adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj
Z życia Kościoła

Po Namyśle: „Bez jednego drzewa las lasem zostanie” – beatyfikacja ks. Jana Franciszka Machy

Fot. Krzysztof J. Namyślak

„Nie rozpaczajcie! Wszystko będzie dobrze. Bez jednego drzewa las lasem zostanie. Bez jednej jaskółki wiosna też zawita, a bez jednego człowieka świat się nie zawali” – napisał w ostatnim przed śmiercią liście do rodziny ks. Jan Franciszek Macha, niedawno ogłoszony błogosławionym.

20 listopada 2021 roku miała miejsce kolejna w tym roku beatyfikacja w Polsce. Tym razem błogosławionym ogłoszony został męczennik – młody, śląski kapłan. Kim był i jak doszło do jego męczeńskiej śmierci?

Wczesne życie i kapłaństwo

Jan Macha urodził się 18 stycznia 1914 roku w Chorzowie Starym w tradycyjnej śląskiej rodzinie. Zdrobniale był nazywany Hanikiem. Działał aktywnie w harcerstwie i w sporcie. Był między innymi reprezentantem Górnego Śląska w piłce ręcznej jedenastoosobowej. Udzielał się również w Katolickim Stowarzyszeniu Młodzieży i w teatrze amatorskim.

W 1934 roku (za drugim podejściem) udało mu się wstąpić do Śląskiego Seminarium Duchownego w Krakowie. 25 czerwca otrzymał święcenia kapłańskie, a dwa dni później ks. Jan Macha odprawił mszę świętą prymicyjną w swoim kościele parafialnym pw. św. Marii Magdaleny w Chorzowie Starym. Według wspomnień Róży Trojan, siostry ks. Jana w dniu prymicji miała miejsce następująca sytuacja: „Jak zebrali się koledzy w jadalce, gdzie na stole leżały ubrania liturgiczne do mszy, Hanik chodził po pokoju. Koledzy pytali go: »Nad czym tak myślisz Hanik?« On odpowiedział: »Dziś jest dla mnie taki dzień, że trzeba o wszystkim pomyśleć. Myślę o śmierci. Wiecie, co Wam powiem? Że ja naturalną śmiercią nie umrę«. »Co Ty mówisz?«. »Tak, zobaczycie, ani od kuli, ani od powieszenia, zobaczycie«” (Kapłaństwo [w:] ksmacha.pl).

Uczestniczące we mszy św. prymicyjnej p. Orlińska i p. Cichoń po latach opowiadały, że „podczas przeistoczenia tej prymicyjnej mszy zauważyły, że z góry w kościele piął się biały cienki welon, który owinął się o szyję ks. Jana” (tamże).

Podczas pierwszych wizyt kolędowych w czasie wojny zapoznawał się z sytuacją polskich rodzin. Wtedy przyszedł mu do głowy pomysł na zorganizowanie dla nich pomocy duchowej i materialnej. Udzielał ślubów w języku polskim, nauczał religii, pocieszał złamanych na duchu, niósł nadzieję, krzepił słowem Bożym i organizował środki materialne pozyskiwane od zamożniejszych Polaków i znajomych księży. Zachowały się rękopisy jego kazań z tego okresu. Część z nich zapisał po polsku, a część po niemiecku, zwłaszcza te głoszone w okresie okupacji. W wyniku denuncjacji zdrajców od początku 1941 roku ks. Jan Macha był śledzony przez policję, dwa razy wzywało go Gestapo. Jedno z tych przesłuchań, odbywające się w Zabrzu, miało miejsce w uroczystość Zesłania Ducha Świętego 1941 roku. Nie aresztowano go wówczas z powodu braku wystarczających dowodów świadczących o jego podziemnej działalności.

Uwięzienie i śmierć

5 września 1941 roku ks. Macha został aresztowany na dworcu w Katowicach i osadzony w tymczasowym więzieniu policyjnym w Mysłowicach. W czasie licznych przesłuchań poddawany był wszelakim metodom upokorzenia, jak np. bicie “bykowcem” (nawet i po sto dwadzieścia razów), kopanie, drwiny z Boga, religii i kapłaństwa. Mimo to nie załamał się. Pocieszał kolegów, podtrzymywał ich na duchu, dużo się modlił, prosił Boga o przebaczenie oprawcom. Kiedyś w więzieniu pobito go i wówczas napisał modlitwę, w której prosił Boga, by mu wolno było stanąć u wrót nieba razem ze swym prześladowcą. Kiedy zobaczył to pewien esesman i przeczytał, miał powiedzieć: „To jest święty albo idiota”. Kolegów podtrzymywał na duchu kazaniami, które do nich wygłaszał, oraz wspólnie odmawianą modlitwą różańcową.

„Jestem oskarżony o to, że działając jako Polak, powagę i dobro niemieckiego narodu i Państwa poniżyłem i szkodziłem im, podejmując działanie oderwania części do Państwa Niemieckiego należącego, co kwalifikuje się jako zdrada stanu” – pisał w liście do rodziny w marcu 1942 roku. 17 lipca odbyła się całodzienna rozprawa. Adwokatowi odebrano prawo głosu, dlatego ks. Jan bronił się sam. Wieczorem wydano wyrok – śmierć przez zgilotynowanie.

Rodzina ks. Jana jak i władze kościelne intensywnie zaangażowały się w próby zmiany wyroku, jednakże bezskutecznie. 2 grudnia 1942 r. ks. Jan Macha został poinformowany o tym, że ścięty zostanie najbliższej nocy. O godzinie dwudziestej do celi przyszedł kapelan więzienny, ks. Joachim Besler, który otrzymał dyspozycje dotyczące rzeczy osobistych skazańca, a także wyspowiadał go.

Egzekucja odbyła się krótko po północy, czyli już 3 grudnia 1942 roku. Księdza Jana zmierzającego przez plac więzienny do pomieszczenia, gdzie znajdowała się gilotyna, widział ks. Joachim Besler: “Pamiętam, jak prowadzono ks. Machę w ten sposób (eskortowany z obu stron przez dwóch Hauptwachmeistrów) i jak podniósł po raz ostatni oczy ku niebu gwiaździstemu i znikł w drzwiach kaźni śmierci” (Uwięzienie i śmierć [w:] ksmacha.pl). Jego ciało zostało wywiezione w nieznanym kierunku. Prawdopodobnie spalono je w krematorium w Auschwitz.

Beatyfikacja

20 listopada 2021 roku w Katowicach odbyła się beatyfikacja Sługi Bożego ks. Jana Franciszka Machy. „To jeden z najważniejszych dni w prawie stuletniej historii naszej archidiecezji” – powiedział podczas konferencji prasowej bp Grzegorz Olszowski, główny koordynator zespołu organizującego dzisiejsze wydarzenie. „Mówimy: błogosławiony, święty – to wyniesiony na ołtarze. A tak naprawdę to on schodzi z nieba na ziemię, by nam towarzyszyć. Zginął w czasie wojny, chcemy więc w nim widzieć patrona pokoju, dzieł charytatywnych i orędownika o liczne powołania kapłańskie, zakonne i misyjne”.

Zobacz też:   Ks. Dawid Tyborski: Święci towarzyszyli mi od dziecka [Wywiad]

„Czuję wdzięczność, że udało się udowodnić, że śmierć księdza Machy była śmiercią męczeńską” – mówił ks. dr hab. Damian Bednarski, postulator procesu beatyfikacyjnego. „Dla mnie ksiądz Macha, którego szczerze nazywam przyjacielem, jest wzorem i tym, który zachęca, by być bardziej wiernym i odważnym w praktykowaniu swojej wiary i świadectwie o Chrystusie”.

„Dziś święto mają również wszyscy ci, którzy byli razem z nim w więzieniu: kleryk Joachim Gürtler i Leon Rydrych – skazani razem z nim i również zgilotynowani” – zaznaczył dr Andrzej Grajewski, historyk i publicysta „Gościa Niedzielnego”. To także święto tych tysiąc siedmiuset pięćdziesięciu, o których mówi niemiecki wyrok określający liczbę współpracowników ks. Machy w akcji charytatywnej, która sięgała od Zabrza po Pszczynę. Powinien to być impuls dla historyków, żeby wydobyć tych ludzi z cienia historii. Natomiast gdybym dzisiaj się zastanawiał, co robiłby ksiądz Macha, na pewno byłby w »Namiotach Nadziei«, które rozstawił za strefą stanu wyjątkowego białostocki Caritas”. 

Msza święta

Mszy świętej jako delegat papieża Franciszka przewodniczył kard. Marcello Semeraro, prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Przed Eucharystią odbyło się modlitewne czuwanie przygotowane przez Teatr Cordis z Jastrzębia oraz zabrzmiał specjalnie napisany na organy i skrzypce utwór w wykonaniu jego kompozytorów – braci Henryka i Juliana Gembalskich. Co ciekawe, skrzypce, na których został zagrany, były tymi samymi, na których grywał bł. Jan, a które przeszły gruntowną renowację. Na początku mszy świętej słowo powitania wygłosił ks. abp Wiktor Skworc, metropolita katowicki. 

Życiorys księdza Jana odczytał ks. dr hab. Damian Bednarski, postulator procesu beatyfikacyjnego. Po przeczytaniu przez kardynała prefekta dekretu papieża Franciszka, dokonano odsłonięcia wizerunku nowego błogosławionego. Następnie do prezbiterium zostały wniesione przez najbliższą rodzinę relikwie – splamiona krwią chustka, oryginał listu pożegnalnego napisanego kilka godzin przed śmiercią oraz wkomponowany w palkę kielichową różaniec wykonany w więzieniu z fragmentów materaca i drzazgi stołu. Po podziękowaniach odśpiewano uroczyste Gloria z Missa Ioannis Pauli II autorstwa wybitnego tyskiego kompozytora – Henryka Jana Botora. Śpiew podczas liturgii wykonywał chór złożony z połączonych sił studentów i absolwentów Akademii Muzycznej w Katowicach pod dyrekcją ks. Bartosza Zygmunta.

Kardynał Semeraro w wygłoszonej po włosku homilii (którą po polsku odczytał biskup Marek Szkudło) mówił o bł. Janie Franciszku tak: “Wstawiennictwu nowego błogosławionego nie możemy nie zawierzyć szczególnie modlitwy za seminarzystów i księży, zwłaszcza tych najmłodszych. Ojciec święty Franciszek powiedział: »Być księdzem to grać o własne życie dla Pana i dla braci, nosząc we własnym ciele radości i lęki ludu, poświęcając czas i słuchając, by leczyć rany drugich i ofiarować wszystkim czułość Ojca«. Niech przykład i przyjaźń bł. Machy zaowocują darem świętych powołań do służby temu dobremu i wytrwałemu ludowi”.

W procesji z darami oprócz chleba, wina i wody wniesione zostały kielich mszalny ufundowany przez prezydenta Andrzeja Dudę, okolicznościowy znaczek pocztowy oraz obraz bł. Jana Franciszka Machy jako dar parafii pw. św. Marii Magdaleny w Chorzowie dla społeczności katowickiego seminarium. Na zakończenie mszy świętej odśpiewano uroczyste śląskie Te Deum.

Błogosławiony patron

Liturgia mszy świętej została bardzo szczegółowo dopracowana. Kardynał sam przyznał, że czuł się jak na Watykanie. Dzień wcześniej spotkał się z klerykami w Wyższym Śląskim Seminarium Duchownym, gdzie celebrował dla nich Eucharystię. Z kolei w czwartek, razem z katowickim metropolitą i duchowieństwem wybrał się na koncert w NOSPR-ze, gdzie wysłuchał utworów Beethovena, Mahlera i Sznitkego.

Błogosławiony Jan Franciszek, jako młody kapłan, został ogłoszony patronem Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego. Jego wizerunek, namalowany w 2019 roku przez byłego rektora katowickiej Akademii Sztuk Pięknych, prof. Antoniego Cygana, został zawieszony w pustej ramie kaplicy katowickiego seminarium. Co ciekawe, nie jest to ten sam wizerunek, który został odsłonięty podczas mszy beatyfikacyjnej. W katedrze wisiała jego powiększona kopia, dodatkowo uzupełniona o aureolę wymaganą przez kongregację na takie okazje. Oryginał seminaryjny jej nie posiada, ponieważ nie ma jej również wiszący symetrycznie wizerunek św. Stanisława Kostki, patrona kaplicy, jak i najprawdopodobniejszego patrona samego bł. Jana, który imię Stanisław wybrał na swoje bierzmowanie.

Wspomnienie liturgiczne bł. Jana Franciszka, prezbitera i męczennika, będzie odtąd obchodzone w Kościele lokalnym 2 grudnia, w przeddzień jego śmierci. Nowy błogosławiony jest dla nas niewątpliwym wzorem ewangelicznego oddania w służbie bliźnim, nawet kosztem życia doczesnego. Za jego wstawiennictwem prośmy miłosiernego Boga o liczne święte powołania kapłańskie, zakonne i misyjne.

Błogosławiony Janie Franciszku – módl się za nami!

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.