adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj
Społeczeństwo

Gdy umiera legenda sportu…

Z roku na rok do wieczności odchodzą kolejni wybitni piłkarze, których występy przed laty oczarowywały świat. Śmierć Pelégo stanowi jednak koniec pewnej epoki. Pan Bóg powołał bowiem do siebie zawodnika uważanego przez wielu za najlepszego w historii tego sportu.

Gdy umiera legenda sportu, możemy odczuć pewien dysonans. Oto dusza opuszcza ciało, którego sprawność podziwiały niegdyś miliony. Odchodzi człowiek, który bił rekordy i osiągał rzeczy… no właśnie. Chciałoby się powiedzieć: nieosiągalne dla zwykłych śmiertelników. Ale właśnie wtedy przypominamy sobie, jak kruche jest każde, nawet najbardziej atletyczne i wysportowane ciało.

Takim przygnębiającym momentem było z pewnością przedpołudnie 27 grudnia. Przyniosło ono smutną informację: w wieku zaledwie sześćdziesięciu dwóch lat w Krakowie zmarł wybitny polski piłkarz i trener Andrzej Iwan. Wiadomość ta wywarła na mnie wrażenie, bo choć jestem za młody, by pamiętać popularnego „Ajwena” z boiska, to jako kibic krakowskiej Wisły zdawałem sobie sprawę z jego znaczenia dla lokalnego i ogólnopolskiego futbolu. A było ono niebagatelne. Iwan był medalistą mistrzostw świata i czterokrotnym mistrzem Polski. W najlepszych latach polskiej piłki zagrał z kadrą na dwóch mundialach, po drodze stając się także legendą Wisły Kraków i Górnika Zabrze.

To jednak tylko część jego historii, i to część najmniej mroczna. Po zakończeniu sportowej kariery Andrzej Iwan długo zmagał się bowiem z depresją i nałogami. W efekcie podjął przynajmniej pięć prób samobójczych. Wstrząsające szczegóły tych niewyobrażalnie trudnych zmagań opisał w wydanej wspólnie z Krzysztofem Stanowskim książce Spalony. Pomocną dłoń próbowali mu podać rodzina, znajomi czy kolejni pracodawcy (w ostatnich latach pracował m.in. jako ekspert portalu Weszło oraz skaut krakowskich klubów piłkarskich: Wisły i Wieczystej).

Niestety, odejście Andrzeja Iwana okazało się nie być ostatnią przykrą wiadomością związaną z futbolem w roku 2022. Dwa dni później nadeszła bowiem informacja, której obawialiśmy się od kilku tygodni, biorąc pod uwagę doniesienia, jakie napływały ze szpitala w brazylijskim São Paulo. Swoją ziemską pielgrzymkę zakończył Edson Arantes do Nascimento, znany szerzej jako Pelé.

Nie trzeba chyba udowadniać, jak wielkim piłkarzem był Pelé. Nie ma również sensu spieranie się, czy faktycznie należy go uznać za najlepszego w historii. Brazylijczyk trzykrotnie zdobywał mistrzostwo świata, a w swoich występach strzelił podobno ponad tysiąc dwieście bramek. Ktoś kiedyś wyliczył, że gdyby w tamtych czasach przyznawano Złotą Piłkę piłkarzom spoza Europy, to Pelé miałby ich więcej niż Leo Messi. Jednocześnie przez całą karierę występował w klubach z Brazylii i USA, a że były to czasy dość słabego rozwoju mediów, to zachowało się bardzo niewiele nagrań jego gry. Kariera Pelégo jest więc owiana nie tylko legendą, ale i pewną aurą tajemniczości.

Niewątpliwie można jednak powiedzieć, że śmierć Pelégo zakończyła pewną epokę w historii piłki nożnej. Był on bowiem nie tylko jednym z największych piłkarzy wszechczasów, ale i jedną z ostatnich żyjących legend piłkarskich z dawnych lat. Bardzo przykre pod tym względem były ostatnie lata, w których pożegnaliśmy kilku graczy, których spokojnie moglibyśmy zaliczyć do ścisłej historycznej czołówki. W ostatnich dziesięciu latach byli to między innymi:

Uwe Seeler (1936-2022) – Niemcy

Długoletni kapitan reprezentacji Niemiec, z którą zagrał na czterech mundialach, w każdym strzelając przynajmniej jedną bramkę. Zdobył srebrny i brązowy medal mistrzostw świata. Do historii przeszedł także jako król strzelców pierwszego sezonu Bundesligi (1963/64).

Francisco „Paco” Gento (1933-2022) – Hiszpania

Członek jednego z najbardziej pamiętnych ofensywnych tercetów w historii. Razem z Alfredo Di Stéfano i Ferencem Puskásem napędzał Real Madryt do kompletnej dominacji europejskiego futbolu w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Jest rekordzistą pod względem wygranych Pucharów Europy (sześć razy), mistrzostw Hiszpanii (dwanaście razy) i występów w finale Pucharu Europy (osiem razy).

Gerd Müller (1945-2021) – Niemcy

Mistrz świata i Europy, posiadacz wielu rekordów strzeleckich. Za nieprzeciętne osiągnięcia jako napastnik otrzymał przydomek Bomber der Nation. Zdobył Złotą Piłkę w 1970 r. oraz dwukrotnie Europejski Złoty But.

Paolo Rossi (1956-2020) – Włochy

Mistrz świata, król strzelców mundialu i zdobywca Złotej Piłki z 1982 r. Wraz z Michelem Platinim i Zbigniewem Bońkiem stworzył legendarny atak Juventusu, zdobywając dwa mistrzostwa i Puchar Włoch, Puchar Europy, Puchar Zdobywców Pucharów i Superpuchar Europy.

Zobacz też:   Konflikt o Kanał Beagle, czyli jak papież zapobiegł wojnie

Diego Armando Maradona (1960-2020) – Argentyna

Legenda futbolu i argentyński bohater narodowy, o czym szerzej pisałem m.in. w tym tekście. Maradona poprowadził Argentynę do mistrzostwa świata w 1986 r., zdobywając po drodze gola określanego najpiękniejszym w historii mistrzostw (przeciwko Anglii w ćwierćfinale). Zdobył również wiele trofeów i rekordów jako gracz Boca Juniors, FC Barcelony i SSC Napoli.

Gordon Banks (1937-2019) – Anglia

Uznawany za najlepszego bramkarza swoich czasów. Mistrz świata z 1966 r., kiedy to pozostawał niepokonany aż do półfinałowego starcia z Portugalią. Na kolejnych mistrzostwach jego drużyna wypadła dużo słabiej, ale Banks zapisał na swoim koncie interwencję po strzale Pelégo, określaną często jako „parada stulecia”. Ze względu na solidność w bramce i nazwisko doczekał się pseudonimu Bank of England.

Raymond „Kopa” Kopaszewski (1931-2017) – Francja

Miał polskich dziadków i ponoć świetnie mówił po polsku. W historii piłki nożnej zapisał się jednak jako reprezentant Francji oraz zawodnik Stade de Reims i Realu Madryt. Trzykrotnie zdobył Puchar Europy, czterokrotnie mistrzostwo Hiszpanii i dwukrotnie mistrzostwo Francji. W 1958 r. został nagrodzony Złotą Piłką. Jego imię nosi tzw. Trofeum Kopy, przyznawane corocznie przez tygodnik „France Football” najlepszemu młodemu piłkarzowi świata.

Carlos Alberto (1944-2016) – Brazylia

Wybitny brazylijski piłkarz, uznawany za jednego z najlepszych obrońców w historii. Jako kapitan poprowadził Brazylię do mistrzostwa świata w 1970 r. Przez dość długi czas grał w różnych klubach oraz reprezentacji razem z Pelém.

Johann Cruijff (1947-2016) – Holandia

Pamiętam, że gdy w 2019 r. wracałem z Santiago de Compostela do Krakowa przez Barcelonę, to największe wrażenie w tym mieście zrobiły na mnie dwie rzeczy: niesamowita bazylika Sagrada Família i koszulka Johanna Cruijffa w muzeum na Camp Nou. Jako zawodnik zdobył m.in. Puchar Europy, wicemistrzostwo świata i trzy Złote Piłki, a kolejne trofea dorzucił jako trener Ajaxu Amsterdam i FC Barcelony. W obu tych rolach został zapamiętany jako wizjoner i człowiek, który odmienił futbol.

Josef Masopust (1931-2015) – Czechosłowacja

Legenda czeskiej piłki, lider kadry, która w 1962 r. zagrała z Brazylią w finale mistrzostw świata. Za tamten sezon Masopust otrzymał Złotą Piłkę, co imponuje tym bardziej, że grał przede wszystkim jako obrońca.

Alfredo Di Stéfano (1926-2014) – Argentyna/Hiszpania

W swojej karierze zagrał zarówno dla Argentyny, jak i Hiszpanii, ale to występy w Realu Madryt przyniosły mu miano niekwestionowanej legendy. Zagrał w pierwszych pięciu finałach Pucharu Europy, wygrywając każdy z nich i w każdym strzelając gola. Dwukrotnie zdobył Złotą Piłkę i pięciokrotnie (w tym cztery razy z rzędu) został królem strzelców ligi hiszpańskiej.

Eusébio (1942-2014) – Portugalia

Atletycznie zbudowany napastnik pochodzenia afrykańskiego, nazywany „czarną perłą z Mozambiku”. Eusébio zapisał się w historii futbolu przede wszystkim podczas mundialu w 1966 r., na którym zdobył brązowy medal i koronę króla strzelców. Z Benficą Lizbona zdobył dwa Puchary Europy, pięciokrotnie grając w finale tych rozgrywek. Indywidualnie na swoim koncie zapisał także Złotą Piłkę za rok 1965 (oraz dwa drugie miejsca w tym plebiscycie) i dwa Złote Buty.

Djalma Santos (1929-2013) – Brazylia

Jeden z najwybitniejszych prawych obrońców w historii futbolu. W reprezentacji Brazylii zagrał dziewięćdziesiąt osiem razy, zaliczając po drodze cztery mundiale i zdobywając dwa tytuły mistrza świata.

Jak widać, piłkarskie mistrzostwa zaświatów muszą być nieprawdopodobnym widowiskiem. Szczególnie że na wyżej wymienionych czekali tam już chociażby Sócrates, Ferenc Puskás, George Best, Garrincha, Bobby Moore, Leônidas, Giuseppe Meazza… Ciekawe, jak radzi sobie reprezentacja Polski z Kazimierzem Deyną, Ernestem Wilimowskim czy Włodzimierzem Smolarkiem pod wodzą trenera Kazimierza Górskiego. Tak czy owak – najwyraźniej Pan Bóg też lubi sobie od czasu do czasu obejrzeć dobry meczyk.

A tak na poważnie – pamiętajmy w modlitwie także o zmarłych piłkarzach, szczególnie o Pelém i naszym Andrzeju Iwanie. Oni nie potrzebują już naszych oklasków, trofeów czy blasku fleszy, ale właśnie modlitwy.

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.