adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj
#Katechizm

W podróży przez Katechizm #8 (KKK 407-463)

Ostatnio mówiliśmy przede wszystkim o grzechu pierworodnym i stanie, w jakim znalazła się nasza ludzka natura po nieposłuszeństwie względem Boga dokonanym przez pierwszych ludzi. Boża miłość przekracza jednak ludzki grzech. Bóg, stwarzając człowieka, chciał dla niego dobra i wiecznego szczęścia. Pierwsi rodzice roztrwonili dobro, które mieli przekazać kolejnym pokoleniom. Bóg mógł pozostawić nas naturalnej konsekwencji ich wyboru. Ale nie chciał tak uczynić. Postanowił wziąć na siebie zaciągnięty przez nas dług.

Natura ludzka została zraniona przez grzech pierworodny. Od tego momentu jesteśmy skłonni do zła. Wciąż jesteśmy zdolni do czynienia dobra, które nas pociąga i fascynuje, ale przychodzi nam to z trudem. Wymaga wysiłku, samozaparcia. Zło jest dla nas łatwiejsze. Trochę jak z porządkiem wokół nas – utrzymanie go wymaga wysiłku. Bałagan „robi się sam”.

Co to znaczy, że jesteśmy skłonni do zła?

Mamy skłonność do tego, by ulegać pokusom. Wytrwanie i wzrost w cnotach (czyli stałych zdolnościach, sprawnościach do czynienia dobra w różnych dziedzinach; cnotami są na przykład męstwo, cierpliwość, wierność, czystość itp.) kosztuje nas wiele trudu. Nieuwzględnianie tego faktu prowadzi do wielu problemów. Kiedy zakładamy, że z natury jesteśmy raczej skłonni do dobra niż do zła, możemy mieć nierealne oczekiwania względem siebie i innych osób. Ulegać frustracji, kiedy kolejny raz zderzamy się z własną lub czyjąś słabością, z tym, że „łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać – nie” (por. Rz 7, 18). W takim przypadku czekają nas dotkliwsze rozczarowania. Zdarza się, że wskutek tego przekonania przyjmujemy też postawę naiwności. Założenie, że w społeczeństwie moralność ułoży się sama, a prawo nie jest potrzebne, również może mieć katastrofalne skutki.

Kościół streszcza tę sytuację człowieka po grzechu pierworodnym w następujący sposób: „W ciągu bowiem całej historii ludzkiej toczy się ciężka walka przeciw mocom ciemności; walka ta zaczęta ongiś u początku świata trwać będzie do ostatniego dnia, według słowa Pana. Wplątany w nią człowiek wciąż musi się trudzić, aby trwać w dobrym, i nie będzie mu dane bez wielkiej pracy oraz pomocy łaski Bożej osiągnąć jedności w samym sobie” (Sobór Watykański II, konstytucja Gaudium et spes, 37).

Czy Bóg pomoże człowiekowi w tym stanie?

Bóg o tym wszystkim wie. Nie pozostawia nas samym sobie. Nie chce, abyśmy wszyscy byli na zawsze podlegli konsekwencjom upadku pierwszych ludzi. Posyła nam Jezusa Chrystusa, swojego Syna. Zapowiedź odkupienia człowieka znajduje się już na kartach Księgi Rodzaju. Tak Kościół interpretuje słowa: „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę” (Rdz 3, 15), nazywając je protoewangelią. Pewnego dnia na świat ma przyjść „nowy Adam”, który swoim posłuszeństwem naprawi nieposłuszeństwo Adama. Całe zło, jakie szatan uczynił ludzkości, będzie ostatecznie tylko „zmiażdżeniem ludziom pięty”. Zapowiedziany człowiek – Jezus Chrystus – zmiażdży szatanowi głowę. Jak powie św. Leon Wielki: „Niewypowiedziana łaska Chrystusa dała nam większe dobra niż te, których nas pozbawiła zawiść demona” (Sermones, 73, 4).

Dlaczego Bóg w ogóle dopuścił do grzechu pierworodnego?

Bóg chce z ludźmi zbudować relację miłości. Miłość nie jest możliwa pod przymusem. Kto kocha, ten wybiera umiłowaną osobę w sposób wolny. Dlatego Bóg dał człowiekowi możliwość zarówno przyjaźni z Nim, jak i jej odrzucenia. Uszanował ludzką wolność konsekwentnie, naprawdę, i dlatego nie przeszkadzał pierwszym rodzicom w popełnieniu grzechu, choć ostrzegał ich przed nim. Szatan jednak nie zniszczył Bożych planów miłości i dobroci względem człowieka. Nasza odkupiona przez Jezusa natura i szczęście, jakie będzie naszym udziałem, będą przewyższały to, czym obdarzeni byli pierwsi ludzie. Święty Tomasz z Akwinu komentuje ten fakt następująco: „Nic nie sprzeciwia się temu, żeby natura ludzka po grzechu została przeznaczona do jeszcze wyższego celu. Bóg bowiem dopuszcza zło, aby wyprowadzić z niego jeszcze większe dobro. Stąd słowa św. Pawła: »Gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska« (Rz 5, 20). A hymn wielkanocny Exsultet głosi: »O szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel« (Summa theologiae, III, 1, 3, ad 3.)”.

Kto wypełnia zapowiedź o Wybawcy z protoewangelii?

„Wierzymy i wyznajemy, że Jezus z Nazaretu, urodzony jako Żyd z córki Izraela w Betlejem, w czasach króla Heroda Wielkiego i cezara Augusta I, z zawodu cieśla, który umarł ukrzyżowany w Jerozolimie za czasów namiestnika Poncjusza Piłata, w czasie rządów cezara Tyberiusza, jest odwiecznym Synem Bożym, który stał się człowiekiem. Wierzymy, że »od Boga wyszedł« (J 13, 3), »z nieba zstąpił« (J 3, 13; 6, 33), »przyszedł w ciele« (1 J 4, 2), ponieważ »Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas«. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy… Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali – łaskę po łasce” (KKK 423).

Od samego początku Kościół głosi swoją wiarę w Jezusa Chrystusa jako obiecanego przez Boga Zbawiciela. „Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo” (Ga 4, 4-5).

Bóg w osobie Jezusa Chrystusa wypełnił obietnice złożone pierwszym ludziom w protoewangelii, ale także Abrahamowi i jego potomstwu. Uczynił więcej niż to – posłał swojego umiłowanego Syna na świat. Stał się On jednym z ludzi, prawdziwym człowiekiem, jednocześnie nadal będąc prawdziwym Bogiem (o tym będziemy mówić więcej w kolejnym artykule). Jezus jest Mesjaszem zapowiedzianym narodowi żydowskiemu przez proroków.

Jakie znaczenie ma Jezus dla chrześcijan?

Głoszenie wiary chrześcijańskiej jest od samego początku głoszeniem Jezusa Chrystusa. „To wam oznajmiamy, co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce – bo życie objawiło się. Myśmy je widzieli, o nim świadczymy i głosimy wam życie wieczne, które było w Ojcu, a nam zostało objawione – oznajmiamy wam, cośmy ujrzeli i usłyszeli, abyście i wy mieli współuczestnictwo z nami. A mieć z nami współuczestnictwo znaczy: mieć je z Ojcem i z Jego Synem, Jezusem Chrystusem. Piszemy to w tym celu, aby nasza radość była pełna” (1 J 1, 1-4). „Pierwszą Księgę napisałem, Teofilu, o wszystkim, co Jezus czynił i czego nauczał od początku aż do dnia, w którym udzielił przez Ducha Świętego poleceń Apostołom, których sobie wybrał, a potem został wzięty do nieba” (Dz 1, 1-2).

Osoba Jezusa z Nazaretu znajduje się także w centrum katechezy Kościoła. Chrześcijanie nie są ludźmi, którzy głoszą jakieś zasady, przepisy, idee, nawet najwznioślejsze. Chrześcijaństwo to wiara w Osobę Jezusa i budowanie z Nią relacji: „U początku bycia chrześcijaninem nie ma decyzji etycznej czy jakiejś wielkiej idei, jest natomiast spotkanie z wydarzeniem, z Osobą, która nadaje życiu nową perspektywę, a tym samym decydujące ukierunkowanie” (Benedykt XVI, Deus caritas est, pkt 1).

Wszystko inne, czego Kościół naucza, jest przekazywane o tyle, o ile odnosi się do Chrystusa.

Co znaczy imię Jezus?

Imię Jezus znaczy po hebrajsku „Bóg zbawia”. Wskazuje ono na tożsamość Jezusa i Jego posłannictwo. Anioł zapowiada je w objawieniu Józefowi: „[Maryja] porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów” (Mt 1, 21). Tylko Bóg może odpuszczać grzechy, bo grzech dotyka w najściślejszym sensie relacji między Bogiem a człowiekiem. Jezus jest zatem Bogiem, który zbawia.

W Jezusie Bóg stał się człowiekiem. Jako Bóg może On odpuścić grzech. Jako człowiek jednoczy się z wszystkimi ludźmi przez posiadanie wspólnej z nimi natury, utożsamia się z nimi. Jego zbawczy czyn może w ten sposób objąć wszystkich, być dokonany w imieniu wszystkich, którzy razem z Nim dzielą ludzką naturę. Jezus odkupił każdego człowieka. Dotykamy tutaj różnicy między odkupieniem a zbawieniem. Odkupienie dotyczy wszystkich ludzi. Można je porównać do otwarcia drzwi do wiecznego zbawienia i szczęścia z Bogiem. Bóg nie wyklucza nikogo z tej możliwości. Czy każdy z niej skorzysta? Nie wiemy. Zbawienie, czyli skorzystanie z odkupienia dokonanego przez Jezusa, obejmie tych ludzi, którzy zechcą przez te drzwi wejść (w tej kwestii Bóg także pozostawia człowiekowi wolną wolę).

Zobacz też:   W podróży przez Katechizm #9 (KKK 464-511)

Imię Jezus jest jedynym imieniem, w którym możemy być zbawieni. Każdy człowiek, który będzie na wieki szczęśliwy z Bogiem, otrzyma tę łaskę dzięki Jezusowi Chrystusowi, nawet jeśli dziś jest tego nieświadomy i nie zna Go. Ostatecznie istnieje tylko jedna droga do Ojca – Jego Syn, Jezus Chrystus. „Nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4, 12). „Powtórnie więc powiedział do nich Jezus: »Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ja jestem bramą owiec. Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami, a nie posłuchały ich owce. Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony – wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę«” (J 10, 7-9). „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie” (J 14, 6).

Imię Jezus w centrum chrześcijańskiej modlitwy

Można powiedzieć, że imię Jezus znajduje się w centrum chrześcijańskiej modlitwy. Jest to imię, w które apostołowie dokonują cudów i którego boją się złe duchy (por. Dz 16, 16-18; 19, 13-16). Większość modlitw Kościoła kończy się zwrotem: „przez Chrystusa, Pana naszego”. Nie chodzi jednak o magię. To nie imię – nie wyraz, zgłoski czy litery – ma jakąś szczególną moc. Chodzi o coś innego – ilekroć wzywamy imienia Jezusa w modlitwie, tylekroć przywołujemy skutki Jego dzieła odkupienia, naszego pojednania z Bogiem.

Co znaczy termin „Chrystus”?

Chrystus to grecki odpowiednik hebrajskiego słowa mesjasz, które znaczy tyle co namaszczony. Jezus pozwala się nazywać tym terminem, potwierdzając tym samym, że jest obiecanym przez proroków Mesjaszem: „Jezus zapytał ich: »A wy za kogo Mnie uważacie? « Odpowiedział Szymon Piotr: »Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego«. Na to Jezus mu rzekł: »Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie«” (Mt 16, 16-17). Tym tytułem określili Jezusa także aniołowie przy Jego narodzeniu: „dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan” (Łk 2, 11).

Termin „namaszczony” był używany w Biblii w odniesieniu do osób, którym Bóg zlecił jakąś specjalną misję – królów, kapłanów, niektórych proroków. Jezus jest jednocześnie królem – zapoczątkowuje na ziemi Boże Królestwo, kapłanem – składa ofiarę za lud (jest nią Jego własne życie) i prorokiem, nauczycielem. Święty Ireneusz powie o Boskim posłaniu Jezusa: „Na to zresztą wskazuje samo Jego imię, ponieważ w imieniu Chrystusa kryje się Ten, który namaścił, Ten, który został namaszczony, i samo namaszczenie, którym został namaszczony. Tym, który namaścił, jest Ojciec; Tym, który został namaszczony, jest Syn; a został namaszczony w Duchu, który jest Namaszczeniem” (Adversus haereses, III, 18, 3.).

Jezus zawsze wykazywał pewnego rodzaju rezerwę do terminu Mesjasz, mimo że nigdy mu nie przeczył, a wręcz, jak w przypadku rozmowy z Piotrem, potwierdził go. Rezerwa ta wynikała jednak z tego, że we współczesnym Jezusowi Izraelu termin ten był często rozumiany bardzo docześnie. Misja Jezusa przekraczała natomiast rzeczywistość ziemską i jej celem nie było zbudowanie królestwa politycznego. Jezus jest cierpiącym sługą Jahwe z proroctwa Izajasza (Iz 52, 13 – 53, 12) – króluje z krzyża, a objawia swoją chwałę dopiero po zmartwychwstaniu (w pełni będzie ona widoczna dopiero po paruzji).

Co znaczy termin „Syn Boży”?

W Starym Testamencie synami Bożymi określano aniołów, ale także naród wybrany czy królów żydowskich. Samo w sobie to wyrażenie nie oznacza unikalnej relacji względem Boga Ojca (w znaczeniu dzielenia z Nim bóstwa). Jezus jednak używając względem siebie tego terminu, stosuje go inaczej. Wyraźnie odróżnia relację Boga Ojca względem Niego i względem nas, Jego uczniów. Na przykład po swoim zmartwychwstaniu rozróżnia: „Ojciec mój i Ojciec wasz” (por. J 20, 17). Nie mówi po prostu „Ojciec nasz”. Nigdy też nie mówi do swojego Ojca „Ojcze nasz”, ale „Ojcze mój”. Używa zwrotu „Ojcze nasz” jedynie w modlitwie, którą poleca odmawiać swoim uczniom. Określa się też terminem „jednorodzony Syn Boży”, wskazując na swój szczególny związek z Bogiem Ojcem (por. J 3, 18). Jezus w Ewangelii podkreśla, że jest tym, który „zna Ojca” (por. Mt 11, 27) tak, jak nikt inny. To Jezus uczy swoich uczniów, kim jest Ojciec. Wreszcie twierdzi, że poznanie Go łączy się z poznaniem Boga Ojca, a On i Ojciec są jednością (por. J 14, 9-11). Znaczenie terminu „Syn Boży” dla chrześcijan jest wyjątkowe – wskazuje na jedność boskiej natury między Ojcem a Jezusem.

Co znaczy termin „Pan”?

W greckim tłumaczeniu Starego Testamentu, imię Boże JHWH było oddawane innymi słowami, między innymi „Pan” – gr. Kyrios. Termin ten jest używany w Nowym Testamencie zarówno w odniesieniu do Boga Ojca, jak i Jezusa. Wskazuje to na uznawanie Jezusa za samego Boga oraz uznanie, że przynależą do Niego moc, cześć i chwała Boga Ojca. Jezus jest Panem, władcą – pokazuje to w swojej publicznej działalności, gdy ucisza wzburzone fale jeziora, uzdrawia chorych, wskrzesza umarłych, odpuszcza grzechy, a wreszcie sam powstaje z martwych. Jezus rzeczywiście panuje i mówi o tym wprost: „dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi” (por. Mt 28, 18). Chrześcijanie wierzą, że boskość Jezusa została w szczególny i ostateczny sposób potwierdzona przez Jego zmartwychwstanie.

Uznając Jezusa za Pana, władcę świata i historii, wiara chrześcijańska nie pozwala na oddanie osobistej wolności w sposób absolutny żadnemu człowiekowi, żadnej władzy ziemskiej. Władza doczesna nie może postawić siebie na miejscu Boga. Jej rola jest zawsze ograniczona. Dla chrześcijan absolutnym władcą w pełnym znaczeniu tego słowa jest tylko sam Bóg Trójjedyny.

Dlaczego druga Osoba Trójcy Świętej stała się człowiekiem?

Po pierwsze Jezus przyjął ludzką naturę i stał się człowiekiem, aby nas zbawić i pojednać z Bogiem. Wyznajemy to w Symbolu Nicejsko-Konstantynopolitańskim: „Dla nas ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba”. Po drugie Jezus stał się człowiekiem, abyśmy poznali w ten sposób, jak ogromna jest miłość Boga do nas. Po trzecie, aby być dla nas wzorem świętości. Chociaż my nigdy nie osiągniemy takiego stopnia doskonałości jak On, bezgrzeszny, niemniej możemy chociaż częściowo Go naśladować. Po czwarte, Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek mógł stać się uczestnikiem Boskiej natury. Jak powiedział św. Tomasz z Akwinu: „Jednorodzony Syn Boży, chcąc uczynić nas uczestnikami swego Bóstwa, przyjął naszą naturę, aby stawszy się człowiekiem, uczynić ludzi bogami” (Opusculum 57, in festo Corporis Christi, 1.). Ostatecznie człowiek ma zostać przebóstwiony, nasza ludzka natura ma mieć udział w chwale Boga, jak to stało się w przypadku Jezusa czy Maryi.

Co to jest wcielenie?

Wcielenie to przyjęcie ludzkiej natury przez Syna Bożego, aby w tej naturze dokonać naszego zbawienia.

„To dążenie niech was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie. On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej” (Flp 2, 5-8).

Wiara we wcielenie Syna Bożego jest od początku wyróżnikiem wiary chrześcijańskiej: „Po tym poznajecie Ducha Bożego: każdy duch, który uznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, jest z Boga” (1 J 4, 2). Od początku Kościół wyznaje, że Jezus był i jest jednocześnie Bogiem i człowiekiem. Jak to rozumieć? Jaka jest dokładna treść dogmatu o dwóch naturach Syna Bożego? O tym opowiemy sobie następnym razem.

Materiały dodatkowe:

KKK 407-463.

Klimczak P. OP, Chrystologia 1. Jezus jest Chrystusem, [w:] www.szkolateologii.dominikanie.pl.

Tenże, Chrystologia 2. „Jezus historii” a „Chrystus wiary”, [w:] www.szkolateologii.dominikanie.pl.

Tenże, Chrystologia 3. Historyczne źródła o Jezusie, [w:] www.szkolateologii.dominikanie.pl.


Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.