W 1690 r. John Locke opublikował Dwa traktaty o rządzie, słynne dzieło, jeszcze słynniejszego autora, w którym znajdują się podstawy prawie każdej nowoczesnej teorii o państwie. Na nich oparta jest ogromna większość ustrojów państwowych, istniejących dziś na świecie. Natomiast dzieło Locke’a było odpowiedzią na inne, o wiele mniej znanego dzisiaj autora: Patriarchę Roberta Filmera z 1680 r.
Konfrontacja Locke’a z Filmerem jest obrazem konfrontacji nowoczesnego pojmowania państwa z doktryną, która w mniej lub bardziej czystej formie była oparciem dawnego porządku. Opierała się na nim średniowieczna Europa, aż do czasów dokończenia wielkich przemian, zapoczątkowanych na płaszczyźnie religijnej przez reformację, na płaszczyźnie ideowej przez oświecenie i politycznej przez rewolucję francuską oraz resztę rewolucji w trakcie długiego XIX wieku. Pojęcia wprowadzone przez Locke’a i jego następców, tj. trójpodział władzy lub suwerenność ludu, są pojęciami stanowiącymi ramy naszego pojmowania rzeczywistości politycznej, w której żyjemy. W mniej lub bardziej świadomy sposób jesteśmy przez te pojęcia ukształtowani – stanowią one element naszej mentalności. Niejeden dzieciak w szkole podstawowej dziwi się na lekcjach historii z powodu takich „wariatów” jak Ludwik XIV (i inni „szaleni” władcy), kiedy słyszy, że ci ludzie uważali, że ich władza jest z nadania boskiego i ośmielali się mówić zuchwale: „L’etat c’est moi” („Państwo to ja”).
Natomiast na dworze Ludwika XIV żył i pracował jeden z największych ówczesnych myślicieli i teologów katolickich. Był to słynny biskup Jacques-Benigne Bossuet. Wśród jego licznych dzieł znajduje się obszerna książka pod tytułem Polityka na podstawie samych słów Pisma Świętego, opublikowana w 1709 r. Jeśli zdobędziemy się na to, aby wytrzeć kurz z grzbietów tej książki, tak samo jak i z Patriarchy wspomnianego Roberta Filmera, zrozumiemy, że Ludwik XIV wcale nie był szalony, kiedy mówił „państwo to ja”. Poznamy teorię polityczną, na której opierał się nie tylko cały dawny porządek, ale którą było w dużym stopniu przesiąknięte, co dla nas szczególnie ważne, nauczanie papieży rzymskich aż do początku XX w. Wspomniane dwa dzieła należą do rzadkich i w miarę całościowych wykładów doktryny, będącej duszą dawnego świata w jego zakresie politycznym i społecznym. Doktryny, która panowała zanim została sformułowana. Miała fundamenty sakralne, odzwierciedlające duszę ówczesnego człowieka i społeczeństwa. Nazywamy ją doktryną „boskiego prawa królów”.
Każda władza pochodzi od Boga
Pierwsze i podstawowe jej założenie jest takie, że każda władza została ustanowiona przez Boga, a nie pochodzi z ludu. Z tego wywodzi się również wniosek, że bunt przeciwko władzy jest buntem przeciwko Bogu. Joseph de Maistre, jeden z głównych myślicieli konserwatywnych w XIX w., ośmielił się stwierdzić, że bunt przeciwko władzy w porządku cywilnym jest tym samym, co herezja w porządku religijnym. Ta sama zasada powtarzana jest w wielu encyklikach papieży rzymskich w XIX w. (np. Cum primum i Mirare vos Grzegorza XVI oraz Quod apostolici muneris, Diuturnum illud, Immortale Dei i Sapientiae christianae Leona XIII).
Jakie są źródła takiego przekonania? Tutaj można przytoczyć trzy podstawowe argumenty, na które powołują się zarówno Bossuet i Filmer w swoich wykładach: 1. argument teologiczny, 2. argument z władzy ojcowskiej oraz 3. argument biblijny.
1. Argument teologiczny
Argument teologiczny wywodzi się ze stwierdzenia, że suwerenność jest jednym z atrybutów boskich. Bóg Ojciec jest suwerennym władcą wszechświata i tylko on posiada pełnię wszelkiej władzy „na niebie i na ziemi”. Nic na świecie nie dzieje się bez Jego przyzwolenia. Każda więc władza i suwerenność ziemska ma udział w suwerenności boskiej, tak samo jak i każda miłość lub dobro jest tylko cząstkowym odzwierciedleniem Miłości i Dobra, które w swojej pełni istnieją tylko w Bogu i są Bogiem samym.
Bossuet w swoim dziele pisze: „Bóg jest prawdziwym królem. (…) Władza Boga jest wieczna i z tego powodu nazywamy go Królem wieków. Władza Boga jest absolutna. (…) Owa absolutna władza Boga ma swój pierwotny obiekt i fundament w Stworzeniu. On stworzył wszystko z niczego i dlatego wszystko jest w jego ręku”.
Dlatego zwolennicy doktryny o boskim prawie królów twierdzili, że tron władców doczesnych jest tak naprawdę tronem Boga, przy czym władca doczesny bynajmniej nie jest Bogiem, lecz sługą Bożym, którego zadaniem, jako namiestnika Boga, jest rządzić zgodnie z Jego wolą i prawem. Bóg bowiem, udowadnia Bossuet w oparciu o historię biblijną, na początku bezpośrednio rządził wśród ludzi i w Izraelu: „W tym czasie [na początku świata, op. a.] był On jedynym królem ludzi i sprawował rządy w sposób widzialny. Adamowi wydał rozkaz jaki chciał i powiedział mu pod groźbą jakiej kary winien go przestrzegać. On go wygnał: powiedział mu, że zasłużył na karę śmierci. W sposób widzialny opowiedział się na korzyść ofiary Abla, a przeciwko ofierze Kaina. On zganił Kaina z powodu jego zazdrości: kiedy ów nieszczęśnik zabił swojego brata, postawił go przed sądem, przesłuchał go, osądził go z powodu jego zbrodni, a zemstę zachował dla siebie i zakazał ją każdemu innemu; dał Kainowi rodzaj gwarancji, aby go ochronił przed krzywdą ze strony jakiegokolwiek innego człowieka. To wszystko są charakterystyki władzy publicznej. Potem przepisał prawa Noemu i jego dzieciom (…). W podobny sposób prowadził Abrahama, Izaaka i Jakuba. Jawnie sprawował suwerenne rządy nad swoim ludem w pustyni. On był ich królem, ustawodawcą i przywódcą. W sposób widzialny dawał sygnał kiedy rozłożyć i złożyć obóz, tak samo jak rozkazy wojny i pokoju. Ta władza była kontynuowana w sposób widzialny za Jozuego i pod Sędziami: Bóg ich posyłał; on ich ustanawiał (…). To on ustanawia królów. On namaścił Saula i Dawida przez Samuela; on ustanowił królestwo w domu Dawida i rozkazał mu, aby Salomon rządził jako jego następca. Dlatego tron królów Izraela nazywany jest tronem Boga”.
2. Argument z władzy ojcowskiej
Tymczasem argument z władzy ojcowskiej opiera się na fakcie, że w rodzinie ojciec sprawuje pełnię władzy nad swoimi dziećmi. Jest to władza absolutna, gdyż niczym ograniczona z wyjątkiem prawa boskiego, a słowo ojcowskie stanowi prawo. Ojciec w rodzinie rządzi ponownie jako namiestnik Boga, gdyż prawdziwym Ojcem każdego człowieka jest Ojciec niebieski. Ziemski ojciec jednak nie bywa wybrany, ani nie może zostać odwołany – jego władza opiera się na prawie natury, a nie na woli i wyborze podległych mu synów i córek. Tak samo jak ojciec jest królem rodziny, król jest też ojcem narodu. Według zwolenników prawa boskiego królów, pierwszym ojcem rodziny, a zarazem i pierwszym władcą, był Adam.
Filmer dalej tłumaczy: „I rzeczywiście nie tylko Adam, ale również kolejni patriarchowie, na podstawie prawa ojcowskiego, sprawowali władzę królewską nad swoimi dziećmi. (…) Tak długo jak żyli pierwsi ojcowie rodzin, tytuł patriarchów naturalnie należał do nich; ale po kilku pokoleniach, kiedy prawdziwe ojcostwo jako takie zaniknęło i tylko prawo ojcowskie przechodziło na prawowitego dziedzica, tytuł „książę” albo „król” został tym bardziej znaczący, ponieważ wyrażał władzę tego, który odziedziczył tylko prawo ojcowskie, posiadanego przez jego przodków w sposób naturalny; z tego powodu się zdarzało, że często dziecko, które zostawało następcą króla, posiadało prawo ojcostwa nad mnóstwem siwych głów, oraz posługiwało się tytułem ojca narodu”.
Bossuet natomiast pisze: „Z tego powodu widzimy w Dekalogu, że potem jak [Bóg, op. a.] powiedział: «Będziesz się bał Pana, Boga swego, będziesz mu służył» (Pwt 6, 13), dodaje również: «Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie» (Wj 20, 12). Ten rozkaz jest swego rodzaju następstwem posłuszeństwa jakiego winni jesteśmy Bogu, który jest prawdziwym Ojcem. Z tego możemy wywnioskować, że pierwszą świadomość rozkazu i ludzkiej władzy ludzie otrzymują z władzy ojcowskiej”.
3. Argument biblijny
Chociaż pierwsze dwa argumenty swój punkt oparcia znajdują w Piśmie Świętym, w zakres argumentu biblijnego wchodzą te wszystkie miejsca w Biblii, które w sposób wyrazisty i bezpośredni stanowią oparcie dla doktryny o boskim prawie królów. Bossuet w swoim obszernym dziele przedstawia cały szereg takich miejsc, pełną syntezę Pisma Świętego pod względem nauczania na temat władzy. Na potrzeby tego artykułu przytoczę tylko trzy fragmenty z Nowego Testamentu, na które powoływano się najbardziej, i które stanowią podstawę nauczania Kościoła o władzy.
Pierwszy spośród nich to słowa samego Jezusa w rozmowie z Piłatem: „Rzekł więc Piłat do Niego: «Nie chcesz mówić ze mną? Czy nie wiesz, że mam władzę uwolnić Ciebie i mam władzę Ciebie ukrzyżować?» Jezus odpowiedział: «Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z góry» (J 19, 10-11). Tutaj więc sam Jezus Chrystus naucza, że każda władza pochodzi od Boga.
Kolejnym przykładem jest fragment Listu św. Pawła do Rzymian: „Każdy niech będzie poddany władzom, sprawującym rządy nad innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga. Kto więc przeciwstawia się władzy – przeciwstawia się porządkowi Bożemu. Ci zaś, którzy się przeciwstawili, ściągną na siebie wyrok potępienia. Albowiem rządzący nie są postrachem dla uczynku dobrego, ale dla złego. A chcesz nie bać się władzy? Czyń dobrze, a otrzymasz od niej pochwałę. Jest ona bowiem dla ciebie narzędziem Boga, [prowadzącym] ku dobremu. Jeżeli jednak czynisz źle, lękaj się, bo nie na próżno nosi miecz. Jest bowiem narzędziem Boga do wymierzenia sprawiedliwej kary temu, który czyni źle. Należy więc jej się poddać nie tylko ze względu na karę, ale ze względu na sumienie. Z tego samego też powodu płacicie podatki. Bo ci, którzy się tym zajmują, z woli Boga pełnią swój urząd. Oddajcie każdemu to, mu się należy: komu podatek – podatek, komu cło – cło, komu uległość – uległość, komu cześć – cześć” (Rz 13, 1-7). Święty Paweł więc w sposób wyraźny mówi i rozwija to, o czym Jezus wspomniał przed Piłatem, i stwierdza dosłownie, że każda władza pochodzi od Boga. Tym bardziej jest to znamienne, gdyż te słowa były pisane w latach prześladowania chrześcijan przez ówczesnych władców rzymskich, w tym samego św. Pawła.
Ostatecznie jeszcze należy przytoczyć słowa św. Piotra: „Bądźcie poddani każdej ludzkiej zwierzchności ze względu na Pana: czy to królowi jako mającemu władzę, czy to namiestnikom jako przez niego posłanym celem karania złoczyńców, udzielania zaś pochwały tym, którzy dobrze czynią. Taka bowiem jest wola Boża, abyście przez dobre uczynki zmusili do milczenia niewiedzę ludzi głupich. Jak ludzie wolni [postępujcie], nie jak ci, dla których wolność jest usprawiedliwieniem zła, ale jak niewolnicy Boga. Wszystkich szanujcie, braci miłujcie, Boga się bójcie, czcijcie króla!” (1P, 2, 13-17).
Niektóre poszczególne zasady wywodzące się z omawianej doktryny
Doktryna o boskim prawie królów nie zatrzymuje się na stwierdzeniu faktu, że każda władza pochodzi od Boga. Idzie o krok dalej i próbuje w oparciu o ten podstawowy fakt, wyłożyć całą doktrynę ustroju państwa. Pierwsza zasada jest taka, że najlepszym ustrojem jest monarchia. Filmer znowu o tym dowodzi w oparciu o Pismo Święte: „Bóg zawsze rządził swoim ludem wyłącznie poprzez monarchię. Patriarchowie, Sędziowie i Królowie wszyscy byli monarchami. W całym Piśmie Świętym nie ma wzmianki ani pochwały dla jakiejkolwiek innej formy władzy”.
Następną kwestią jest rodzaj monarchii. Według zwolenników owej doktryny, powinna ona być dziedziczna i absolutna. Bossuet dowodzi, że najbardziej doskonałym i naturalnym ustrojem jest monarchia dziedziczna, i to według zasady, że władza przechodzi z mężczyzny na mężczyznę i z najstarszego na najstarszego. Dowodząc, że monarchia dziedziczna jest najbardziej naturalnym, najsilniejszym i najbardziej stabilnym rodzajem władzy, ukazuje na jej trzy podstawowe zalety: 1. trwałość – monarchia sama siebie utrwala poprzez naturalne mechanizmy dziedziczenia; 2. tożsamość interesów państwa i osobistych interesów władcy – ponieważ władzę dziedziczy syn, władca chce zostawić mu królestwo w jak najlepszym stanie; 3. tradycja – godność i umiłowanie rodów panujących jest tym większe i tym bardziej sakralne, im dłuższe jest ich trwanie; 4. jedność – monarchia jest najbardziej odporna na podziały, a powstawanie państw związane jest z pragnieniem jedności, którą najłatwiej osiągnąć pod jednym wspólnym władcą; 5. siła – państwo jest najsilniejsze kiedy ma jasną, hierarchiczną, piramidalną organizację.
Ponieważ zwolennicy doktryny o boskim prawie królów opowiadali się za monarchią dziedziczną, istnie gardzili monarchią elekcyjną. Bardzo wyraźnie to widać wśród przedstawicieli konserwatyzmu tradycjonalistycznego w XIX w., takich jak Joseph De Maistre i Louis de Bonald. Uważali, że monarchia elekcyjna jest z natury słaba, ponieważ taki monarcha otrzymuje państwo w dzierżawę, tym samym jego własne oraz interesy jego rodziny nie są tożsame z długoterminowymi interesami państwa. Taki władca będzie się starał wykorzystać swoją władzę dla podniesienia prestiżu i bogactwa swojego rodu. W najmniejszym stopniu nie zainteresuje się tym, co zdarzy się z państwem po jego śmierci. Dlatego Louis de Bonald twierdził, że I Rzeczypospolita rozpadłaby się, nawet gdyby nie miała żadnych sąsiadów, ponieważ ustrój w naturalny sposób prowadził ją do ruiny. Jeśli tak silna krytyka dotyczyła monarchii elekcyjnej, wielokrotnie bardziej można by się jej spodziewać w stosunku do ustroju republikańskiego, opartego na kadencyjności (Filmer np. dopuszcza możliwość ustroju demokratycznego tylko na małej przestrzeni, jaką jest miasto).
Według zwolenników owej doktryny monarchia dziedziczna powinna być również monarchią absolutną, a władza monarsza powinna być ograniczona wyłącznie prawem boskim. Nawet prawo stanowione przez monarchę nie obowiązuje monarchy. I choć Bossuet radzi monarsze, aby starał się przestrzegać stanowionych przez siebie praw (i w ten sposób był wzorem dla ludu), to jedną z podstaw wspomnianego ustroju jest zasada, że monarcha musi znajdować się powyżej wszelkiego prawa stanowionego. Filmer twierdzi, że tak musi być, ponieważ królowie istnieli zanim powstało prawo. Zgodnie z Bossuetem dowodzi, że taka zasada wcale nie prowadzi do tyranii: „Ciała jego poddanych służą mu na wojnie, a ich dobra konieczne są do spełnienia jego potrzeb, i dlatego, jeśli już nie z powodu miłości wobec swojego ludu, to z powodu przyrodzonej miłości dla samego siebie, każdy tyran woli zachować życie i chronić własność swoich poddanych, a tego nie uda mu się osiągnąć jeśli nie kieruje się sprawiedliwością, a jeśli tego nie uczyni, jego strata jest największa; z drugiej strony, w republice każdy wie, że dobro publiczne nie zależy wyłącznie od niego, lecz wspólnotą mogą również kierować inni, a jednostka może zaopiekować się swoim własnym dobrobytem (…). Tak samo jak i w rodzinie, kiedy coś ma zostać zrobione przez wielu służących, każdy spogląda na innego i pozostawia pracę innemu, dopóki nie zostanie zaniedbana przez wszystkich”.
Takich i podobnych opinii znajdziemy w omawianej doktrynie wiele. Nie sposób jednak zawrzeć ich w tym artykule. Dotyczą one różnych, mniej lub bardziej szczegółowych elementów proponowanego ustroju państwa i stanowią dogłębnie wypracowaną ideologię. W rzeczywistości jednak ciężko znaleźć przykłady państw w pełni urządzonych według zasad tej doktryny. Na przestrzeni lat funkcjonowały różne jej zasady, ale sam wykład doktryny powstał dopiero w czasach jej zmierzchu. Zaczęto je wówczas kontestować. I chociaż całe średniowiecze oraz duża część nowoczesnej historii była przesiąknięta podstawowymi prawami tej doktryny, urzeczywistnienie prawdziwie absolutnej chrześcijańskiej monarchii dziedzicznej było prawie niemożliwe. Teoria nie zawsze pokrywa się z praktyką. Natomiast nie da się ukryć, że omawiana doktryna odegrała olbrzymią rolę w historii Europy. Historii nie sposób zrozumieć bez tej świadomości.
Nauczanie Kościoła
Na zakończenie kilka słów na temat stosunku Kościoła katolickiego do doktryny o boskim prawie królów. Dość oczywistym wydaje się fakt, że jest ona bliska mentalności chrześcijańskiej. Dlatego mogła odegrać ważną rolę w czasach tzw. Christianitas, kiedy Europa była duchowo zjednoczona znakiem krzyża. Wszystkie trzy główne argumenty za doktryną o boskim prawie królów pochodzą z wiary. Jeżeli Pismo Święte i chrześcijańskie pojmowanie Boga nie są czymś powszechnie akceptowanym, to powyższe stwierdzenia nie mają żadnej siły przekonywającej. Innymi słowy, nie da się zaimplementować doktryny o boskim prawie królów w świecie zlaicyzowanym. To pokazuje jak gruntowną rewolucję duchową i umysłową przeżył świat od Filmera do Locke’a i od Bossueta do Rousseau.
Należy zwrócić uwagę na jeszcze jeden fakt. Choć doktryna o boskim prawie królów jest bliska chrześcijańskiej mentalności, nie jest ona jedyną doktryną polityczną zainspirowaną wiarą chrześcijańską, a tym bardziej nie pokrywa się w pełni z nauczaniem Kościoła. Na przestrzeni wieków wielu katolickich myślicieli nie zgadzało się z niektórymi jej elementami. Należą do nich przede wszystkim św. Tomasz z Akwinu, św. Robert Bellarmin oraz Franciszek Suarez. Papież Leon XIII w encyklice Immortale Dei (1885 r.) wskazał wyraźnie, że Kościół katolicki nie opowiada się za żadnym poszczególnym ustrojem politycznym. W każdym ustroju mogą być realizowane chrześcijańskie zasady życia politycznego i społecznego.
Natomiast doktryna o boskim prawie królów zawiera podstawową zasadę, nieodłączną od prawd wiary katolickiej, stanowiącą część nauczania Kościoła. Chodzi o pochodzenie władzy, mające źródło u Boga. Wszelkie szczegółowe zagadnienia poruszone w drugim rozdziale niniejszego artykułu, tak jak i wiele innych, mogą zostać pominięte, ale nie liczne wersety Pisma Świętego. Dotyczy to przytoczonych w tym artykule fragmentów z Ewangelii według Świętego Jana, Listu św. Pawła do Rzymian oraz Pierwszego Listu św. Piotra. Taki pogląd podziela szereg ojców Kościoła z pierwszych wieków (np. św. Ambroży, św. Augustyn, św. Grzegorz Wielki, Tertulian, itd.). O tym również nauczał Kościół na przestrzeni wieków. Potwierdzenie stanowią liczne dokumenty papieskie, encykliki. Boskie pochodzenie władzy to temat, o którym wiele pisano w XIX w., ale który został dość zaniedbany w dzisiejszych czasach. Taka jest konsekwencja wyzwań, z jakimi zmierzył się Kościół w XX w., a które przekierowały jego uwagę na inne zagadnienia. Pomijając ten aspekt nie można jednak mówić o roli katolika w życiu politycznym, bez względu na ustrój państwa. To trudne, złożone i wielowarstwowe zagadnienie, stanowiące wyzwanie dla teologów. Nie należy go pomijać, ale się z nim zmierzyć.
Antonio Akmadža