Świat, który nas otacza i w którym żyjemy, oferuje nam wiele możliwości komunikacji – od form najbardziej tradycyjnych po te nowoczesne i mniej znane. Czy mogą być one w jakiś sposób niebezpieczne? A jeśli tak, na co zwracać uwagę podczas ich wykorzystywania? Katolikom narzuca się również pytanie – co wyznawca Chrystusa może uczynić z mediami? Na te oraz inne pytania odpowiedział dla „Adeste” ksiądz Łukasz Wiśniewski MIC – marianin, który komunikacji medialnej poświęcił pięć lat studiów, a obecnie kieruje Stowarzyszeniem Pomocników Mariańskich w Warszawie.
Jakie obecnie dostrzega Ksiądz role i funkcje mediów w życiu Kościoła?
Może zacznijmy od tego, że kiedy mówię o mediach, to mam na myśli wszystkie środki społecznego przekazu, czyli zarówno te tradycyjne – prasa, radio, telewizja – jak i internet oraz media społecznościowe. Aby dobrze zrozumieć rolę i funkcje mediów w życiu Kościoła, moim zdaniem trzeba zobaczyć, jak Kościół postrzegał środki społecznego przekazu na przestrzeni ostatnich stu lat. Zaczęło się od postawy dużej nieufności, warto wspomnieć komisje do oceniania filmów pod względem stosowności dla katolików, wskazywanie na niebezpieczeństwa i zagrożenia. Z czasem jednak stosunek Kościoła do mediów ewoluował – cały czas świadomy zagrożeń takich jak manipulowanie ludźmi oraz odciąganie ich od wiary i moralności, zaczął dostrzegać wielki potencjał. Jan Paweł II wspominał, że świat mediów to jeden z areopagów głoszenia Ewangelii. Dzisiaj wydaje mi się, że w większym stopniu wykorzystujemy go, aby głosić Słowo Boże i ewangelizować. Można narzekać, że jeszcze ciągle za mało, ale myślę, że to jest trochę jak ta ewangeliczna sól. Papież Benedykt XVI wspomniał, że nie chodzi tylko o to, by wypełnić internet i w ogóle media treściami ewangelicznymi, ale przede wszystkim, by być człowiekiem wierzącym i dawać świadectwo. Media tradycyjne dzieliły na tych, którzy produkują treści i tych, którzy czytają, słuchają lub oglądają. Dzisiaj, w czasach internetu, każdy z nas może być producentem i odbiorcą jednocześnie. Stąd duża odpowiedzialność za słowo, którego używamy w jakichkolwiek mediach.
Czy istnieją jakieś niebezpieczeństwa i obawy związane z mediami w życiu Kościoła?
To oczywiste. Jak z każdym narzędziem, które może być wykorzystane dobrze lub źle. Jednym z zagrożeń jest zjawisko fake newsów. Powszechna dezinformacja dotyczy nie tylko wiadomości politycznych, społecznych i gospodarczych, ale także tych z życia Kościoła. Wiele razy napotykam różne informacje, które są powtarzane bez sprawdzenia źródeł, bez zapytania osób zainteresowanych. To niebezpieczeństwo manipulacji, które pojawia się zarówno w mediach wrogich Kościołowi, jak i w tych związanych z nim. Oczywiście innego rodzaju zagrożeniem pozostaje uzależnienie się od środków masowego przekazu – telewizji, internetu. Kiedy nie potrafimy żyć bez informacji na temat innych ludzi, bez rozrywki serwowanej przez nowe media, nie jesteśmy w stanie przeżywać własnego życia na serio. Panuje w nim chaos, ponieważ nie nadążamy z przyjmowaniem informacji, które są nam podawane. Stąd rodzi się niebezpieczeństwo, że nie będziemy traktować poważnie żadnej docierającej do nas informacji, także tej dotyczącej Boga oraz Kościoła. Moją obserwacją, która rodzi pewną obawę, jest to, że pomimo szerokiej dzisiaj dostępności dokumentów Kościoła, i tak do nich nie sięgamy, lecz zaspokajamy się tylko opiniami dziennikarzy i komentatorów. Kiedy wychodzą nowe dokumenty papieża Franciszka, niewiele osób je czyta, ale większość ma już wyrobione zdanie, bo przeczytało kilkanaście opinii na portalach internetowych. Kiedy studiowałem w Rzymie, analizowaliśmy wypowiedzi medialne na temat papieża. Gdy Franciszek powiedział coś, co mogło zostać odebrane liberalnie, choćby zdanie wyrwane z kontekstu, to od razu wszystkie media świeckie i katolickie szybko podchwytywały i czyniły z tego newsa. Jednak kiedy papież często mówił zdania mocno ortodoksyjne, np. o złu aborcji czy eutanazji, nikt nie podejmował w mediach tych wypowiedzi, nawet katoliccy publicyści o każdej proweniencji.
To tylko fragment tekstu, który ukazał się w 25. numerze Miesięcznika Adeste.
Jeżeli podoba Ci się to, co robimy – kliknij w poniższy przycisk aby dowiedzieć się, jak możesz nam pomóc w rozwoju!