Nie wiadomo do końca, ile jest wart, kto dokładnie za nim stoi, a często także, czy respektuje prawa zatrudnionych osób. Coraz więcej ludzi zaczyna jednak rozumieć, że przemysł pornograficzny jest realnym zagrożeniem dla europejskich społeczeństw.
W ostatnim wydaniu miesięcznika „Adeste” poświęciłem artykuł problemowi pornografii – jej szkodliwemu wpływowi nie tylko na dzieci, ale również na osoby pełnoletnie. Powodów, dla których warto nie oglądać takich filmów, jest wiele. Długo wymieniać można by szkody, jakie ponosi przez nią zarówno widz, jak i całe społeczeństwo: od mniejszej trwałości związków po eskalację przemocy wobec kobiet. Jeszcze innym aspektem pozostają powiązania przemysłu seksualnego z nielegalnym handlem ludźmi, a także uwłaczające ludzkiej godności warunki pracy aktorek.
Pieniądze
Zacznijmy jednak od aspektu finansowego: jak duży jest biznes, o którym tu mówimy? Trudno faktycznie udzielić satysfakcjonującej odpowiedzi, nie ma po prostu spójnych danych, na których można by oprzeć wyliczenia. Większość biur i urzędów statystycznych nie stara się nawet wyodrębnić pornografii w swoich kalkulacjach, zaliczając ją po prostu do show biznesu.
Jeżeli już ktoś zdecyduje się na podanie konkretnych liczb, rozbieżności okazują się ogromne. Poważna stacja telewizyjna, jaką jest CNBC, podała na przykład swego czasu, że roczny przychód branży porno wynosi 97 miliardów dolarów. Dawałoby to jakieś trzy tysiące na sekundę i czyniło tę branżę bardziej dochodową niż całe Hollywood. Liczby te okazują się jednak poważnym przeszacowaniem.
Wystarczy zauważyć, że uznawana za największego gracza na tym rynku firma MindGeek (właściciel portalu PornHub, ale i wielu innych stron o podobnym profilu) wygenerowała w 2015 roku „jedynie” niecałe pół miliarda dolarów obrotu. Trudno sobie wyobrazić, aby inne, pomniejsze firmy, mogły wypełnić brakującą różnicę (por. Zych A., Branża pornograficzna. Ile tak naprawdę jest warta? [w:] opornografii.pl). Wyolbrzymianie znaczenia branży pornograficznej można zatem uważać za rodzaj poszukiwania taniej sensacji. Co jednak nie oznacza, że nie stanowi ona poważnego problemu.
Kobieta w branży porno
Aktorki i aktorzy porno umierają młodo. Dość głośnym echem odbiła się sprawa Caroline Berger, która zmarła w 2011 roku, mając dwadzieścia trzy lata. Bezpośrednią przyczyną było zniszczenie mózgu spowodowane operacją plastyczną. Wstrzyknięto jej 800 g silikonu, czego organizm nie zdołał wytrzymać. Nie jest to przypadek odosobniony. W internecie dostępna jest lista zmarłych gwiazd porno, gdzie przy każdym nazwisku podano datę i przyczynę zgonu. Niepokojąco często pojawia się tam samobójstwo, przedawkowanie czy AIDS.
Warunki pracy również nie należą do dogodnych: zgodnie z badaniami, które cytowałem w poprzedniej części tego cyklu, przemoc fizyczna pojawia się w około 90% scen, natomiast przemoc słowna – w niemal połowie. Okazuje się, że występują ogromne różnice między płciami. Aż 97% wszystkich uderzeń otrzymują w tego typu filmach kobiety. Również w ich kierunku najczęściej kierowane są wulgaryzmy.
Przy licznych ranach na ciele nietrudno o zakażenie wirusem HIV, rzeżączką czy chlamydią. Nie bez szkody pozostaje psychika. Ogromny nacisk kładzie się na przykład na zachowanie fizycznej atrakcyjności za wszelką cenę. Presja ta staje się najsilniejsza po kilku latach pracy, gdy w internecie są dostępne nagrania sprzed jakiegoś czasu, z okresu największej atrakcyjności.
To tylko fragment tekstu, który ukazał się w 30. numerze Miesięcznika Adeste.
Jeżeli podoba Ci się to, co robimy – kliknij w poniższy przycisk aby dowiedzieć się, jak możesz nam pomóc w rozwoju!