„Choćbyście mieli bowiem dziesiątki tysięcy wychowawców w Chrystusie, nie macie wielu ojców; ja to właśnie przez Ewangelię zrodziłem was w Chrystusie Jezusie” (1 Kor 4, 15). Czy ta myśl świętego Pawła jest obecna w naszych realiach? Czy jeszcze rozumiemy ideę duchowego ojcostwa?
Mam znajomego księdza z Instytutu Ojców Szensztackich. Gdy zwracam się do niego per „ojcze”, lubi mi on odpowiadać: „tak, synu?”. W ten nieco żartobliwy sposób ujawnia się podstawa naszej relacji – jest on duchowo, w jakimś, może i niewielkim stopniu, ojcem, przez swoje porady, dzielenie się doświadczeniem i posługę sakramentalną.
Jednym z nielicznych momentów, w których zwracamy się do naszych kapłanów (oczywiście tych, którzy nie są zakonnikami) tytułem „ojcze”, jest spowiedź święta. W jednej z jej formuł występuje zwrot: „I proszę cię, ojcze, o pokutę i rozgrzeszenie”. Dlaczego tak mówimy? Dlaczego zwracamy się, można by się spytać, do często dobrze nam znanych, grzesznych księży tym tytułem ojcowskim? W dobie kryzysu ojcostwa w ogóle kryzys przeżywa też ojcostwo kapłańskie.
W Klerze pada zdanie: „Kościół jest święty, ale tworzą go ludzie grzeszni”. Ta sentencja, gorsząca ludzi niewierzących, jest głęboką, teologiczną prawdą. Również w odniesieniu do duchowieństwa. Odnoszę wrażenie, że w Polsce jest problem z niezrozumieniem kapłaństwa. Często wydaje się ludziom, że w księdzu najważniejsze jest, co powie na kazaniu i ile „weźmie” za ślub czy pogrzeb. Tymczasem nie o to chodzi! „Bóg dał kapłanom taką moc, jakiej nie użyczył ani aniołom, ani archaniołom: tym, co mieszkają na ziemi, zlecił, by szafowali tym, co jest w niebie” – powiedział święty Jan Chryzostom, wyrażając w ten sposób teologiczną myśl. Kapłani mający uczestnictwo w jedynym kapłaństwie Chrystusa uobecniają Go i Jego zbawcze działania. Sprawują sakramenty, widzialne znaki niewidzialnej łaski Bożej. I na tym polega przede wszystkim ojcostwo kapłanów – przynosząc nam w świętych sakramentach Boga, będąc Jego szafarzami, są ojcami naszej wiary. „Światu potrzeba kapłanów, bo światu potrzeba Chrystusa” – wyraził to kiedyś Święty Jan Paweł II. I to jest sedno, i dlatego każdy wyświęcony na prezbitera, choćby bardzo grzeszny, choćby i niewierzący lub wrogi Kościołowi, jest dla niego ważny, każdemu należy się szacunek z racji jego ontologicznego charakteru wiecznego kapłana Chrystusa.
No dobrze, ktoś powie: uznaję ten „ontologiczny charakter”, wierzę w działanie sakramentów, ale czy to nie za mało? Czy cytowany fragment z listu świętego Pawła nie mówi o czymś znacznie donioślejszym? Czy w końcu ksiądz nie ma za zadanie, poza sprawowaniem liturgii, głosić Ewangelii? Czy nie powinien słowem i przykładem swojego życia budować wspólnoty, dla której jest pasterzem i ojcem? Tymczasem często tak się nie dzieje…
Powyższy tekst ukazał się w 21. numerze Miesięcznika Adeste. Kliknij poniższy przycisk, aby pobrać ten i pozostałe numery archiwalne!
Jeżeli podoba Ci się to, co robimy – kliknij w poniższy przycisk aby dowiedzieć się, jak możesz nam pomóc w rozwoju!