W sierpniowym numerze „Adeste” szukamy źródeł obecnego kryzysu Kościoła. W tych poszukiwaniach chciałbym choć na chwilę pochylić się nad filozofią chrześcijańską. Jaki jest jej wpływ na nasze postrzeganie Kościoła i wiary? Jaką strategię powinni przyjąć katoliccy filozofowie i teologowie, aby poprzez poznanie prawdy prowadzić ludzi do Chrystusa?
Temat jest niezwykle szeroki, dlatego nie mam złudzeń, że w jednym, pewnie nieco nudnawym artykule uda się go omówić dogłębnie i bez uproszczeń. Chciałbym jedynie pokrótce zarysować obecną sytuację i zastanowić się, co można zrobić, aby było lepiej. Nie trzeba przecież powtarzać, że filozofia była obecna w Kościele od zawsze, że wpływała na jego kształt i stanowiła pewnego rodzaju podporę prawd wiary. Przez kryzysy przechodziła nie raz, nie dwa, lecz zawsze jakoś się z nich wydostawała.
Dobra rada papieża Leona
Jeden z takich kryzysów przypadł na wiek XIX. Spowodowany był, opisując z grubsza, panoszącymi się w Kościele rzymskim modernizmem i wszechobecną filozofią świecką. Jak zauważają historycy, od czasu wybuchu rewolucji francuskiej papieże bardzo wiele uwagi poświęcali tępieniu nowoczesnych prądów myślowych, nie wskazując jednak dla nich atrakcyjnej alternatywy. Potrzeba było niemal wieku, aby w duchu I Soboru Watykańskiego problem rozważył Leon XIII. Receptą na wyjście z kryzysu, jego zdaniem, miał być tomizm. „Was wszystkich, Czcigodni Bracia, wytrwale zachęcamy, abyście dla ochrony i ozdoby wiary katolickiej, dla dobra społeczeństwa, dla rozwoju wszystkich dyscyplin naukowych przywrócili do dawnej świetności złotą mądrość świętego Tomasza i jak najszerzej ją rozpropagowali” – brzmią słowa papieskiej encykliki Aeterni Patris (1879). Założeniem papieża było więc odnowienie scholastyki, dostosowanie jej do warunków współczesnego świata.
Oczekiwania kontra rzeczywistość
Cel był szczytny, oczekiwania ogromne. Efekty – w gruncie rzeczy nie najgorsze. Trzeba uznać niebagatelny wkład neotomistów w rozwój myśli chrześcijańskiej. Wiele problemów zdołali oni rozwiązać z dobrym skutkiem, w zamian pojawiły się jednak kolejne. Narastały one stopniowo, a grono przeciwników neotomizmu poszerzało się. Wśród nich znalazł się ks. Józef Tischner. Polak, filozof, w eseju Schyłek chrześcijaństwa tomistycznego (1970) nie wahał się obarczyć tego stanowiska filozoficznego odpowiedzialnością za większość problemów doktrynalnych Kościoła. Współczesna filozofia „śmierci Boga” miała być, jego zdaniem, reakcją na definicję natury Stwórcy autorstwa św. Tomasza. Spór o istnienie i granice prawa naturalnego wiąże się z koncepcją podstaw etyki wg Akwinaty. Nowoczesne przyrodoznawstwo – od Galileusza i Darwina począwszy – atakuje antropocentryczną wizję przyrody, przy której uparcie trwa teologia chrześcijańska. Definicja substancji zaproponowana przez doktora anielskiego jest natomiast przestarzała i nie najlepiej sprawdza się w teologicznych zawiłościach, dotyczących na przykład Eucharystii. I tak dalej, i tak dalej…
Pojmowanie Niepoznawalnego
Choć praca Tischnera miała charakter raczej luźnego opracowania, zapoczątkowała całkiem poważny spór między nim a środowiskiem katolickich filozofów skupionych wkoło KUL-u (z o. Mieczysławem Krąpcem na czele). Prawda leżała zapewne gdzieś pomiędzy. W niektórych punktach nie sposób jednak nie przyznać racji krakowskiemu myślicielowi. Jak zauważa, wskutek syntezy chrześcijaństwa z tomizmem „w pewnym momencie dziejów teologia stała się służebnicą filozofii” – dokładnie na odwrót niż chciał św. Tomasz (Myślenie według wartości, 2002, s. 213). Role się odwróciły.Zdaniem Tischnera był to skutek konieczny. Tomizm dążył bowiem do stworzenia systemu obejmującego całość chrześcijaństwa. Wiecznych prawd wiary chciał dowieść za pomocą przemijającego i ograniczonego rozsądku. Nieskończonego Stwórcę – opisać ludzkimi słowami. „Jak w łonie każdej filozofii ukryta jest negacja samej siebie, tak w chrześcijaństwie ukryta jest cicha negacja każdej filozofii chcącej jego treść wyczerpać bez reszty” – pisze dalej ks. Tischner (tamże, s. 223). Pojawia się tutaj kolejne pytanie: do jakiego stopnia Boga można poznać rozumowo? Czy możliwe jest w ogóle stworzenie filozofii chrześcijańskiej?
To tylko fragment tekstu, który ukazał się w 23. numerze Miesięcznika Adeste.
Jeżeli podoba Ci się to, co robimy – kliknij w poniższy przycisk aby dowiedzieć się, jak możesz nam pomóc w rozwoju!