adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj
Wiara

Historia pewnej ciekawości

Człowiek od zawsze zadawał pytania o to, jak działa świat. Istotą ciekawości jest dostrzeżenie istnienia rzeczy w jakiejś ich formie: lądów, oceanów, rzek, roślin, zwierząt, kosmosu i jego elementów, a następnie postawienie pytania: dlaczego? Rozważając tę kwestię, warto przyjrzeć się nie tylko historii naukowości, ale też dostrzec obraz świata jaki nauka i filozofia tworzą przed nami.

Cała ta – można powiedzieć – przygoda z nauką, zaczęła się w Grecji. Jest to nieprzypadkowe, ponieważ Grecy jako pierwsi wprowadzili koncepcję gr. βίος θεορητικός – Życie Teoretyczne. Nie chodzi bynajmniej o jakieś wydumane filozofowanie, ale po prostu racjonalną kontemplację świata i poznawanie go dla samego faktu poznawania. Tym zresztą później została nazwana dziedzina nauki gr. θεωρία Theoria, czyli nauka, poznanie dla poznania (Jaroszyński P., Człowiek i NaukaStudium z filozofii kultury, Lublin 2008).

Ostatecznie ilość przemian tak w filozofii, jak i naukach szczegółowych była ogromna. Stąd od greckiego terminu na określenie nauki do naszego współczesnego jej rozumienia jest bardzo daleka droga. Świadczy o tym zresztą ogrom literatury historycznej. Nie zmienia to jednak faktu, że człowiek nadal (choć przy użyciu trochę innych narzędzi) patrzy w stronę gwiazd. Czyni to z nie mniejszą ciekawością niż robił to 2500 lat temu.

Kosmos jest niezwykły

Jeszcze kilkaset lat temu paradygmat Newtona funkcjonował na porządku dziennym. Cały XIX wiek niejako zachłysnął się osiągnięciami nauki do tego stopnia, że dawano jej jeszcze pół wieku, nim na dobre rozwikła zagadki wszechświata.

Wraz z XX wiekiem świat nauki nie był już co do tego taki pewien. Odkrycia Einsteina, sformułowanie mechaniki kwantowej, przyczyniły się do zmiany naszego wyobrażenia wszechświata, a nawet sposobu, w jaki na niego patrzymy.

Widząc gwiazdy na niebie, tak naprawdę obserwujemy historię – i to dosłownie. Te obiekty są tak bardzo oddalone od Ziemi, że światło biegnące w próżni ze stałą prędkością 299 792 458 m/s potrzebuje niekiedy dziesiątek, a nawet setek lat, by do nas dotrzeć. A przecież granicą obserwowalnego wszechświata jest 13.75 miliardów lat świetlnych. To znaczy, że wiązka światła z niektórych obiektów we wszechświecie nie zdążyła jeszcze do nas dotrzeć.

Nawet światło słoneczne potrzebuje około 8 minut i 20 sekund, aby znaleźć się na Ziemi. Gdy mówimy więc o wielkościach astronomicznych, to nie mamy na myśli jakichś dziwacznych wzorów, wymyślnych liczb, ale realnie istniejące gargantuiczne odległości między obiektami w kosmosie.

Zobacz też:   Jutro może być za późno. Czyściec w nauce Kościoła Katolickiego
Początek wszechświata

Masę trudności sprawiają również stany początkowe wszechświata. Wiemy, że początkowe stadium tego, co obserwujemy obecnie, było tzw. osobliwością, czyli skupioną w jednym punkcie treścią wszechświata. Punkt ten ekspandował dając początek Wielkiemu Wybuchowi. Jak zatem wyglądał wtedy… czas? W tym problem, że nie wyglądał, bowiem wiele wskazuje na to, że w ogóle go nie było. Stąd pytania o to, co było przed Wielkim Wybuchem, zwykle – co podkreślają naukowcy – nie mają sensu.

Należy pamiętać, że czas jest osobliwą wielkością. Jest związany ze zmieniającymi się pod wpływem oddziaływań we wszechświecie cząstkami. Jeśli więc nie ma zmian, nie ma też automatycznie czasu.

Pojawia się oczywiście wątpliwość – czy skoro nie można mówić o czymkolwiek istniejącym przed wielkim wybuchem, to czy w ogóle jest sens jeszcze doszukiwać się Boga we wszechświecie? Ks. prof. Michał Heller zwraca uwagę, że czasowy początek wszechświata nie jest tym samym, co stworzenie wszechświata w ogóle. Niniejsze odkrycia naukowe nie powodują więc rozkładu tych aspektów metafizyki, które poszukują Absolutu (Heller M., Pabjan T., Stworzenie i początek wszechświata, Copernicus Center Press 2013).

O mądre rozumienie nauki

Ludzkie poznanie – poza tymi niewątpliwie chwalebnymi momentami – jest też narażone na wiele niebezpieczeństw. Ze szczególnym ich natężeniem spotkaliśmy się w XX wieku, gdy totalitarne ideologie wykorzystując ludzki dorobek naukowy, stworzyły swoje machiny śmierci. Dzięki nim praktycznie cały świat odczuł straty kulturowe, społeczne i ekonomiczne.

Ideologizacja nauki i filozofii zawsze skutkuje ich degradacją. Dzieje się tak z prostego powodu: ideologie będą ze swej natury dążyły do zmieniania świata, podczas gdy nauka i filozofia są zainteresowane przede wszystkim jego poznaniem.

Żyjemy obecnie – można powiedzieć – w czasach postideologicznych. Jakieś idealistyczne, marzycielskie systemy nadal się pojawiają. Często są to jednak błędy w metodzie pracy naukowej lub zbytnie przywiązywanie uwagi do elementów politycznych zamiast do kwestii poznawczych.

Nie zmienia to jednak faktu, że w jakiś sposób wolność naszego poznania jest ciągle zagrożona. Aby nie było gorzej, trzeba się przed tym bronić, a nie ma lepszej obrony niż po prostu uprawianie filozofii i nauki zgodnie z ich z pierwotną naturą – poznaniem dla samego poznania.

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.