adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj
Miesięcznik, Wiara

Z czym przychodzimy do Dzieciątka Jezus?

Powszechnie wiadomo, iż liturgiczny okres adwentu stanowi oczekiwanie na dwa ważne wydarzenia. Pierwszym z nich jest paruzja, powtórne przyjście Chrystusa na końcu czasów. Oczekujemy też Bożego Narodzenia – pamiątki obchodzonej w Kościele Katolickim 25 grudnia. Jak połączyć ze sobą te dwa wydarzenia? Co ma Boże Narodzenie do paruzji?

Czas adwentu wiąże się dla katolików z okresem duchowego przygotowania. Wszystkie praktyki pobożnościowe, które zachowujemy, sprowadzają się do czuwania i oczekiwania. No właśnie – oczekiwania na co lub na kogo? Samo słowo adwent (z języka łacińskiego adventus) oznacza przyjście, przybycie. Liturgiczny okres adwentu będzie więc wyczekiwaniem na czyjeś przybycie. Pierwszym powodem tego oczekiwania jest od razu nasuwające się Boże Narodzenie. Nie sposób o nim zapomnieć, ponieważ świąteczne ozdoby już od końca listopada (a czasem nawet wcześniej) można bez problemu odnaleźć w przestrzeni publicznej. Czekamy więc na pamiątkę narodzenia się Pana Jezusa, wcielenia odwiecznego Słowa. Drugi natomiast, mniej oczywisty powód, stanowi oczekiwanie na paruzję, czyli ponowne przyjście Chrystusa na końcu czasów, opisane przez św. Jana na kartach biblijnej Apokalipsy. W tym momencie nasuwa się pytanie, czy nie powinno się jakoś skorelować tejże pamiątki Narodzenia Pańskiego z tematyką eschatologiczną, końcem czasów, skoro wymiary te znajdują swój punkt wspólny właśnie w adwencie? Jeśli tak, to czy czekamy na dwa różne wydarzenia? Z perspektywy czasu i chronologii niewątpliwie tak. Patrząc jednak z innej strony, obydwa cele adwentowego czuwania są niezwykle podobne.

 

Dwie strony medalu

 

Bardzo trudno porównać nam zgoła dwa skrajnie różne wydarzenia. Jak cisza Betlejem, przerywana co jakiś czas jedynie kwileniem dziecka, ma się do donośnego głosu trąb, obwieszczających nowy porządek na świecie? Każdy z nas zna ten widok: betlejemska gwiazda, pod nią stajenka, wokół zwierzęta, pastuszkowie, figury mędrców ze Wschodu, Maryja, Józef, a na środku żłóbek wypełniony sianem, na którym leży dziecko. Każdy z nas wie, że nie jest to zwykłe dziecko, zwyczajny śmiertelnik, ale Dziecko – Boże Dziecię. Bóg, który uniżył się i przyjął postać człowieka. „Ma granice Nieskończony” – zaśpiewamy w jednej z pięknych, polskich kolęd. Jak z kolei kojarzy nam się Apokalipsa? Wielkie znaki na niebie, przyjście „Syna Człowieczego – obleczonego [w szatę] do stóp i przepasanego na piersiach złotym pasem. Głowa Jego i włosy – białe jak biała wełna, jak śnieg, a oczy Jego jak płomień ognia. Stopy Jego podobne do drogocennego metalu, jak gdyby w piecu rozżarzonego, a głos Jego jak głos wielu wód” (Ap 1, 13b-15). Następnie – zmartwychwstanie ciał, sąd i nowy porządek świata. Te dwa bardzo różniące się opisy łączy Chrystus. Mimo tego, że za pierwszym razem przychodzi jako małe dziecko, a na końcu czasów przybędzie, jak wierzymy, jako potężny Władca i Pan całego świata, to wciąż mówimy o tej samej, drugiej Osobie Trójcy Przenajświętszej – Chrystusie.

Zobacz też:   Co Kościół mówi, a czego nie mówi na temat nauki?

 

Przygotowanie do spotkania

Zarówno Apokalipsa, jak i Boże Narodzenie jest przyjściem Jezusa na ziemię, ale także – a może przede wszystkim – jego osobistym spotkaniem z każdym człowiekiem. W opisie narodzenia symbolizują to różne osoby wielu stanów, które przychodzą do Betlejem, aby oddać pokłon Nowonarodzonemu. Na końcu czasów zaś oczywiste jest, że każdy z nas będzie musiał stanąć przed Bogiem-Sędzią, aby położyć przed nim wszystkie swoje uczynki. Logiczne wydaje się więc, że gdy Bóg przychodzi do człowieka, konieczne jest stosowne przygotowanie. Oczywiście, mowa tu o oczyszczeniu swojej duszy, aby wejść z Bogiem w stan zjednoczenia, Komunii, łaski uświęcającej. Co pobudza nas do oczyszczenia swojej duszy? Lęk przed potępieniem, gniewem Bożym, czy może po prostu miłość do Boga, który przychodzi do mojej duszy, chęć zjednoczenia się z Nim? Na te pytania każdy musi znaleźć swoją odpowiedź. Duchowe oczyszczenie, jego potrzeba, wynika także z jednego z głównych duchowych aspektów Bożego Narodzenia. Jezus Chrystus przyszedł na świat w jako człowiek. Uniżył się i przyjął postać człowieka, a jednocześnie wywyższył ludzką naturę. Słuszne pytanie zadaje człowiekowi Fulton J. Sheen: „Czy kiedykolwiek przyszło ci do głowy, że […] twoja dusza mogłaby cieszyć się życiem innym niż zwierzęce życie, którym żyjesz teraz?”. Narodzenie Chrystusa pokazało człowiekowi, że skoro Bóg, duch najczystszy, od którego wszystko pochodzi, jest gotowy uniżyć się do poziomu grzesznej istoty, to człowiek przez to zaproszony jest do większych rzeczy. „Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stał się Bogiem” – brzmi powszechnie znana sentencja przypisywana wielu Ojcom Kościoła. Narodzenie Chrystusa, jego Wcielenie to zaproszenie człowieka do uświęcenia i zjednoczenia z Bogiem. Właśnie dlatego widzimy, że musimy wyzbyć się swoich grzechów: Odczuwamy potrzebę, aby naszą duszę uczynić jak najczystszą. „Ludzka natura, przez dopuszczenie jej do zjednoczenia z Boską osobą Chrystusa, została w najwyższym stopniu uszlachetniona. […] Dlatego i człowiek, świadom takiego wyniesienia swej natury, powinien bardzo się lękać, by jej nie upodlić przez grzech” – pisze Akwinata.

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.