adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj
Miesięcznik, Wiara

W służbie Króla

Podczas mszy świętej przy ołtarzu zawsze przebywa grupa młodych chłopaków ubranych w białe komże bądź alby. Czasem coś przyniosą, odniosą, podadzą albo zadzwonią dzwonkami. Czasem, gdy brak innych osób, przeczytają epistołę. Ministranci. Na pierwszy rzut oka wielu wiernym wydają się oni zwykłymi, mało znaczącymi pomocnikami księdza. Sęk w tym, że poznanie pełni prawdy wymaga dokładniejszego spojrzenia na ich służbę.

Dlaczego? Ano dlatego, że w liturgii nic i nikt nie pojawia się przez przypadek. Może poza aberracjami. Ale ministranci się do nich nie zaliczają. Ubrani na biało chłopcy to nieodzowny, wymagany element mszy. A zatem: kim są i czemu lub komu służą ministranci?

Lekkie brzemię, słodkie jarzmo

No właśnie. Służba. Wydaje się, że jest to obecnie dość niepopularne słowo. Praca, zatrudnienie – owszem. Staż? Do czasu, ale też może być. Wolontariat? No ba! A służba? Już niekoniecznie. Dlaczego?

Być może po prostu współczesny człowiek chce w stu procentach stanowić o sobie. A bycie sługą czegoś lub kogoś wiąże się z jakimś poddaństwem czy wręcz bezwolnością. W praktyce nie różni się to od współczesnych form zatrudnienia, ale jednak swoim brzmieniem budzi niechęć. Człowiek może dla kogoś pracować, ale nie chce służyć.

Tymczasem właśnie od łacińskiego ministro, oznaczającego służbę, pochodzą określenia ministrant oraz minister (pamiętajcie o tym, drodzy politycy). I na przekór naszej mentalności, takie poddanie się komuś nie jest poniżeniem, ale może być (a czasem nawet po prostu jest) zaszczytem.

Zobacz też:   Czy pobożność ludowa to ekwiwalent liturgii dla „plebsu”?

Zdarzyło się kiedyś, że członkowie pewnej grupy na Facebooku publikowali swoje zdjęcia ze służby przy ołtarzu. Jednocześnie pojawiały się żartobliwe w formie przechwałki, komu to się pomagało do mszy: jeden biskupowi, trzeci opatowi, piąty kardynałowi. I choć w tych komentarzach raczej nie było próby wywyższenia się ponad innych, to słusznie cała ta litania została podsumowana czyjąś krótką wypowiedzią: „a ja służyłem na mszy Panu Jezusowi”. Krótko, zwięźle i na temat. Ten jeden komentarz precyzyjnie przedstawił cel bycia ministrantem.W pierwszej kolejności msza święta jest pamiątką męki, śmierci i zmartwychwstania Pana Jezusa. Jest bezkrwawą ofiarą, w czasie której kapłan przemienia na ołtarzu dary ofiarne (chleb i wino) w Ciało i Krew Chrystusa. A teologia uczy, że zarówno ofiarą, jak i kapłanem jest sam Jezus. Dlatego o księżach odprawiających mszę mówi się, że działają in persona Christi – w osobie Chrystusa. I księdzu bezpośrednio służą ministranci. A co za tym idzie, w pewnym sensie przyczyniają się do uobecnienia ofiary Zbawiciela.

To tylko fragment tekstu, który ukazał się w 22. numerze Miesięcznika Adeste.

Jeżeli podoba Ci się to, co robimy – kliknij w poniższy przycisk aby dowiedzieć się, jak możesz nam pomóc w rozwoju!

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.