adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj
Zapiski z Nowego Świata

Na grobach króla i biskupa

Ameryka to przede wszystkim ludzie. Miliony prostych ludzi, którzy ciężko pracowali, budując ten kraj, ale i znacznie węższa grupka ludzi wybitnych, którzy potrafili zmienić Stany Zjednoczone, nawet cały świat. Wielu z nich wszyscy dobrze znamy.

O, amerykańska żyłko do biznesu! Ciężko cię nie dostrzec w kraju, w którym można dostać wszystko, wszędzie, zawsze i w dowolnej ilości. Amerykańska przedsiębiorczość bez przerwy wymyśla nowe sposoby na ułatwienie innym życia i zarobienie pieniędzy. Tu wszystko można ładnie opakować, sprzedać i skonsumować.

Na przykład – życiorys znanego piosenkarza, wręcz ikony, która na zawsze zmieniła świat muzyki. Bo to, że miał on swoje uczucia, cierpienia i problemy, można przecież przesunąć na dalszy plan, prawda? Na pierwszym postawimy zaś perfekcyjny uśmiech, skoczne piosenki i taniec, a później przykleimy metkę z ceną i wystawimy paragon. Piję oczywiście do wizerunku Elvisa Presleya w kontekście wizyty w Gracelandzie – posiadłości, w której artysta mieszkał wraz z rodziną, zmarł w 1977 roku i gdzie obecnie znajduje się jego grób. To wspomniany w tytule król – król rock and rolla.

Jedno z pomieszczeń w Gracelandzie – rezydencji Elvisa Presleya w Memphis, Missisipi

Graceland to posiadłość położona na południowych przedmieściach Memphis, przy granicach stanu Missisipi (centrum miasta leży w Tennessee, zachodnie przedmieścia zaś w Arkansas). Jest to w istocie dawna posiadłość rolnicza, którą Elvis zakupił w 1957 roku, by zamieszkać w niej z rodziną. Co ciekawe, nazwa Graceland nie ma w ogóle nic wspólnego z piosenkarzem – pochodzi o imienia córki jednego z wcześniejszych właścicieli.

Rezydencja jest spora i luksusowa, choć nie znajdziemy w niej jakiegoś szalonego przepychu. Z nietypowych pomieszczeń rozrywkowych znajdziemy m.in. pokój z bilardem i prywatny kort do squasha, w którego Elvis podobno uwielbiał grywać. Ciekawostką jest też wędzarnia – rzecz całkiem normalna w rolniczej posiadłości na południu Stanów. Podobno ojciec Elvisa wykorzystał ją, zgodnie z przeznaczeniem, do wędzenia i suszenia mięs, sam artysta zaś w wolnych chwilach ćwiczył w niej strzelanie z broni, której był miłośnikiem i kolekcjonerem.

Przy okazji, jeśli kogoś z Was zdziwiła wzmianka o ojcu, to już wyjaśniam. Otóż Graceland był domem rodziny Elvisa, to znaczy nie tylko jego samego, jego żony Priscilli i córki Lisy Marii, ale także jego rodziców i babci. Co ciekawe, najdłużej z tego grona w Gracelandzie mieszkała babcia, która zmarła w 1980 roku, czyli trzy lata po śmierci swojego znanego wnuka.

Co więcej, obecnie doczesne szczątki wszystkich wymienionych osób spoczywają w Gracelandzie. Ich groby znajdziemy w ogrodzie, nieopodal pięknego kamiennego krucyfiksu. Najmłodszym z nich jest nagrobek Lisy Marii Presley, byłej żony Michaela Jacksona i Nicholasa Cage’a, zmarłej przed rokiem w wieku pięćdziesięciu pięciu lat.

Kamienny pomnik Jezusa w ogrodzie rezydencji Graceland

Spojrzenie na groby rodziny królewskiej rock and rolla to jednak dla większości jedyny moment zadumy podczas zwiedzania Gracelandu. I pewnie słusznie, bo Elvis to przecież przede wszystkim symbol zabawy, muzyki i wolności, a nie rozmyślań egzystencjalnych. Mimo wszystko warto jednak pamiętać, że w tej orgii komercji i showbiznesu gdzieś głęboko ukryty jest prawdziwy człowiek z krwi i kości, taki sam jak każdy z nas.

Zobacz też:   KONKURS! Rozwiąż quiz – wygraj książkę abp. Fultona Sheena!

Był człowiekiem na swój sposób religijnym i bardzo emocjonalnym. Uwielbiał piosenki religijne i bardzo kochał swoją rodzinę. Po odejściu ukochanej kobiety popadł w rozpacz i kompletnie się zaniedbał. To przyczyniło się do jego przedwczesnej śmierci w wieku czterdziestu dwóch lat. Przy okazji był królem rock and rolla i nazywał się Elvis Presley, a cała ta historia toczyła się na oczach całego świata.

W Gracelandzie nie widzimy jednak twarzy zmartwionej i zaniedbanej, ale uśmiechniętą, przystojną i rozśpiewaną. Tylko taką można bowiem umieścić na pamiątkowych kubeczkach, koszulkach, zabawkach, breloczkach, magnesach a nawet… ostrym sosie do steków. Taka również zachęca do odwiedzenia kawiarni Gladys (mamy Elvisa Presleya), restauracji mięsnej Vernona (jego ojca) czy sklepu ze słodyczami Lisy Marii (jego córki). I taka spogląda na gości w dosłownie każdym punkcie Gracelandu.

Po wizycie na grobie króla udałem się również na grób biskupa. Tu wrażenia są zupełnie inne. Na parkingu przed katedrą Niepokalanego Poczęcia NMP w Peorii w Illinois było pusto. Podobnie jak w samej katedrze – spotkałem tam jedynie dwie panie sprzedające obrazki i książeczki.

Biskupem, który spoczywa w tym spokojnym miejscu, jest oczywiście Sługa Boży abp Fulton J. Sheen. Nie jest to pewnie tak znana postać jak Elvis, choć myślę, że czytelnikom Adeste nie trzeba go specjalnie przedstawiać.

Grób abp. Fultona J. Sheena w Peorii, Illinois

Abp Sheen to postać absolutnie wyjątkowa. Dla mnie jest przede wszystkim wzorem tego, jak Kościół może wykorzystywać nowoczesne środki przekazu do głoszenia Ewangelii bez popadania w jedną z dwóch skrajności: sztucznego unowocześniania albo zamknięcia na nowe technologie. Abp Sheen w mistrzowski sposób wykorzystywał telewizję, która w jego czasach była nowoczesnym i najpopularniejszym środkiem przekazu. Jego sposób działania powinien być jednak wzorem dla wszystkich księży próbujących współcześnie zaistnieć np. w mediach społecznościowych czy na YouTubie.

Nazwisko abp. Sheena zresztą również przeniknęło do popkultury. Stało się tak za sprawą znanego hollywoodzkiego aktora Martina Sheena, który od urodzenia nosił hiszpańskie imię i nazwisko, jednak pod wpływem fascynacji znanym arcybiskupem przyjął właśnie jego nazwisko. Nosi je także jego syn Charlie, również znany aktor, szczególnie komediowy.

Przede wszystkim chciałbym jednak na koniec tego tekstu zachęcić do zainteresowania postacią i twórczością arcybiskupa Sheena – choć wiem, że dużej liczby z Was zachęcać nie trzeba. Wiele jego książek jest w ostatnich latach wydawanych po polsku. Nic, tylko zasiąść wygodnie w fotelu, dla klimatu włączyć płytę Elvisa i rozkoszować się precyzją i głębią myśli amerykańskiego duszpasterza.

Ja tymczasem już teraz zapraszam na kolejne Zapiski z Nowego Świata, w których dotkniemy troszkę tematyki polonijnej.

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.