Podczas 42. Europejskiego Spotkania Młodych we Wrocławiu organizowanego przez Wspólnotę z Taizé gościłam wraz z moimi współlokatorami dwie Polki z drugiego końca Polski.
1. Który raz uczestniczyłyście w spotkaniach z Taizé?
Justyna: Pierwszy.
Ula: Również jestem pierwszy raz. Wcześniej tylko brałam udział w modlitwach Taizé w Białymstoku.
2. Skąd dowiedziałyście się o Taizé? Co Was skłoniło, aby uczestniczyć w tym wydarzeniu?
J: O Europejskim Spotkaniu Młodych Taizé we Wrocławiu dowiedziałam od Uli. Wcześniej też o tym słyszałam, jednak nie miałam okazji uczestniczyć, bo były za granicą. Teraz była dobra okazja, bo odbyły w Polsce.
U: O spotkaniach Taizé wiedziałam już dawno. Właściwie od 5 lat zbierałam się, aby pojechać, ale zawsze coś mnie hamowało. Gdy dowiedziałam się, że w 2019 roku odbędzie się w Polsce, bardzo się ucieszyłam. Taizé tak blisko mnie – to znak, że trzeba jechać. Chciałam w końcu zobaczyć jak to wygląda, poczuć atmosferę jedności Taizé.
3. Jak rozpoczęła się wasza podróż do Wrocławia?
J: Po godzinie 20 mieliśmy zbiórkę pod Dworcem PKP w Białymstoku, gdzie zostały nam przydzielone bilety. Podróż pociągiem trwała od 21:00 do 4:40. Dwie kolejne godziny koczowaliśmy na Dworcu Głównym we Wrocławiu, a o godzinie 7:00 rozpoczęliśmy dzień Mszą Święta w kościele pw. św. Wojciecha przy placu Dominikańskim. Następnie udaliśmy się do Hali Stulecia, gdzie powitali nas wolontariusze spotkania i dostaliśmy wiele cennych wskazówek. A najważniejsze – zostaliśmy przydzieleni do goszczących nas parafii, gdzie wkrótce potem się udaliśmy.
U: Myślę, że nasza podróż zaczęła się w momencie, kiedy odbyło się pierwsze spotkanie w Białymstoku dotyczące wyjazdu na Taizé. Kiedy dowiedzieliśmy się, jak to będzie mniej więcej wyglądać, mogliśmy realnie zacząć przygotowywać się do pielgrzymki.
4. Jak Wam się podoba Wrocław?
J: Wrocław jest pięknym miastem. Zachęca by powracać tu częściej. Jest tu dużo miejsc i zabytków, które warto zwiedzić.
U: Największe wrażenie zrobił na mnie Wrocławski Rynek. Jest on taki duży. A w dodatku, panująca tam aura świąteczna, ozdoby bożonarodzeniowe dodają uroku i są naprawdę piękne.
5. Jak odpowiada Ci program Taizé? Czy jest czas wolny na refleksje lub spotkania ze znajomymi?
U: Plan był bardzo napięty, oczywiście mieliśmy wolny wybór, czy chcemy iść na dany punkt programu, czy nie. W ciągu tych kilku dni udało nam się spotkać z naszymi znajomymi. Cały dzień przepełniony był refleksją, której w szczególności poświęcaliśmy czas na porannych i wieczornych modlitwach kanonami Taizé.
6. Czy nocowanie u rodzin lub osób goszczących Pielgrzymów nie jest dla Was krępujące?
U: To jest wspaniałe, że możemy być goszczeni u rodzin, a nie w innych miejscach zbiorowego noclegu.
J: Nie czułyśmy się skrępowane, choć na początku, pojawiały się myśli, że przeszkadzamy swoją obecnością. Nie chciałyśmy być problemem dla naszych gospodarzy.
7. Co było największym problemem podczas Taizé?
U: Europejskie Spotkanie Młodych to wydarzenie, gdzie zapominamy o naszych codziennych problemach. Nawet jeśli coś jest nie tak np. wsiądziemy do złego tramwaju – to trudno. To, co normalnie wywołuje w nas stres czy przejmuje, na Taizé nie było dla nas problemem.
J: Dla mnie, największym problemem był brak czasu, aby coś zwiedzić i uczestniczyć we wszystkich modlitwach, które w ostatnich dniach odbywały się rano, popołudniu i wieczorem.
8. Pochodzicie z rejonu, gdzie wyraźnie widać kulturę prawosławną, co wynika z tego faktu, że na Podlasiu jest ok. 150 prawosławnych świątyń. Jak Wy na co dzień żyjecie z prawosławnymi? Jakie widzicie różnice pomiędzy katolikami, a prawosławnymi?
J: Odsetek osób Prawosławnych zmienia się w zależności od części naszego regionu. Ja pochodzę z Suwalszczyzny, więc tak naprawdę z tą religią zetknęłam się dopiero, kiedy przeprowadziłam się do Białegostoku. Nie odczuwam różnicy kulturowej pomiędzy katolikami a prawosławnymi. Wierzymy w tego samego Boga. Jedynie, co się zmienia to obrzędy i tradycje w naszych Kościołach.
U: Religia prawosławna była zawsze blisko mnie, gdyż część mojej rodziny jest tego wyznania. W duchu jedności spotykaliśmy się przy wspólnym stole podczas Świąt Bożego Narodzenia, by dwa tygodnie później obchodzić je ponownie – tym razem zgodnie z kalendarzem juliańskim. Podlasie jest bardzo ciekawym regionem ze względu na swą wielokulturowość. W Dolinie Górnej Narwi, w pobliżu granicy z Białorusią, jest dużo wsi z małymi, drewnianymi cerkiewkami. Na północny-wschód od Białegostoku, w Supraślu mamy muzeum ikon, gdzie możemy podziwiać wspaniałą sztukę prawosławną. Jednak mozaikę kulturową Podlasia tworzą nie tylko katolicy i prawosławni. Przez powiat sokólski przebiega bowiem Szlak Tatarski obejmujący miejscowości związane historycznie, architektonicznie oraz współcześnie z kulturą tatarską i religią muzułmańską. Natomiast w Tykocinie znajduje się piękna synagoga, a w samym Białymstoku przed II wojną światową Żydzi stanowili ponad 60% mieszkańców.
9. Otrzymaliśmy od Was z Podlasia bardzo dobry sękacz. Czy mogłybyście opowiedzieć o nim więcej?
J: Sękacz podlaski jest tradycyjnym ciastem naszego regionu. Podstawowymi składnikami są mąka, jajka, masło i cukier. Wykonuje się go na specjalnym wałku – wylewa się ciasto i później nad ogniem się je opala. Po upieczeniu, wlewamy kolejne warstwy do tego ciasta.
U: Robienie tego sękacza to prawdziwa sztuka, teraz coraz mniej osób się tym zajmuje. Patrząc na niego, widać sęki i stąd właśnie wzięła się jego nazwa.
10. Jakie owoce dało Wam to spotkanie?
J: Myślę, że to spotkanie dało nam spokój i siłę, aby rozpocząć ten Nowy Rok.
U: Zawsze Nowy Rok to taka niepewność, co nas spotka. Po przywitaniu Nowego Roku w Kościele czuję w sercu wewnętrzny spokój i zaufanie. Nie boję się tego, co będzie, chociaż czeka mnie dużo trudnych zadań do zrealizowania.