Sigla:
Iz 7,10-14
Ps 24,1-2,3-4,5-6
Rz 1,1-7
Mt 1,18-24
Okna umyte? Dywany poodkurzane? Ciasteczka upieczone? Choinka ubrana? No, to jesteśmy gotowi do świąt. Chciałoby się je przeżyć tak… tak… tak właściwie, tak jak trzeba, żeby poczuć ten niesamowity urok, prawda?
Nie uda się. Daję sobie rękę uciąć, że się nie uda. A to sąsiad zdenerwuje, a to znowu żona zacznie marudzić przed samą wigilią, a to mąż będzie grubiański i nieczuły, więc znowu się pokłócicie. Dzieci dobiorą się do ciastek jeszcze przed kolacją, a dawno nie widziana rodzina, zajechawszy w gości, poruszy jakiś drażliwy temat. Na pasterce wszystko będzie cię drażnić – godzina zła, chórek fałszuje, celebrans też jakiś nie taki jak trzeba, sąsiad z ławki będzie rozsiewał wokoło woń ryby po grecku przemieszanej z sałatką jarzynową w oparach barszczu z uszkami. „Magia świąt” uleci.
I dobrze. Święta nie mają być „magiczne”, ale ich zadaniem jest oddanie chwały Bogu i zbliżenie nas do Niego. Dzisiejsza liturgia słowa zachęca do odrzucenia pozorów i wsłuchania się w głos Boga, do wniknięcia w głąb i odczytywania wszystkich przeciwności w duchu Bożym.
Św. Józef mógł się zatrzymać na powierzchni, na tym, co „się wydaje”. Zapewne popatrzył na swoją sytuację i pomyślał „Maryja jest w ciąży, ale nie ze mną. Być może mnie zdradziła. Grozi jej za to ukamienowanie. Szkoda dziewczyny, oddalę ją potajemnie, może chociaż w ten sposób ocali swoje życie”. Faktycznie, wszystko wskazywało na to, że Maryja zdradziła Józefa z innym mężczyzną. On jednak usłyszał głos Bożego posłańca, spojrzał na wszystko z innej perspektywy i dostrzegł głęboki sens w tym, co go spotkało.
Tobie również grozi zatrzymanie się na powierzchni. Możesz skupić się na „magii świąt” (nie lubię tego określenia) i zapomnieć o Chrystusie. Możesz skoncentrować się na perfekcyjnym przygotowaniu wieczerzy wigilijnej do tego stopnia, że nie przygotujesz swojej duszy poprzez dobrą spowiedź. Możesz w końcu dać się pochłonąć ogólnemu pędowi tak bardzo, że wybuchniesz i na usta będą Ci się cisnąć najgorsze słowa pełne gniewu, gdy należałoby śpiewać „cicha noc, święta noc”.
Poczujesz urok Uroczystości Narodzenia Pańskiego tylko wtedy, gdy przyjmiesz rodzącego się Chrystusa, gdy przygotujesz się do tego wewnętrznie, a nie tylko formalnie. By to zrobić, musisz znów stać się jak dziecko… I to dziecko Boże, pełne zaufania, uważnie słuchające głosu swojego niebiańskiego Taty.
Wzorem może być dla Ciebie św. Józef – człowiek, który w ciszy wsłuchiwał się w głos Boga i był Mu posłuszny. Pośród wielu rozmaitych głosów był w stanie rozpoznać ten właściwy, ponieważ był cadik czyli sprawiedliwy, święty. I Tobie radzę podążać za wzorem św. Józefa, w ciszy swojego serca spotykać się z Panem na modlitwie, opalać się w blasku Jego łaski, spędzać z Nim czas, choćby po to, by zapytać Go: Co mam robić, Boże? Jak mam przeżyć swoje życie? W jaki sposób właściwie przygotować się na spotkanie z Tobą?
On Ci odpowie. W ciszy.
Bóg z nami. Łaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego, i Pana Jezusa Chrystusa.
אמן