Data 25 marca 2022 roku z pewnością przejdzie do historii. Dziesiąty rok pontyfikatu Franciszka zaczął się z przytupem. To zasługa woli papieża.
Poświęcenie, czy też konsekracja, Rosji i Ukrainy wywołało lawinę komentarzy. Sam taki zamiar spotkał się z licznymi dysputami, czy papież spełni wszystkie warunki Matki Boskiej z Fatimy. I czy propozycja dealu z Maryją jest wciąż aktualna.
Brawo, Wasza Świątobliwość!
Nie będę się jednak tą kwestią zajmował. Zrobili to lepsi, lepiej pod tym względem wykształceni niż ja. Ponadto zdarzenia z Fatimy z początku XX wieku to wyłącznie objawienie prywatne – nie ma więc konieczności w nie w ogóle wierzyć (mimo że postulat poświęcenia Rosji, być może zaskakujący dla wizjonerów, stał się szybko bardzo trafny). O tym też wiele zostało powiedziane i napisane. Tak samo jak o podejrzanym (jako że papież Franciszek jest w końcu wykształconym, inteligentnym człowiekiem) i naiwnym pacyfizmie, który aż bije z tekstu poświęcenia, i z wypowiedzi biskupa Rzymu na temat wojny rosyjsko-ukraińskiej, czy też nieco dziwacznych wtrętów o braterstwie. Dość powiedzieć, że wolałbym, żeby tekst konsekracji Rosji i Ukrainy był zwięźlejszy, prostszy, bardziej nawiązujący do specyfiki słowiańskiej i mniej przypominający exposé, a bardziej ufną modlitwę.
Jest to jednak obiektywny sukces dwieście sześćdziesiątego szóstego papieża. Sukcesem zdaje się też zaangażowanie „dołów” Kościoła i licznych biskupów. Naprawdę sporo osób modliło się w łączności z biskupem Rzymu.
No to zasiądźmy teraz na laurach. Poczekajmy, aż Rosjanie (i Ukraińcy) się nawrócą. I wyjdzie z tych dwóch wielkich słowiańskich narodów iskra, która przygotuje świat na powrót Chrystusa. Żart. Zabierzmy się do roboty.
Wspólny maryjny mianownik
Różne były objawienia maryjne. Fatima, Lourdes, Gietrzwałd. Ale też św. Juan Diego Cuauhtlatoatzin w Meksyku, Marianna Franciszka w Quito czy Katsuko Sasagawa w Akita (m.in. tych trzech osobach już pisaliśmy – jeśli ktoś chce się dowiedzieć więcej, zapraszam tutaj, tutaj i tutaj). W różnych kontekstach się te objawienia działy. Jest jednak jeden wspólny mianownik: Maryja zawsze prosiła w nich o pokutę, nawrócenie i codzienne rozważanie tajemnic Bożych na różańcu świętym.
Tę codzienność powinniśmy sobie wziąć do serca. Tak często trapi nas słomiany zapał. I duchowość „eventowa”, od jednego wydarzenia religijnego do drugiego. Świętość od święta. Podejmijmy trud codziennego modlenia się na różańcu. Kto nie odmawia go w ogóle, niech zacznie od dziesiątki dziennie. Ci, którzy już czasem odmawiają, niech narzucą sobie całą część dziennie. Warto promować wspólną modlitwę różańcem i angażować się w nią. Czy to w domowym zaciszu, czy w kościele albo w kaplicy przed mszą świętą, czy może w ramach spaceru po okolicy (jeśli ktoś mieszka w spokojniejszym miejscu). Ktoś bardziej systematyczny może spróbować z nowenną pompejańską.
Różaniec – o co chodzi?
Oczywiście warto się modlić w intencjach papieża (i za niego samego). O pokój, o nawrócenie grzeszników. O świętość dla hierarchów Kościoła, zażegnanie kryzysu, o pogodzenie skłóconych rodzin. I tak dalej. Jednakże sednem codziennej modlitwy różańcem świętym nie jest to, ile się z tych rzeczy spełni ani w jakim stopniu.
Chodzi przede wszystkim o oddanie chwały Bogu (i Jego Służebnicy – choć w inny sposób). I o rozważanie tajemnic z życia Jezusa Chrystusa (proszę zauważyć, że również dwie ostatnie tajemnice chwalebne Go – choć pośrednio – dotyczą). Codzienna medytacja w postaci różańca świętego jest nie tylko okazją, żeby oderwać się na chwilę od naszego życia, pełnego stresu i „rozpraszaczy”. Jest czymś, co realnie zmienia człowieka. To rozważania słowa Bożego, bez którego dusza usycha, a z którym kwitnie. Módlmy się. Potraktujmy bardzo poważnie to wezwanie z mszy świętej. Oremus, módlmy się.
Oprócz tego zacznijmy nawracać się w codziennym życiu. Przestańmy drzeć koty o wielką politykę, o tę partię czy inną. Nie mówię, żebyśmy przestali rozmawiać o polityce. Dyskutujmy o niej, ale dajmy pierwszeństwo tej realnej polityce, tej blisko nas. Pokłócenie się o to, co – mówiąc kolokwialnie –odwalił jakiś minister lub szef partii, raczej nic nie zmieni. Zgłoszenie łapówkarstwa w lokalnym urzędzie odpowiedniemu organowi albo dyskusja o planach deweloperów w okolicy – już mogą.
Powszedni ascetyzm
Pomagajmy Ukraińcom. Ale róbmy to z głową. Lepiej ustawić stały drobny przelew dla jakiejś organizacji się tym zajmującej niż przelać dwukrotnie większą kwotę, ale tylko jeden raz. Pomagajmy na tyle, na ile jesteśmy w stanie, pamiętając o ordo caritatis, porządku miłości.
Nie zapominajmy o tym, że w tych trudnych czasach wielu Polaków również potrzebuje pomocy. To mogą być nasi sąsiedzi, nasi parafianie (parafia to konkretny teren z konkretnymi ludźmi, a nie bliżej nieokreślona grupa aktywności dziejących się w kościele). Jest mnóstwo drobnych, szczególnych rzeczy, które możemy zrobić, żeby sprawić, by Chrystus panował w naszej społeczności.
Każdy chyba też mniej więcej wie, jakie ma wady i z czym musi walczyć. I może więcej wysiłku włożyć w rozrywanie kajdan zła w samym sobie. Albo popracować nad relacją z jakąś konkretną osobą.
„Ruski rok”
Wyciągnijmy coś więcej z wydarzenia z 25 marca 2022 roku. Więcej niż kolejny punkt przyszłego artykułu pt. Najważniejsze wydarzenia pontyfikatu Franciszka. „Servus Mariae nunquam peribit” – „sługa Maryi nigdy nie zginie”. Ale co to za sługa, co służy raz na ruski rok, a nie na co dzień?