Kanada to kraj pełen lasów, łosi i zaśnieżonych połaci, położony daleko od Polski i – poza stosunkowo liczną Polonią – posiadający z naszą Ojczyzną mało wspólnego. Istnieje jednak kilka powodów, dla których warto pochylić się nad doniesieniami z Kraju Klonowego Liścia.
Jakim właściwie krajem jest Kanada? Wpływ na współczesną sytuację państwa ma jego struktura polityczna, a także historia. Przede wszystkim Kanada nie jest państwem jednolitym, ale – podobnie jak potężny południowy sąsiad (USA) – federacją. Południowa Kanada jest podzielona na 10 silnie odrębnych prowincji, posiadających własne rządy i parlamenty i prowadzących w wielu aspektach (jak np. edukacja czy służba zdrowia) własną politykę wewnętrzną. Część północna, zamieszkała przez niecałe 0.5% całkowitej populacji kraju, została z kolei podzielona na 3 terytoria (Nunavut, Terytoria Północno-Zachodnie, Jukon) będące jednostkami mniej niezależnymi od rządu federalnego. Kanada posiada dwa języki urzędowe, angielski i francuski, i jest zamieszkiwana w ponad 20% przez ludność francuskojęzyczną, której zdecydowana większość jest skupiona w prowincji Quebec. Jako byłe dominium brytyjskie należy do Brytyjskiej Wspólnoty Narodów; co więcej, posiada status Commonwealth Realm, tj. uznaje za głowę państwa monarchę brytyjskiego, reprezentowanego przez gubernatora. W ten sposób obecnie głową Kanady jest królowa Elżbieta II, reprezentowana przez gubernator Julie Payette, a premier Kanady – Justin Trudeau – jest również jednym z doradców brytyjskiej monarchini.
Współcześnie w Kanadzie zamieszkuje ponad 12,5 mln osób uznających się za katolików, co stanowi ponad 38% społeczeństwa. Największą populację katolicką posiadają prowincje Quebec i Ontario, co odpowiada historycznemu umiejscowieniu katolickich Francuzów oraz Irlandczyków. Kościół jest podzielony na 52 diecezje, a posługę wśród wiernych sprawuje ok. 8000 kapłanów; ponadto funkcjonuje 8 eparchii i 2 egzarchaty kościołów wschodnich (w tym grekokatolicka archieparchia Winnipeg, zrzeszająca licznych emigrantów z Ukrainy, czy słowacka eparchia w Toronto). Niestety, statystyka liczebna Kościoła w Kanadzie nie przekłada się na intensywność praktyk religijnych. Współcześnie jedynie nieliczna część kanadyjskich katolików regularnie uczestniczy we mszy świętej i przystępuje do sakramentów. Większość chrześcijan – zarówno katolików, jak i protestantów – uznaje istnienie Boga, ale nie uważa religii za ważną część swojego życia. Ten trend – znany dobrze również z Europy zachodniej, a stanowiący przede wszystkim pokłosie rewolucji seksualnej lat 60. XX w. – uwidacznia się również w decyzjach i poglądach politycznych.
Główną areną głębokich przemian, jakie zaszły w świadomości religijnej kanadyjskich katolików, był wspomniany już Quebec. Frankofońska prowincja, o której raz po raz robi się głośno za sprawą tendencji separatystycznych, jest uważana za spadkobiercę Nowej Francji – kolonii założonej w początkach XVII w. przez Samuela de Champlaina. Okresem zwrotnym w historii prowincji był czas rządów Liberalnej Partii Quebecu w latach 1960-1966. Dokonane wówczas głębokie przemiany społeczno-religijne, nazywane „spokojną rewolucją” (révolution tranquille), wywarły ogromny wpływ na współczesną sytuację w prowincji. Wprowadzono wówczas m.in. reformę edukacji, odbierając Kościołowi wpływ na szkoły państwowe, oraz szereg socjalistycznych rozwiązań gospodarczych. Na czas „spokojnej rewolucji” nałożyła się ogólnoświatowa rewolucja obyczajowa, rozpoczęta w latach 60. w sąsiednim USA, a także związane z Soborem Watykańskim II zmiany w Kościele. Liberalna Partia Quebecu była mocno wspierana przez struktury partyjne na poziomie federalnym, a przemiany „spokojnej rewolucji” wywarły duży wpływ na politykę rządu federalnego w późniejszym okresie.
Współcześnie Quebec jest postrzegany jako prowincja mocno zsekularyzowana. Za katolików uważa się co prawda ponad 70% populacji, jednak – podobnie jak w całym kraju – dominuje tu luźne podejście do religii oraz brak zaangażowania w życie Kościoła. Wyludnienie kościołów, spadek ilości powołań kapłańskich i zakonnych oraz zubożenie parafii to trend postępujący od lat 60. XX w., trudno więc nie powiązać go ze „spokojną rewolucją”. Według danych kanadyjskiego urzędu statystycznego (StatCan) liczba osób określających się jako „wierzące, ale nie praktykujące” rośnie w zastraszającym tempie (z 20% populacji w 1985 r. do 35% w 2004 r.) i jest obecnie wyższa niż średnia dla całego kraju.
W 2002 r. zaledwie 43% Quebecois przyznawało, iż modli się przynajmniej raz w tygodniu, zaś 38% robiło to kilka razy w ciągu roku lub wcale; 26% uznawało religię za średnio ważny obszar swojego życia, a tyle samo za obszar niemający znaczenia. Quebec nie odstępuje również reszcie kraju w obszarze antykatolickiego prawodawstwa. Prowincja jako jedna z pierwszych – już w 1999 r. – zezwoliła na konkubinaty osób tej samej płci, a w 2004 r. zalegalizowała homoseksualne „małżeństwa” wraz z prawem do adopcji dzieci. W prowincji – podobnie jak w całym kraju – nie obowiązują również żadne restrykcje dotyczące aborcji. Niepokoi też wysokie poparcie dla „Karty Wartości Quebecu” – projektu z 2013 r., zakazującego m.in. publicznego noszenia symboli religijnych.
Procesy zachodzące w Quebecu odwzorowują w pewien sposób tendencje obserwowane w całym kraju. Od kilkudziesięciu lat regularnie maleje liczba Kanadyjczyków będących osobami religijnymi. Co gorsza, najgorzej wypada pod tym względem młode pokolenie – w 2004 r. 30% Kanadyjczyków poniżej 30 roku życia deklarowało się jako niewierzący, a kolejne 23% jako wyznający jakąś religię, ale niepraktykujący. Wśród katolików niepokój budzą również doniesienia o licznych profanacjach, promocji ideologii gender, tysiącach dzieci wychowywanych w świetle prawa przez pary homoseksualne, kwitnącym przemyśle aborcyjnym czy przetrzymywaniu w więzieniach niewinnych działaczy pro-life (Mary Wagner).
Szczególnie palącym problemem jest w Kanadzie aborcja. Kraj Klonowego Liścia jest jednym z nielicznych, w których nie istnieją w tym obszarze żadne regulacje prawne – zakaz aborcji został zniesiony przez rząd Pierre’a Trudeau w 1969 r. Oznacza to, że aborcja jest legalna w dowolnym momencie ciąży bez względu na powód, przez co od 1969 r. w Kanadzie w świetle prawa zamordowano już ponad 3 mln nienarodzonych dzieci. Obecnie w kraju dokonuje się przeciętnie 100 tys. aborcji rocznie, a wg przeprowadzonych w 2008 r. badań niemal połowa Kanadyjczyków popiera obecny stan prawny (dla porównania: ze zdaniem „aborcja powinna być dozwolona tylko w celu ochrony życia kobiety” zgodziło się jedynie 7% respondentów).
Ikoną kanadyjskiego ruchu pro-life jest bez wątpienia Mary Wagner, broniąca prawa człowieka do życia od poczęcia w klinikach aborcyjnych, gdzie cicho się modli, rozdaje róże napotkanym kobietom i proponuje im rozmowę na temat czynu, który zamierzają popełnić. Za swoją zupełnie niegroźną działalność Wagner już 5 razy została aresztowana, a w więzieniu spędziła łącznie ok. 5 lat. Wśród szykanowanych przez państwo kanadyjskich działaczy pro-life znajdziemy również m.in. przyjaciółkę Mary – Lidię Gibbons, aresztowaną za trzymanie plakatu antyaborcyjnego w pobliżu kliniki aborcyjnej.
Jak widać, obrońcy życia, rodziny i Kościoła nie mają w Kraju Klonowego Liścia łatwo, jednak nawet ci, którzy jak Mary Wagner spędzają większość życia w więzieniu, nie poddają się w walce o lepszą Kanadę i lepszy świat. W dniu narodowego święta Kanady módlmy się przez wstawiennictwo św. Jeana de Brebeuf o wytrwałość dla tamtejszych katolików.
Powyższy tekst jest fragmentem artykułu, który ukazał się w numerze 6. Miesięcznika Adeste. Pobierz go za darmo, aby przeczytać resztę!