Kochani czytelnicy Adeste!
Zapraszam Was do wzięcia udziału w niesamowitej podróży przez rok liturgiczny ze Słowem Bożym. Każdej niedzieli na naszej stronie będą się pojawiać krótkie (obiecuję!) rozważania nad tekstami liturgii słowa danego dnia. Nie ma na co czekać! Jak mówią: „Komu w drogę, temu czas”.
ks. Mateusz Kopa
Gdzie jesteśmy?
Hola, hola! Nie tak szybko. Budowa lekcjonarza i układ czytań przewidziany przez Kościół wymaga od nas zorientowania się nie tyle dokąd wędrujemy (bo to jasne: do Nieba), co raczej skąd wyruszamy. Wspólnota Kościoła od początku roku liturgicznego podąża za czytaniami roku B. Ten cykl poświęcony jest półciągłemu czytaniu Ewangelii św. Marka, nazywanej także „Ewangelią ucznia”. I tak, jak Marek dzieli swoje dzieło na dwie części, tak Kościół najpierw doprowadza nas do poznania Jezusa jako Mesjasza, by na końcu objawić Jego godność Syna Bożego. Czytania od X do XIV niedzieli w ciągu roku mają za zadanie ukazać Nam bliskość Boga i powodowany nią podział wśród ludzi. Dołączmy więc do naszych Braci i Sióstr w Kościele. Posłuchajmy, co Bóg ma nam do powiedzenia.
***
Mdr 1,13-15;2,23-24
Ps 30 (29), 2 i 4. 5-6. 11-12a i 13b
Kor 8,7.9.13-15
Mk 5,21-43
Bóg jest jakiś dziwny. Najpierw kazał nam mieć nadzieję mimo upadku, kiedy prarodzice popełnili grzech w Edenie (X niedziela w ciągu roku). Nie potępił ich, ale zapowiedział przegraną nieprzyjaciela. Później kazał nam uwierzyć w to, że nawet z najdrobniejszej rzeczy potrafi zrobić coś niesamowitego, a za przykład podał malutkie ziarno gorczycy, z którego rośnie dość pokaźna roślina (XI niedziela). Co tym razem?
No nie… poważnie? Mam uwierzyć w to, że Bóg jest ze mną w śmierci? Tak! Właśnie tak! Spotykamy dziś Jaira, przełożonego synagogi, wiernego sługę Boga. „Takiemu to Bóg musi błogosławić” – myślimy. „Na pewno jest szczęśliwy, niczego mu nie brakuje”. Inne scenariusze nie mieszczą się w naszej codziennej, do bólu starotestamentalnej logice. A jednak – jego córka umiera. Coś jest nie tak. Gdzie tu Boża sprawiedliwość?
Znamy to: starasz się podobać Bogu, modlisz się o zdrowie dla bliskich, o zdanie egzaminu, o nawrócenie dla przyjaciela, o nadzieję dla osoby na skraju samobójstwa. Mnożysz #oremusy na kolejnych chrześcijańskich grupach na facebooku. I co? I nic. Bóg nie słyszy? A jeśli słyszy, to dlaczego nie odpowiada? Czy Bóg się nad Tobą pastwi? Nic z tych rzeczy.
Nasz Pan jest naprawdę niesamowity i udowadnia to dziś po raz kolejny. Zauważ – gdy Jair dowiaduje się o śmierci córki, Jezus jest tuż obok niego. I tak samo w Twoich trudnościach, Bóg nie jest daleko. Ba! Jest tuż obok Ciebie. Jezus czuje to, co Ty. Właśnie wtedy daje Ci się dotknąć, jak kobiecie od dwunastu lat cierpiącej na krwotok. Właśnie w tym momencie głosem pełnym miłości szepcze Ci do ucha „Nie bój się, tylko wierz”. Gdy nie widzisz wyjścia z sytuacji – nie bój się, tylko wierz. Gdy nie radzisz sobie z własnym grzechem – nie bój się, tylko wierz. Gdy przerastają Cię piętrzące się problemy – nie bój się, tylko wierz.
Od słów „nie bój się” w Piśmie Świętym zaczynały się najwspanialsze przygody ludzi z Bogiem. Przez zdobyciem Ziemi Obiecanej Bóg mówi do Jozuego: „nie bój się i nie lękaj, ponieważ z tobą jest Pan, Bóg twój, wszędzie, gdziekolwiek pójdziesz”. Gedeon przed swoją misją słyszy „Pokój z tobą! Nie bój się niczego”. Opis powołania proroka Daniela zaczyna się od słów „Powiedział do mnie: nie bój się, Danielu”. A w Nowym Testamencie? Józef słyszy „Nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej małżonki”. Zachariasz z kolei „Nie bój się, Zachariaszu, twoja prośba została wysłuchana”. W końcu i Dziewica Maryja „Nie bój się, Maryjo. Znalazłaś bowiem łaskę u Boga”.
Nie bój się, tylko wierz, a staną się rzeczy niesamowite.
W twojej osobistej śmierci (niezależnie od tego co nią jest) Pan jest przy Tobie. Nawet w Twoim największym upodleniu stoi tuż obok i z miłością wyciąga do Ciebie rękę. Pozwól sobie pomóc. Obie kobiety z dzisiejszej Ewangelii umierają, dopóki nie doświadczą bliskości Jezusa. Tobie też może to grozić, dopóki nie spotkasz prawdziwego, żywego Boga. I Ty możesz powoli umierać, jeśli osobiście nie doświadczysz Bożej miłości, jeśli nie będziesz trwać w komunii z Nim, jeśli nie zachowasz stanu łaski uświęcającej. Twoje życie zależy od tego, czy „dotkniesz” Chrystusa i mocno się Go uchwycisz. „Bóg nie uczynił śmierci i nie cieszy się ze zguby żyjących”, ale chce byśmy wszyscy osiągnęli życie wieczne.
Chrystus chce Ci pomóc, wyciąga do Ciebie swoją przebitą na krzyżu dłoń. Chwycisz ją i powstaniesz do życia czy wolisz leżeć w mroku śmierci? Wybór należy do Ciebie!