„Abby Johnson była zawsze zdeterminowana, by pomagać kobietom w potrzebie”. Pierwsze zdanie krótkiej notki biograficznej, dostępnej na stronie www.abbyjohnson.com, nie wygląda szokująco – nietrudno znaleźć przykłady osób, o których opowieść można by zacząć w podobny sposób. Jednak to Abby Johnson jest główną bohaterką filmu Unplanned (pol. Nieplanowane), który ma dziś premierę w amerykańskich kinach.
„Pomagać kobietom w potrzebie…” – piękne hasło. Co jednak się za nim kryje? Na pierwszy rzut oka nic, jednak po chwili zastanowienia okazuje się, że pytań jest znacznie więcej niż odpowiedzi. Bo kim są kobiety w potrzebie? Jakie są ich potrzeby? W jaki sposób można im rzeczywiście pomóc? Jeśli pytamy o kobiecość – czy powinniśmy również pytać o miłość, macierzyństwo, delikatność? Sztucznie nagłaśniane prądy światopoglądowe – jak chociażby feminizm, libertynizm czy marksizm kulturowy – podają proste, z pozoru wystarczające odpowiedzi. Z pozoru – pytania i wątpliwości bowiem nie znikają, a wręcz się namnażają. Czy to oznacza, że muszą one pozostać bez odpowiedzi? Bynajmniej – i właśnie z taką myślą twórcy filmu Unplanned podjęli decyzję o zekranizowaniu pamiętnika Abby Johnson.
Człowiek planuje
Słowo Nieplanowane – będące tytułem zarówno filmu, jak i opublikowanego parę lat wcześniej pamiętnika – w oczywisty sposób odnosi się do niechcianych ciąż i związanych z nimi aborcji. Tym samym słowem można by jednak określić różne wypadki, które spowodowały, że życie Abby Johnson potoczyło się tak, a nie inaczej. Często przywiązujemy dużą wagę do planów, tymczasem Abby jest wdzięczna Bogu i przyznaje, że sama nie potrafiłaby lepiej zaplanować swojego życia.
Wszystko zaczęło się w 2001 r., kiedy Abby po raz pierwszy pojawiła się w klinice Planned Parenthood. Wielka międzynarodowa organizacja skusiła nastoletnią dziewczynę możliwością pomocy kobietom i kariery dającej satysfakcję. Firma wykonująca najwięcej aborcji na świecie przedstawiała się jako instytucja dobroczynna, świadcząca pomoc i wsparcie kobietom, otaczająca je opieką. Abby zrekrutowała się jako wolontariuszka, następnie została pełnoprawną pracowniczką. W ciągu ośmioletniej kariery udało jej się dojść do stanowiska kierowniczki jednej z klinik aborcyjnych, a także zdobyć prestiżowe wyróżnienie „pracowniczki roku” w potężnej, obecnej w 12 krajach świata klinice Planned Parenthood.
Idealna kariera? Z czasem zaczęło się okazywać, że nie. We wspomnieniach Abby czytamy, że na jej obrazie działalności Planned Parenthood stopniowo zaczęły się pojawiać rysy. Dostrzegła więc, że wielu pracowników traktuje aborcję jako sprzedawaną usługę, a nie sposób pomocy kobietom. Koszt zabiegu rósł wraz ze stopniem zaawansowania ciąży – dlatego powszechną praktyką było uśmiercanie rozwiniętych dzieci, które byłyby zdolne do przetrwania poza łonem matki, a także zwyczajne okłamywanie pacjentek dla wymuszenia na nich decyzji o aborcji.
Abby nie mogła również nie zauważyć działalności aktywistów pro-life – nieopodal jej kliniki siedzibę miała Koalicja dla Życia. Jej członkowie protestowali w sposób charakterystyczny dla USA i Kanady: rozmawiali z przychodzącymi do kliniki pacjentkami, próbowali odwieść je od aborcji, rozdawali im kwiaty, obiecywali wsparcie i modlitwę. Abby Johnson musiała więc skonfrontować powszechny w Planned Parenthood obraz działaczy pro-life – agresywnych, zacofanych wrogów kobiet – z obserwowanymi na co dzień pokojowymi próbami udzielenia wsparcia. Jej uwagę zwróciła również determinacja obrońców życia – jak wspomina, długo w jej pamięci pozostał m.in. przeraźliwy krzyk babci, bezskutecznie próbującej przekonać córkę, by zrezygnowała z aborcji, wskutek której zamordowano jej drugą wnuczkę.
Pan Bóg krzyżuje
Decydujący moment przyszedł w 2009 r. To właśnie wtedy Abby Johnson została poproszona o przytrzymywanie aparatu USG podczas aborcji. Było to dla niej pierwsze takie doświadczenie – co prawda sama wcześniej dwukrotnie poddała się aborcji, jednak tym razem zabieg dotyczył bardzo zaawansowanej ciąży, a ponieważ trzymała w rękach USG – chcąc nie chcąc – widziała go ze wszystkimi szczegółami. Najpierw zobaczyła więc małe, niemal w pełni uformowane dziecko, poruszające rękami i nogami, a nawet małymi paluszkami. Chwilę później pojawiła się jednak maszyna ssąca, która wyrwała ciałko z łona matki i dosłownie rozerwała je na strzępy. Abby nagle z całą brutalnością zrozumiała, czym jest jej praca – uświadomiła sobie, że każdy przeprowadzany w Planned Parenthood zabieg jest właśnie morderstwem niewinnego dziecka.
Wkrótce potem Abby opuściła Planned Parenthood. Z pomocą przyszli jej działacze Koalicji dla Życia, do których zwróciła się sama – w swoim biurze przypadkowo znalazła bowiem karteczkę otrzymaną od Elizabeth, jednej z pro-liferek. Bilecik z napisem „Abby, modlę się za Ciebie” pomógł jej odmienić życie. Aktywiści pro-life wiedząc, ile zła umożliwiła ośmioletnia praca Abby, nie przyjęli jej z wyrzutem. Stało się przeciwnie – wysłuchali jej historii, następnie pomogli znaleźć nową pracę i obiecali pamięć w modlitwie.
Dziś Abby Johnson jest znaną aktywistką pro-life, a jej organizacja And Then There Were None pomaga pracownikom klinik aborcyjnych w „przejściu na właściwą stronę”. Oferuje dokładnie tę samą pomoc i bliskość, jakie sama otrzymała. Wraz ze zmianą poglądów zmieniło się również jej zycie prywatne – Abby i jej mąż zbliżyli się do Kościoła Katolickiego, a podczas jednej z konferencji prasowych poświęconych premierze Unplanned kobieta przyznała, że spodziewa się… ósmego dziecka.
Zdecydowałam, że Cię urodzę
Historia Abby Johnson nie jest jednak jedyną niezwykłą historią związaną z filmem Unplanned. Druga z nich dotyczy Ashley Bratcher – odtwórczyni głównej roli. Aktorka wytypowana do wcielenia się w postać Abby nie wahała się z przyjęciem roli. Bała się tylko jednego – rozmowy ze swoją matką, o której wiedziała, że kiedyś poddała się zabiegowi aborcji. Ashley nie chciała przyznać się matce, w jakim filmie ma grać – wtedy jednak jej matka nieoczekiwanie wyznała: „Kiedy miałam 19 lat, ponownie wyjechałam do kliniki aborcyjnej”. Okazało się, że kobieta była wówczas w ciąży z Ashley, którą prawie zamordowała – w ostatniej chwili poczuła się niedobrze i coś jej powiedziało, że nie może tego zrobić. „Zdecydowałam, że cię urodzę” – skwitowała matka. Wstrząśnięta aktorka po czasie wspominała: „To było dla mnie potwierdzenie, że Bóg ma dla nas plan od poczęcia”.
Czego uczy nas historia Abby i Ashley? Przede wszystkim – każde życie jest darem od Boga i należy go bronić. Dotyczy to życia nienarodzonego dziecka, zagrożonego aborcją, ale i aktywisty aborcyjnego, który przyczyniając się do zła, niewłaściwie korzysta z tego daru i pozbawia go innych. Zwycięstwo nad złem nie polega na zniszczeniu złego człowieka, ale na uczynieniu go dobrym. Mamy więc walczyć przykładem, mądrością i modlitwą, a nie ironią, narzekaniem i agresją – to piękny przykład postawy pro-life.
Film Unplanned nie jest na chwilę obecną dostępny w języku polskim. Książka Nieplanowane ukazała się nakładem Wydawnictwa św. Pawła.
Źródło: Aleteia, IMDB, abbyjohnson.org