adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj
Miesięcznik, Wiara

Emocjonalne oblicze św. Teresy z Lisieux

Młoda, dwudziestoczteroletnia karmelitanka, choć uważana za „dziewczynkę najbardziej kochaną na ziemi”, nie była świętą zbyt „przesłodzoną” i „lukrowaną”. Jej prawdziwe oblicze skrywało zranione serce, wyrażające nadmierną wrażliwość emocjonalną.

Gdyby św. Teresa z Lisieux żyła w naszych czasach, przydałaby się jej psychoterapia. Kiedy była małą dziewczynką, zapadła na „dziwną” chorobę o podłożu nerwicowym. Przeżywała niepokoje. Była rozkojarzona i drażliwa. Płakała z byle powodu. Zamartwiała się swoim zachowaniem. Przez swą nadwrażliwą naturę wpadła też w skrupuły. Rodzina stawała na głowie, by pomóc małej Teresce. Dzisiaj dla ludzi naszego pokolenia tego typu zaburzenia stają się coraz większą plagą. Jak wynika z danych z raportu Health at a Glance: Europe 2018, co szósty Europejczyk zmaga się z zaburzeniami psychicznymi (Prawie 100 milionów Europejczyków cierpi na problemy psychiczne [w:] euractiv.pl).

Jakiś czas temu w drodze na Jasną Górę poznałam pewnego psychiatrę, który sam w przeszłości przeszedł gruntowną terapię. W swoim świadectwie wyznał, że jeśli człowiek chce szybko wrócić do zdrowia psychicznego, powinien skorzystać z pomocy psychologicznej, która jest dość bolesna. Zaznaczył również, że jeśli dołączy się do tego sferę duchową, która oparta będzie na budowie relacji z Bogiem, takie działanie wyda jeszcze większy owoc. Święta Teresa dokonała jednak tego w sposób duchowy poprzez głębokie zaangażowanie w budowaniu relacji z Jezusem i Maryją. To też jest metoda, jednak należy pamiętać, że proces dochodzenia do zdrowia jest zazwyczaj dłuższy niż sama psychoterapia, bo Bóg uzdrawia nas w łagodny sposób. Dlatego widząc, jak wokół mnie ludzie cierpią z powodu różnych chorób psychicznych, pragnę przybliżyć Ci, drogi Czytelniku, przykład świętej Tereski, która pokazała, że z takich dolegliwości człowiek jest w stanie wyjść.

„Najbardziej bolesny okres w życiu”

Los nie oszczędzał Tereski od najmłodszych lat. Nim skończyła pięć lat, straciła mamę, która zmarła na raka. Z osoby przebojowej, pełnej radości i słodyczy Tereska stała się dziewczynką pełną smutku, zamkniętą w sobie, skłonną do płaczu i bardzo wrażliwą. Ten czas nazwała „najbardziej bolesnym w jej życiu”. Trwał on około dziewięciu lat. Tereska miała jeszcze cztery starsze siostry, które zajmowały się jej wychowaniem. W szczególności umiłowała sobie najstarszą, Paulinę, którą nazywała „drugą mamą”. Jednak nim skończyła dziewięć lat, siostra opuściła ją, gdyż poczuła powołanie do zakonu karmelitańskiego. To jeszcze bardziej poraniło Tereskę, której „umysł i serce wydawały się być zbyt szybko dojrzałe, podczas gdy wrażliwość pozostała na poziomie dziecka”. Miała do siostry pretensje, że poszła do zgromadzenia sama, nie zaczekawszy na nią. Cierpienie psychiczne na tyle się pogłębiło, że dziewczynka zapadła na ww. „dziwną” chorobę objawiającą się atakami strachu (Święta Teresa z Lisieux [w:] mateusz.pl). „Kuzynka Teresy, Joanna Guérin, opisując początek tej dziwnej choroby, wyjaśnia, że Teresa była owładnięta »mocnym drżeniem«, które szybko kazało pomyśleć o febrze. Potem objawiało się to depresją, stanem półhalucynacji powodującym, że widziała różne przedmioty lub postępowanie otaczających ją osób pod postacią straszliwych form…” – można przeczytać w Psychologii św. Teresy z Lisieux (Gonzáles L. J., 2007, s. 21). Pewnego razu zaczęła bez przerwy wołać: „mamo, mamo”. Siostry stawały na głowie, by pomóc cierpiącej Teresce. Zaczęły modlić się do Madonny, a dziewczynka, patrząc nią, stojącą w pokoju, zobaczyła, że ta porusza się i uśmiecha się do niej. W tym samym momencie Tereska została uzdrowiona, jakby wyrwana z koszmarnego snu. Wydawało się, że Tereski nie będą już męczyć żadne problemy emocjonalne. W wieku trzynastu lat jej druga siostra, Maria – „druga mama”, również wstąpiła do karmelitanek. U dziewczynki powróciły dawne lęki. W dodatku zaczęła też zaplątywać się w skrupuły (tamże).

Zobacz też:   Krótka historia soborów

To tylko fragment tekstu, który ukazał się w 29. numerze Miesięcznika Adeste.

Jeżeli podoba Ci się to, co robimy – kliknij w poniższy przycisk aby dowiedzieć się, jak możesz nam pomóc w rozwoju!

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.