Sigla:
Iz 40, 1-5. 9-11
Ps 104 (103), 1-2a. 3b-4. 24-25. 27-28. 29b-30
Tt 2, 11-14; 3, 4-7
Łk 3,15-16.21-22
Można słuchać muzyki i można słuchać muzyki. Jeden woli disco polo, inny preferuje Bacha. Można być malarzem i można być malarzem. Jeden maluje pokoje, drugi obrazy. Można przyjąć chrzest i można przyjąć chrzest. Choć Jego i nasz chrzest to dwie zupełnie inne sprawy, jednak dzisiejsza liturgia słowa skłania do zastanowienia się nad własnym chrztem.
W czasie chrztu umarłeś – stałeś się jakby martwy dla świata po to, by żyć dla Boga. Umarłeś – zostałeś zanurzony w męce Jezusa Chrystusa po to, by mieć udział w Jego zmartwychwstaniu. Umarłeś – nie jesteś już zwyczajny, ale jest w Tobie coś nadprzyrodzonego, pewien niesamowity dar otrzymany w chwili chrztu. Stałeś się dzieckiem Boga. Rozumiesz?
Bóg kocha Cię jako swoje dziecko. Takie szczególne, wyjątkowe, potrzebujące niesamowitej opieki, nieporadne dzieciątko. Bóg Cię kocha „nie ze względu na sprawiedliwe uczynki, jakie spełniliśmy, lecz z miłosierdzia swego”. Dobrzy rodzice nie kochają swoich dzieci dlatego, że te sobie na to zasłużyły, ale po prostu – dlatego, że są rodzicami, że je zrodzili.
Tak samo Bóg – kocha Cię dlatego, że jesteś Jego dzieckiem i potrzebujesz tej miłości. Potrzebujesz jej tak bardzo, że Bóg zdecydował się na szaleństwo. Postanowił wydać za nas samego siebie, „aby odkupić nas od wszelkiej nieprawości i oczyścić lud wybrany sobie na własność, gorliwy w spełnianiu dobrych uczynków”.
Zaraz, zaraz… Skąd ta wzmianka o dobrych uczynkach? Przecież nie można zasłużyć na to, by Bóg kogokolwiek pokochał, bo jest to Jego bezinteresowny prezent. Po co więc dobre uczynki, skoro Bóg mnie kocha takim, jaki jestem?
Jezus nie przyszedł na świat po to, by powiedzieć „Jest dobrze, ja sobie za was umrę, a wy dalej róbcie co chcecie”. Nie! Wezwanie Boga jest inne: „drogę Panu przygotujcie na pustyni, wyrównajcie na pustkowiu gościniec dla naszego Boga!”. W byciu chrześcijaninem nie chodzi o to, by usłyszeć od Boga „Tyś jest moje dziecko umiłowane” bo to jest oczywiste, ale „w Tobie mam upodobanie”. Przez dobre uczynki możemy się Bogu coraz bardziej podobać, bo stajemy się do Niego podobni.
Czyli jak? Jednak mamy się starać? Wytężać ze wszystkich sił? Nie. O własnych siłach niczego nie osiągniesz. Poddaj się raczej zbawczemu działaniu Ducha Chrystusa Zmartwychwstałego. Daj się odrodzić Jego łaską. Daj się wymyć w Duchu Świętym, którego Bóg „wylał na nas obficie przez Jezusa Chrystusa, zbawiciela naszego, abyśmy usprawiedliwieni Jego łaską, stali się w nadziei dziedzicami życia wiecznego”. Czerp siły od Boga, powierz Mu się w modlitwie, daj się odnowić w łasce. Bądź wobec Niego jak dziecko. To łaska Boga ma być źródłem Twojego chcenia, działania i trwania w miłości Boga.
Wszechmogący, wieczny Boże, po chrzcie w Jordanie uroczyście ogłosiłeś, że Chrystus, na którego zstąpił Duch Święty, jest Twoim umiłowanym Synem, † spraw, aby Twoje przybrane dzieci, odrodzone z wody i Ducha Świętego, * zawsze żyły w Twojej miłości. Przez Chrystusa, Pana naszego.
אמן