Jeśli otworzymy pierwszy lepszy portal informacyjny albo weźmiemy do ręki dowolny dziennik, możemy być pewni, że zaleje nas prawdziwa fala negatywnych informacji. Gwałty, wojny, korupcja i globalne ocieplenie – to tematy, którymi żyją reporterzy. Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę, że nigdy dotąd na świecie nie było ludziom tak dobrze.
Kiedyś było lepiej, spokojniej, bezpieczniej – uważa się na ogół. Mit „starych, dobrych czasów” przekazywany jest z pokolenia na pokolenie. Ludzkość, zdaniem niektórych, nieuchronnie dąży ku zagładzie. Większość Europejczyków pytanych w ankietach, jak gospodarka ich kraju będzie funkcjonowała przez najbliższy rok, kreśli pesymistyczne scenariusze. Przy tym uważają, że ich własna sytuacja finansowa ulegnie poprawie. Brytyjczycy zapytani, czy przestępczość, bezrobocie, imigracja i narkotyki są na Wyspach problemem, w większości skwapliwie przytakują. Jednak ci sami Brytyjczycy twierdzą, że nie zauważają tych zagrożeń we własnym otoczeniu. Czy coś tu nie gra?
Źródła zgorzknienia
Przedstawione wyżej zjawisko badacze zwykli nazywać luką optymizmu. Przeciętny Kowalski patrzy na świat przez różowe okulary: wydaje mu się, że ma mniejsze niż statystyczne prawdopodobieństwo paść ofiarą wypadku, napadu czy choroby. Ale jeśli zapytać go o całe społeczeństwo, nie o niego samego, zaczyna się czarnowidztwo. Powodów takiej, a nie innej postawy jest wiele. Przede wszystkim rzuca się w oczy to, jak negatywny przekaz serwują nam media. Na przykład ton wiadomości zamieszczanych w największych światowych serwisach informacyjnych od końca lat siedemdziesiątych. systematycznie staje się coraz bardziej pesymistyczny. Odpowiedzialność za to nie spoczywa zresztą bezpośrednio na dziennikarzach. Winne jest tempo przekazywania wiadomości – w kilka minut można obrabować bank, zastrzelić kilku ludzi, przy odrobinę większym nakładzie środków nawet wywołać wojnę. Niemniej trudno zrobić cokolwiek pozytywnego. Gdyby gazety ukazywały się raz na kilkadziesiąt lat, być może faktycznie donosiłyby, że procent głodujących ludzi spada, a zamożność rośnie. W prasie codziennej brak jednak miejsca na takie informacje.
Nie bez winy jest także nasza własna psychika. Jakoś podświadomie bardziej skłonni jesteśmy uwierzyć w doniesienia negatywne, niż w pozytywne. Pesymiści brzmią przecież często tak, jakby z dobroci serca chcieli nas przed czymś przestrzec. Optymiści natomiast sprawiają wrażenie oszustów, akwizytorów, którzy z uśmiechem chcą nam wcisnąć jakąś nic niewartą tandetę, względnie zachęcić do ubezpieczenia się w ich firmie. Ciekawe, że ten trend tyczy się nawet krytyków kinowych – ci, którzy oceniają filmy surowiej, są przez nas instynktownie oceniani jako bardziej kompetentni. Dlatego właśnie pesymistycznym tonem często mówią ludzie, którzy tak naprawdę nie mają nic do powiedzenia. Pozwala on na wytworzenie pewnej iluzji, ma świadczyć o tym, że nasz rozmówca jest obyty, inteligentny, nie podchodzi do życia lekkomyślnie. „Zawsze przewiduj najgorsze, a uczynią cię prorokiem” – humorystycznie docinał amerykański satyryk, Tom Lehrer.
Po co nam prorocy?
Bycie takim „prorokiem”, czy pesymizm w ogóle, ma rzecz jasna i swoje dobre strony. Co do tego trudno się nie zgodzić. To dzięki niemu wojnę w Syrii nazywamy tragedią humanitarną. Kilka dekad wcześniej na wojnę domową w Chinach czy podział Indii nie patrzono jeszcze z taką empatią. Na globalne ocieplenie obywatele pierwszego świata spoglądają dziś z rosnącym niepokojem, wywierając na władze coraz większą presję, aby wprowadziły odpowiednie regulacje. Ludzkość przestaje być obojętna, rośnie społeczna świadomość i odpowiedzialność. Z drugiej strony to właśnie ciągłe doniesienia o przemocy i przestępstwach sprawiają, że mamy je za rzecz normalną, z którą trzeba nauczyć się żyć. W ten sposób negatywne wiadomości w pewnym stopniu odbierają nam naszą wrażliwość, dając w zamian poczucie bezradności wobec zła.
To tylko fragment tekstu, który ukazał się w 25. numerze Miesięcznika Adeste.
Jeżeli podoba Ci się to, co robimy – kliknij w poniższy przycisk aby dowiedzieć się, jak możesz nam pomóc w rozwoju!