Kościoła i postawy, jakie względem nich przyjmowano, oraz na to, że mimo bardzo trudnych prób Kościół z Dziejów Apostolskich nigdy nie sprawia wrażenia bezbronnego. Każda strona jest źródłem wiary niezłomnej, gorliwej, niezwykle osobistej i głębokiej.

Gdy św. Piotr bez wahania głosi przed Sanhedrynem naukę Chrystusa, znając możliwe konsekwencje, nie ulega groźbom najwyższych kapłanów. Mamy w pamięci, jak przed chwilą zapierał się swojego Mistrza, jak słyszał od niego: „Odejdź ode Mnie, szatanie”. Ten sam Piotr w Dziejach Apostolskich pyta zgromadzonych, czemu się dziwią tuż po tym, gdy w imię Jezusa Chrystusa uzdrowił chromego. Jest to bezcenna nauka działania nadprzyrodzonej łaski, która „uzdalnia powołanych” i szczerej wiary, która potrafi czynić cuda. W imię Jezusa Chrystusa.

Kędy wieje Duch Święty?

Karty Dziejów Apostolskich pełne są cudów. Nieraz myślimy sobie, że byłoby łatwiej, gdyby i dziś prawdziwi świadkowie Chrystusa mogli się takimi legitymować. Natrętne poszukiwanie takich nadprzyrodzonych zjawisk niejednego zaprowadziło na manowce. W sąsiedztwie uzdrowień, uwolnień i wskrzeszeń łatwo przeoczyć, że natchnienie Ducha Świętego objawia się w innych, pozornie przyziemnych metodach – rozumowaniu, argumentacji i perswazji. Święty Paweł w liście do Koryntian pisze: „Ten bowiem, kto mówi językiem, nie ludziom mówi, lecz Bogu. Nikt go nie słyszy, a on pod wpływem Ducha mówi rzeczy tajemne”.

Filip, jeden z siedmiu, nawraca etiopskiego dworzanina, wykazując mu, że proroctwa Izajasza dotyczyły Jezusa Chrystusa. Efektem tego „tłumaczenia” jest chrzest. Oprawcy św. Szczepana, zanim doprowadzili do jego męczeńskiej śmierci, najpierw wystąpili z nim „do rozprawy”, „nie mogli jednak sprostać mądrości i Duchowi z którego [natchnienia] przemawiał” (Dz 6, 10). Apollos, który „dzielnie uchylał twierdzenia Żydów i na bazie Pism wykazywał, że Jezus jest Mesjaszem” (Dz 18, 28), podobnie jak wspomniany Dionizy Areopagita, był znakomicie wykształconym człowiekiem swojej epoki, ale warto zwrócić uwagę, że również św. Piotr i św. Jan, którzy uczonymi nie byli, przed Sanhedrynem zrobili wielkie wrażenie na ścisłej elicie Jerozolimy. Jej członkowie „dowiedziawszy się, że są oni ludźmi nieuczonymi, dziwili się”. Słowa Nauczyciela: „Bo nie wy będziecie mówić, ale Duch Święty” spełniły się na jego najbliższych uczniach.

Powrót do źródeł

Kościół znalazł się w trudnej sytuacji. Czy jednak jest ona trudniejsza niż sytuacja apostołów? Zanim ukuto termin „chrześcijanin”, funkcjonowaliśmy jako „bracia” lub „święci”, którzy „przebywali razem i wszystko mieli wspólne”. Dziś przekazując sobie znak pokoju, często czujemy się skrępowani, a życie parafii staje się tylko zbiorem indywidualnych modlitw. Święty Paweł w Efezie nauczał w godzinach sjesty, bo w pozostałych zarabiał na siebie i braci, szyjąc namioty. Bracia nie tylko byli gotowi do poświęceń, ale wręcz „cieszyli się, że stali się godni cierpień dla imienia [Jezusa]”. Choć jesteśmy tym samym Kościołem, to już dawno nie jesteśmy takim samym Kościołem.

W Piśmie jedno zdanie potrafi być źródłem długiej medytacji. Weźmy Jakuba, który chciał zasiadać po prawicy Chrystusa w niebie. Jego ścięcie w Dziejach to jedno zdanie. Tyle oczekiwanej chwały otrzymał. Nawrócenie św. Pawła kojarzymy z jednorazowym objawieniem i szokiem, które wywołało. Nie pamiętamy, że zanim rozpoczął swoją niezwykłą działalność misyjną, trzy lata spędził w Arabii, pod górą Synaj, kontemplując Prawo i Proroków w kontekście swojego doświadczenia Chrystusa. Tak samo i my, jeśli chcemy, aby Kościół znów był tak wielki Duchem jak na kartach Dziejów, musimy sięgnąć do starych pism i przemyśleć na nowo, co znaczą one w nowych okolicznościach. Jest to zadanie dla każdego z nas z osobna i wszystkich razem.

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.