Sigla:
Za 9,9-10
Ps 145,1-2.8-11.13-14
Rz 8,9.11-13
Mt 11,25-30
Każdy z nas ma w sobie taki pęd „ku górze”. Chcemy być coraz lepsi w różnych dziedzinach, z każdym dniem mądrzejsi, z każdym miesiącem bogatsi. Marzy się niektórym kariera, sława, powodzenie. Są i tacy, którzy chcą być po prostu coraz bliżej Boga. Każdego dnia rano budzą się i na nowo podejmują trud uświęcania.
Jeśli i Ty podążasz tą ostatnią ścieżką, drogą prowadzącą do przebóstwienia, to z pewnością wiesz, że nie idzie się nią bez pomocy. Wiara w to, że osiągamy niebo wyłącznie dzięki swoim modlitwom i wysiłkom jest skrajnie naiwna. Nie zrobiłbyś ani kroku naprzód, gdyby nie łaskawy Bóg.
To On jako pierwszy objawia Ci siebie. To On pierwszy wychodzi naprzeciw. To On podaje pomocną dłoń. To On rodzi Cię na nowo w chrzcie. To On ponosi Cię z upadków i oczyszcza w sakramencie pokuty. To On daje Ci swoje słowo, by rozbudzić w Tobie wiarę. To On staje się pokarmem i daje Ci siłę na drogę do wiecznego szczęścia. To On się uniża, aby wyciągnąć Cię w górę. Oto Król twój idzie do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski!
Swój rozwój duchowy zawdzięczasz z jednej strony własnym chęciom i wysiłkowi, a z drugiej strony właśnie łasce Bożej (przy czym warto zauważyć, że nawet to, że masz chęci i podejmujesz wysiłek, jest tylko Twoją odpowiedzią na wcześniej otrzymaną łaskę Boga). Tej łaski możesz zaczerpnąć pełnymi garściami podczas każdej Eucharystii.
Miłosierny Bóg uniża się, by słuchać o naszych grzechach i okazać nam miłosierdzie. Odwieczne Słowo uniża się i przybiera szatę nieporadnych, ludzkich słów. Chrystus, błogosławiony, który idzie w imię Pańskie, uniża się i ogranicza do małej, białej hostii, by nas sobą nakarmić. Uniża się i staje się ofiarą, bierze na siebie nasze grzechy, by pokonać je na krzyżu i obwieścić ludziom pokój. Czyż to nie cudowne? Jest to tak wspaniałe, że aż chce się jakoś podziękować. Jak możemy odpowiedzieć na łaskę Boga?
Pewne rozwiązanie podsuwa nam dzisiaj psalmista: Będę Cię wielbił, Boże mój i Królu. Jedyne, co możemy zrobić wobec tak wielkiej dobroci Boga, to uwielbienie. To właśnie uwielbienie jest głównym celem Mszy Świętej. Nie przychodzimy na nią, żeby ze sobą pobyć i poczuć się dobrze. We Mszy tak naprawdę nie chodzi o nas, ale właśnie o Boga i oddanie Mu należnej chwały. Czytań nie czytamy głównie po to, by się czegoś nauczyć, ale by poprzez opowiadanie historii zbawienia, oddać Bogu cześć. Liturgia Eucharystyczna nie jest technicznym obrzędem, odprawianym po to, by chleb zamienić w Ciało, a wino w Krew, ale by uwielbić Chrystusa za Jego dzieło zbawienia.
Wszystkie łaski, które otrzymujesz i uświęcenie, którego doświadczasz, to tak naprawdę „efekt uboczny” oddawania Bogu czci i życia według Ducha. Tak naprawdę nie powinniśmy się modlić po to, by stać się świętymi lub otrzymać jakąkolwiek inną łaskę, ale właśnie stajemy się świętymi i otrzymujemy łaski, kiedy celem modlitwy jest oddanie czci Bogu . Tak samo jak nie odkręcamy wody w kranie po to, by oczyścić rury, ale rury stają się czyste przy okazji odkręcania wody w kranie, bo ta wciąż przez nie przepływa.
Każda Eucharystia, będąca dziękczynieniem i uwielbieniem, otwiera Cię na działanie Ducha Świętego. Jego moc jest Ci potrzebna, bo bez Niego nie osiągniesz życia wiecznego. Jak mówi św. Paweł: Ten, co wskrzesił Chrystusa Jezusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha.
Co więc dzieje się podczas Mszy Świętej? Chrystus uniża się, by być z Tobą i Cię podźwignąć. Pochyla się nad Tobą, by podać Ci swoją dłoń. Umiera na krzyżu, by Cię odkupić. Za każdym razem, gdy uwielbiamy Boga podczas Świętej Liturgii, doznajemy uświęcenia – Przychodzimy do Pana my, utrudzeni i obciążeni, a On nas krzepi i daje ukojenie.
Boże, Ty przez uniżenie się Twojego Syna podźwignąłeś upadłą ludzkość, udziel swoim wiernym duchowej radości i spraw, aby oswobodzeni z niewoli grzechu, osiągnęli wieczne szczęście. Przez Chrystusa, Pana naszego.
אמן