Zelżywości, upokorzenia, oplucie, wyszydzenie królewskiej godności… Wycierpieć to wszystko z ręki biednego stworzenia, dla którego poświęca się własne życie. Można mówić o skandalu krzyża, ale tu przecież chodzi o coś innego – to szaleństwo, to istny skandal niewyobrażalnej miłości! Bóg uniżył się tak bardzo, że przyjął okrutną chłostę z rąk tych, których zapragnął zbawić. Każdy z nas ma swój udział w tych wydarzeniach – nas też przecież obciążają grzechy. Jak jednak my, dzieci odkupione krwią Chrystusa, odpowiadamy na tak wielkie Boże dary?
Teraz wypełnią się słowa, które niegdyś nakazałem wypowiedzieć Izajaszowi. Już za chwilę rzymscy żołnierze – biedni, zaślepieni poganie! – wykonają rozkaz tchórzliwego Piłata. Gdyby tylko wiedzieli, czyje ciało będą smagać biczami… Gdyby mieli choć przez moment świadomość, z kogo szydzą i kogo opluwają! Słabi jak trzcina uginająca się pod podmuchami wiatru chcą pastwić się nad Tym, w którego ręku jest ich nędzny, grzeszny żywot? Dobrze! Proroctwa muszą wypełnić się do końca, zdrój żywej, oczyszczającej Wody musi wybić i rozlać się na śmiertelnie chorą ludzkość, która majaczy o szczęściu, zapominając, że w rzeczywistości usycha z pragnienia…
Stoisz przywiązany do słupa, mój Panie, niczym niewolnik. Dałeś się spętać i ubiczować, a później ukoronować cierniem i zelżyć, bym to ja był wolny – ale czy umiem to docenić? Czy zdaję sobie sprawę, jak bardzo uniżył i upokorzył się Ten, w którym nie było cienia winy? Dla kogo to uczynił? Dla mnie, w którego życiu odbijają się pycha i pogarda, z jakimi nieraz traktowałem bliźnich! Chrystus dał się skatować dla nas, pogrążonych w różnego rodzaju nałogach.
Ile razy z rozkoszą oddawaliśmy się ślepej miłości do pieniądza? Tak często przedmiotowo traktujemy drugiego człowieka jako instrument do zaspokajania swojej żądzy… Przecież taką przyjemność sprawia kpienie z innych i obmawianie ich – czyż wtedy nie czujemy się lepsi? Wystawne i rozrzutne życie – w myśl zasady carpe diem, bez względu na to, że obok jest tylu potrzebujących – za to też cierpiał Najniewinniejszy z niewinnych! A dawanie upustu gniewowi i zazdrości, która niejednego popchnęła do najgorszych zbrodni? Takimi pobudkami przecież kierowali się ci, którzy przyprowadzili Jezusa do Piłata…
Czy ja byłem wart takiego poświęcenia? Przecież na co dzień niewiele różnię się od rzymskich żołnierzy, którzy wyśmiali Twoją królewską godność, Chryste; przecież to moja ręka trzymała ten bicz i bez litości zadawała Ci kolejne rany! A Ty? Jak zareagowałeś?
W milczeniu znosiłeś krzywdy i zelżywości, by pokazać przez to, jak wielką miłością obdarzyłeś takiego niewdzięcznika jak ja… A ja uciekałem od odpowiedzialności za swoje czyny, zamykałem się na Twoje miłosierdzie, bo nie chciałem przyznać, że zwyczajnie stchórzyłem i boję się spojrzeć na swoją przeszłość. Wolałem umyć ręce jak Piłat i zrzucić ten ciężar na barki innych, by łudzić się, że tym razem uda się zagłuszyć sumienie…
Daj mi, o Panie, zaczerpnąć z tego zdroju zbawienia, który wytrysnął z Twego umęczonego ciała. Pozwól mi obmyć jego wodami twarz, bym przejrzał i dostrzegł cierpienia, które zadawałem Tobie i bliźnim swoimi grzechami. Niech Twoja najświętsza krew uzdrowi mój słuch i język, bym usłyszał Twój głos i głosił Twoje odkupienie innym. Niech w końcu stanę na wysokości zadania i otwarcie przyznam, że Ten, o którym rzymski prokurator powiedział: „Oto Człowiek”, to mój Pan i Zbawiciel, przy którym pragnę trwać do końca – aż po swoją własną Golgotę.
A teraz czas na uświadomienie sobie, jak często i w jaki sposób przykładałem rękę do chłosty, którą wymierzono Jezusowi – świadomość własnej winy i głęboki żal są wszak kluczem do zdroju Bożego miłosierdzia:
- Kogo i dlaczego traktowałem z wyższością i pogardą?
- Czy dopuszczałem do tego, by dobra materialne i ucieczka w wirtualny świat przesłaniały mi oblicze Boga, który czeka na mnie i moją odpowiedź na Jego wezwanie?
- Ile razy pozwalałem na to, by patrzeć na drugiego człowieka jak na przedmiot, przez pryzmat własnej, nieopanowanej żądzy?
- Kiedy i dlaczego buntowałem się przeciw Stwórcy, który sprawiedliwie obdarza łaskami każdego człowieka?
- Jak traktowałem Boże dary codziennego posiłku, schludnego ubrania i ciepłego schronienia?
- Ile razy rezygnowałem z pokornego i pełnego miłości przebaczenia na rzecz jątrzenia i szukania powodu do zwady?
- Czy potrafiłem uszanować pracę innych i zrozumieć, że mój własny wysiłek ma doprowadzić mnie do świętości?
Płaczmy i my też, wierni, chrześcijanie,
dziękując Panu za najdroższe rany;
iż, by nas zbawić, lejąc krew obficie,
dał za nas życie!
(fragment pieśni pasyjnej Rozmyślajmy dziś)
Kyrie eleison!