Od tego czasu minęło już prawie 800 lat – a dokładniej: o jeden rok mniej. Chrześcijańska Europa roku pańskiego 1219 powoli wkraczała w epokę odnowy Kościoła, zapoczątkowaną odbywającym się 4 lata wcześniej Soborem Laterańskim IV oraz początkami działalności św. Franciszka i Dominika. Rycerstwo od dwóch lat brało udział w zwołanej na soborze krucjacie – według obecnej nomenklatury piątej – i od niemal roku w wielkich trudach oblegało egipską Damiettę. W takich okolicznościach doszło do jednego z najbardziej niezwykłych średniowiecznych spotkań „na szczycie”.
Św. Franciszek z Asyżu to jeden z najpopularniejszych świętych w historii Kościoła. „Biedaczyna z Asyżu” jest postacią szeroko rozpoznawalną nie tylko wśród chrześcijan, a wizerunek łagodnego, kochającego przyrodę dobroczyńcy jest stawiany za wzór przy przeróżnych okazjach. Osoby pragnące widzieć w św. Franciszku średniowiecznego ekologistę, pacyfistę czy wręcz hippisa zapominają jednak o najważniejszych cechach jego osobowości – głębokiej pokorze, posłuszeństwu, wierze i miłości Kościoła. To one doprowadziły go do utworzenia wielkiej rodziny franciszkańskiej, odnowy – wraz ze św. Dominikiem – życia religijnego w XIII-wiecznej Europie, a finalnie do osiągnięcia chwały ołtarzy. One tłumaczą również motywy kierujące świętym z Asyżu, gdy w 1219 r. udał się na spotkanie twarzą w twarz z sułtanem Egiptu.
Ziarno życia, błogosławiony owoc
Aby ujrzeć wydarzenia związane z tą wizytą w pełnym świetle, musimy się cofnąć o kilka lat – przynajmniej do roku 1212. Wtedy to św. Franciszek podjął pierwszą próbę wyprawy misyjnej na Bliski Wschód. Opis tej próby znajdziemy w Żywocie św. Franciszka z Asyżu autorstwa brata Tomasza z Celano: „(…) w szóstym roku swego nawrócenia, jak najbardziej płonąc pragnieniem świętego męczeństwa, chciał przepowiadać wiarę chrześcijańską i pokutę Saracenom i innym niewiernym. Wsiadł na okręt, aby tam się udać, ale z powodu przeciwnych wiatrów razem z innymi podróżnymi znalazł się na brzegach Słowenii. Widząc, że jego pragnienie zostało pokrzyżowane, po upływie krótkiego czasu prosił pewnych żeglarzy płynących do Ankony, aby go zabrali ze sobą, gdyż o tej porze roku już żaden okręt nie mógł popłynąć do Syrii. Wszakże oni uparcie odmawiali mu, bo nie miał czym pokryć kosztów podróży”.
Święty Franciszek nie zraził się przeciwnościami, i „mocno ufając w dobroć Pana” potajemnie wszedł wraz z towarzyszem na jeden ze statków. Tomasz z Celano, a za nim także św. Bonawentura podają następnie opis troski Opatrzności Bożej o podróżujących braciszków oraz resztę załogi okrętu. Franciszek wraz z drugim bratem mieli otrzymać pożywienie od tajemniczego wysłannika, który przekazał je z brzegu jednemu z pobożnych członków załogi. Niedługo później okręt napotkał wielką burzę, która bardzo opóźniła podróż i zmusiła załogę do wytężonego wysiłku. Wkrótce okazało się, że jedynymi pozostałymi zapasami żywności są racje św. Franciszka, które cudownie się rozmnożyły tak, że wystarczyło dla wszystkich do końca podróży. Po bezpiecznym dobiciu do portu „żeglarze, widząc, że uszli niebezpieczeństwa na morzu za przyczyną sługi Bożego Franciszka, złożyli dzięki wszechmogącemu Bogu, który okazuje się przedziwny i miłościwy w świętych swoich”. Sam zaś Franciszek po zejściu na ląd „krajał go pługiem słowa i zasiewał ziarno życia, przynosząc błogosławiony owoc. Zaraz bowiem wielu dobrych i zdatnych mężów, duchownych i świeckich, uciekłszy od świata i mężnie pokonawszy diabła, zą łaską i wolą Najwyższego poszło za nim w życiu i zbożnym zamiarze”. Nie udało mu się jednak zrealizować głównego zamierzenia, czyli podróży do Ziemi Świętej.
Ufaj w Panu, bracie!
Tymczasem – jak już wspomniano – w 1217 r. wyruszyła kolejna, piąta wyprawa krzyżowa. Na jej rozpoczęcie oraz siłę uderzeniową miała wpływ wojna domowa w Anglii, w którą – po stronie baronów przeciwnych królowi Janowi bez Ziemi – wmieszała się również Francja. Do Ziemi Świętej nie ruszał ponadto Fryderyk II – król i przyszły cesarz Niemiec, namaszczony przez papieża na przywódcę wyprawy. Z tego względu faktycznymi dowódcami gromadzących się od połowy 1217 r. w Akce krzyżowców byli królowie Węgier (Andrzej II) i Cypru (Hugo I) oraz książę Antiochii (Boemund IV Jednooki). Po pierwszych, niemrawych działaniach na terenie Zajordanii do Europy wrócił król Węgier, a krzyżowcy spokojnie przezimowali w Akce, by na wiosnę 1218 r. doczekać się niemiecko-francuskich posiłków. Wzmocnieni, rycerze w maju 1218 r. wyruszyli wreszcie w kierunku swojego głównego celu – Egiptu. Armia dowodzona przez króla Jerozolimy Jana z Brienne i legata papieskiego kard. Pelagio Galvaniego szybko zdobyła przyczółek położony w pobliżu wielkiej twierdzy – Damietty – i przystąpiła do oblężenia strategicznie położonego miasta. Zdobycie Damietty otwierało drogę na Kair, toteż walki o miasto stały się bardzo zacięte, a oblężenie przeciągało się ponad rok.
Braciszkowie i saraceni
Co chciał osiągnąć św. Franciszek odwiedzając egipskiego sułtana w czasie krucjaty? Ciężko wskazać inne możliwe pobudki, niż tylko czysto religijne. Nie zachowały się żadne przesłanki, jakoby ojciec seraficki miał prowadzić jakiekolwiek negocjacje polityczne czy pokojowe. We wszystkich tekstach z epoki znajdziemy potwierdzenie, że wizyta u sułtana – podobnie jak wcześniejsz nieudane wyprawy do Ziemi Świętej i Maroka – miała na celu głoszenie Chrystusa i nawracanie muzułmanów. Ten cel nie został zrealizowany; Franciszkowi udało się co prawda spotkać i porozmawiać z sułtanem – a nawet wywrzeć na nim bardzo dobre wrażenie – jednak Melek al-Kamel nie przeszedł na wiarę chrześcijańską (chociaż według niektórych źródeł miał przy pożegnaniu poprosić świętego z Asyżu, aby nie wspominał o nim w swoich modlitwach). Niezależnie od wyniku spotkania, pamięć o nim pozostała żywa na długie lata, a postawa ojca serafickiego jest niezmiennie aktualnym wzorem prawdziwego dialogu międzyreligijnego – skoncentrowanego na Prawdzie. Warto wspomnieć również o mniej oczywistym skutku omawianej wyprawy – otóż dzięki dobremu wrażeniu, pozostawionemu przez św. Franciszka, w nieco ponad sto lat po jego wizycie u sułtana udało się wynegocjować możliwość osiedlenia franciszkanów w Ziemi Świętej. Ich obecność w najświętszych miejscach chrześcijaństwa znacząco wpłynęła na rozwój ruchu pielgrzymkowego – to franciszkanie gościli pątników i oprowadzali ich po Golgocie, Grobie Pańskim, Ogrodzie Oliwnym, Betlejem itd. To właśnie dlatego po dziś dzień franciszkanie organizują pielgrzymki z całego świata do ziemi świętej i pracują podczas nich jako przewodnicy.
Powyższy tekst jest fragmentem artykułu, który ukazał się w numerze 13. Miesięcznika Adeste. Pobierz go za darmo, aby przeczytać resztę!
Proszę nie mylić ekumenizmu, który jest ruchem na rzecz jedności chrześcijan, z dialogiem międzyreligijnym, co i tak jest juz zbyt powszechne 🙂