
Foto: Piotr Kędziora
Z nastawy ołtarzowej zabrano kwiaty, pojawiło się fioletowe konopeum na tabernakulum, kapłan i asysta nałożyli czarne szaty, a przed ołtarzem pojawił się katafalk otoczony świecznikami. Pogrzeb? Nie. Na warsztatach odbyła się tradycyjna Msza Requiem z absolucjami.
Katafalk stojący na środku kościoła Matki Boskiej Częstochowskiej w Licheniu, nieco przypominający trumnę, mógłby niewątpliwie wzbudzić niemałe zdziwienie. Na trydenckiej Mszy „Requiem” nie jest jednak nowością. Na Ars Celebrandi modlitwa za zmarłych od samych początków inicjatywy zajmuje bardzo ważne miejsce. W tym roku uczestnicy warsztatów mogą aż 2 razy uczestniczyć w solennej Mszy żałobnej. Druga z nich odbędzie się jutro, a po niej wyruszy procesja stacyjna na cmentarz parafialny w Licheniu.
Msza żałobna nosi swoją nazwę od pierwszych słów introitu: Requiem aeternam dona eis, Domine, et lux perpetua luceat eis.” (Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie, a światłość wiekuista niechaj im świeci”. Różni się kilkoma szczegółami od Mszy odprawianych z codziennych formularzy. Charakteryzuje się surowością formy i całkowitym ukierunkowaniem na modlitwę za zmarłych. W czasie liturgii nie grają organy, ołtarza nie ozdabia się kwiatami, a wszystkie śpiewy wykonuje się w prostych tonach. Zgodnie z tradycją Kościoła, na takiej Mszy nie udzielano komunii świętej wiernym.