Ewangelia dobrze nam znana. Skarbona świątynna, uboga wdowa i jej wdowi grosz. Nie mamy problemu ze zrozumieniem tej historii, której świadkiem byli Jezus i Jego uczniowie. Wiemy, że najcenniejsze dary płyną od nas wtedy, kiedy dajemy je nie tylko z serca, ale gdy nas samych one kosztują. Są faktycznie ofiarą. A jeśli powiem, że jesteśmy skarboną?
Sigla: 1 Krl 17, 10-16; Ps 146 (145), 6c-7. 8-9a. 9b-10; Hbr 9, 24-28; Mk 12, 38-44
Świątynna skarbona to szczególne miejsce. Każdy wkłada do niej swoje dary. Każdy wkłada to, co ma, co chce, co uważa za cenne lub zbywające mu. Takimi skarbonami jesteśmy właśnie my. Każdy i każda z nas. Co inni w nas wrzucają? Czym się karmimy, co nam jest dawane?
Skarbona czy śmietnik?
Jako chrześcijanie jesteśmy zobowiązani do wielu postaw, szukania rozwiązań napotykanych problemów, brania zawsze pod uwagę dobra naszego i drugiego człowieka. Jesteśmy wezwani do życia ewangelicznego, przede wszystkim do życia w perspektywie wieczności (co jest chyba najtrudniejsze). Nie jest to proste, bo wymaga od nas czujności i roztropności, mądrości i empatii. Tymczasem nasze schematy, przyzwyczajenia, wyuczone, bezpieczne drogi postępowania potrafią to skutecznie utrudniać.
Przeszkodą może być także to, czym się każdego dnia karmimy i czym pozwalamy się innym karmić. Co przyjmujemy, w czym pokładamy naszą radość i zainteresowanie? Gdzie jest źródło naszej mądrości, ale także rozrywek i odpoczynku? Pozwalamy, aby wrzucano w nas to, co innym zbywa, czy ten najcenniejszy przysłowiowy wdowi grosz? Bywa, że potrafimy bezkrytycznie łykać wszystko, co nam zostanie podane, wierzyć we wszystko, co ktoś nam powie (także w kwestiach wiary czy moralności). A jedynym znanym mi miejscem, które bezkrytycznie łyka wszystko, co popadnie, jest śmietnik.
Jakimi jesteśmy skarbonami? Czy inni widzą w nas skarbony czy może raczej śmietniki? Czy nasze życie, nasza wiara domaga się w nas zrozumienia? Jeśli tak, to idźmy za tym!