adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj

Uwikłani w sieci

magazine cover

canva.com

W marcu 2020 roku świat stanął – niemal dosłownie. Mnóstwo osób musiało przeorganizować swoje dotychczasowe życie. Duża część codziennej aktywności przeniosła się do świata wirtualnego. Po tych dwóch latach coraz silniej doświadczamy, że internet, choć jest pomocnym wynalazkiem, niesie ze sobą także zagrożenia, o których należy pamiętać.

Obecność nowoczesnych mediów elektronicznych w życiu jest w dzisiejszych czasach czymś tak naturalnym, że nie dostrzegamy, jaki wywierają na nas wpływ. Posiadanie telefonu komórkowego, komputera, powszechny dostęp do internetu to już codzienność. Dzięki tej technologii różne czynności stają się dla nas prostsze: przez internet dokonamy przelewu bankowego i zrobimy zakupy, które zostaną nam dowiezione pod drzwi, możemy obejrzeć film online bądź porozmawiać ze znajomymi na Messengerze, i tak dalej…

Internet na naszych oczach rozrasta się w dynamicznym tempie. Widać, jak dzięki niemu znacząco zmienia się świat, a on sam pełni coraz ważniejszą rolę w życiu społecznym. 

Internet otwiera przed użytkownikami ogromne możliwości, ale także równolegle niesie ze sobą poważne zagrożenia. Narażeni na nie są wszyscy jego użytkownicy. Oprócz niebezpieczeństwa związanego z cyberprzemocą, nękaniem, nieodpowiednimi treściami, niewłaściwymi znajomościami czy łamaniem prawa autorskiego coraz częściej jesteśmy narażeni na brzemienne w skutkach cyberuzależnienie – poprzez stałe użytkowanie komputera, telefonu i samego internetu.

Jak do tego doszło?

Niektórzy mogliby powiedzieć, że problem pojawił się z dnia na dzień. To jednak nieprawda. Wszystko zaczęło się w 2007 roku. To właśnie wtedy, wraz z nadejściem iPhone’a, zapanowała moda na smartfony. Od tego momentu coraz więcej ludzi w coraz swobodniejszy sposób zaczęło korzystać z internetu.

O ile jednak komputer mógł należeć do kilku osób jednocześnie, o tyle telefon komórkowy zawsze uważany był za przedmiot osobisty. Oznaczało to, że można trzymać go przy sobie zawsze i wszędzie, przy czym absolutnie nikt nie ma prawa przeglądać jego zawartości bez zgody właściciela. Ta niepisana zasada, można powiedzieć „święte prawo”, dotyczyło zarówno esemesów, muzyki, jak i historii odwiedzanych stron.

Po roku 2008 coraz więcej osób porzuciło komputery stacjonarne na rzecz tabletów i smartfonów. W tym czasie powstały aplikacja Facebook oraz powiązany z nią Messenger, które umożliwiły użytkownikom jeszcze bardziej przystępne, nieograniczone korzystanie z portalu oraz komunikatora.

Wcześniej, bo już w 2005 roku, na YouTubie został opublikowany pierwszy filmik autorstwa Jaweda Karima – Me at the zoo. Następnie powstały takie serwisy jak Twitter (2006), Instagram (2010), Snapchat (2011) i TikTok (2017), który przeżywa obecnie swój rozkwit.

Powoli rozkręcał się też popyt na telefony z coraz lepszymi aparatami. Narodziło się selfie i zaczęliśmy robić zdjęcia dosłownie wszystkiemu, stosując niezliczone filtry… choć przede wszystkim nakładaliśmy je samym sobie.

Polski internauta

Centrum Badania Opinii Społecznej podaje, że „przynajmniej raz w tygodniu online jest niemal trzy czwarte dorosłych (73%). […] Obecnie niemal wszyscy użytkownicy Internetu (97%, tj. 71% ogółu dorosłych) korzystają z sieci bezprzewodowo, poprzez takie urządzenia, jak smartfon, tablet czy laptop. […] Więcej niż co drugi badany korzystający z Internetu (52%) uruchamia aplikacje internetowe tylko wtedy, gdy chce coś zrobić, np. coś sprawdzić lub skontaktować się z kimś, a nieco mniej osób (49%) deklaruje stałą obecność online, polegającą na tym, że na bieżąco otrzymują informacje i mogą na nie reagować. Styl korzystania z internatu zależy głównie od wieku. Badani poniżej 35 roku życia, zwłaszcza mający od 18 do 24 lat, na ogół deklarują stałą obecność online, natomiast wśród starszych, szczególnie najstarszych internautów przeważa »wchodzenie« do internetu w konkretnym celu” (Korzystanie z internetu [w:] cbos.pl).

A co ze smartfonami, które się upowszechniły wśród Polaków? Za CBOS-em możemy stwierdzić, że korzystający z nich Polacy są w ciągłym kontakcie, ale także nieustannie online. Wszechobecność smartfonów sprawiła, że wpisały się one w nasze życie codzienne jako jego stały element, zmieniając naszą społeczną rzeczywistość (por. Telefony komórkowe czy smartfony? [w:] cbos.pl).

Jak widać z powyższych statystyk, technologia stała się nieodłączną częścią naszego życia i tak powinniśmy ją traktować. Kluczem do tego, by wieść zdrowe życie, jest zaufanie, optymizm, wspieranie innych ludzi oraz zbilansowana „dieta technologiczna”, czyli zrównoważona obecność w świecie online i offline.

Chciałbym zwrócić uwagę, że w przypadku technologii nic nie jest proste ani czarno-białe. Pozostaje kierować się intuicją i obserwować wpływ internetu oraz nowych mediów na nas samych.

Zobacz też:   Być misjonarzem? Dlaczego nie? – wywiad z ks. Tomaszem Kaczorem

Jak zrównoważyć świat online i offline?

Może nie musimy tego robić? Jeśli życie offline jest dla nas bardziej satysfakcjonujące, naturalnie więcej czasu będziemy spędzać czas poza siecią. Jeśli natomiast życie online pozwala nam się rozwijać i utrzymywać kontakty, na których nam zależy, to właśnie do tego świata będziemy wracać częściej. Ani pierwsze, ani drugie rozwiązanie nie jest najlepszym wyjściem. Po co te światy równoważyć? Równie dobrze aktywności w świecie online mogą prowadzić do aktywności w świecie offline i odwrotnie. Co ciekawe, niektórzy badacze stwierdzili, że nasz dobrostan wiąże się z odpowiednią dawką czasu spędzonego w kontakcie z nowymi technologiami. Pomijam fakt, że pisząc ten artykuł, kilka godzin korzystałem z technologii i czułem się nieźle. Jaki z tego wniosek? Nie ma idealnego rozwiązania.

To kiedy zaczyna się uzależnienie?

Choroba ma zawsze swój początek. Daje też objawy, których nie powinniśmy bagatelizować, ażeby uniknąć większych problemów. W końcu lepiej zapobiegać niż leczyć.

Kiedy telefon staje się ważniejszy od czegokolwiek, a rozstanie z nim choćby na pięć minut wywołuje u nas atak paniki, wtedy śmiało możemy powiedzieć, że mamy problem.

Jeżeli kiedy kładziemy się spać, nastawiamy budzik, ale przeglądamy jeszcze TikToka, Facebooka, Snapchata, Instagrama, YouTube’a, choć wiemy, że powinniśmy już zasnąć, a następnego dnia będziemy niewyspani; jeśli nawet czując, że bolą nas oczy od białego światła telefonu, korzystamy z niego jeszcze kilka minut dłużej – to możemy uznać to za jeden z pierwszych sygnałów uzależnienia.

Czy telefon zaczyna znajdować się na szczycie naszej piramidy obowiązków i potrzeb? Czy sprawdzenie nowych postów staje się ważniejsze od zjedzenia ciepłego posiłku, skorzystania z łazienki lub rozmowy z przyjacielem?

Jak zwalczyć uzależnienie?

Kiedy zdamy sobie sprawę z problemu i jego konsekwencji, warto się zastanowić, jak temu zaradzić, choć najlepszej recepty na wyjście z uzależnienia sam nie znam.

Telefon i dostępny w nim internet nie są konieczne do życia, ale do normalnego funkcjonowania we współczesnym świecie już tak. Dlatego też wyjście z uzależnienia będzie naprawdę długą drogą. Na pewno od samego początku trzeba być absolutnie pewnym, że chce się ograniczyć czas spędzony z telefonem w dłoni.

Możemy to sobie zapisać na kartce, powiedzieć sobie przed lustrem, a najlepiej zakomunikować komuś bliskiemu, że zaczynamy pracować nad sobą. Ważne, żeby podejść do tego poważnie.

Savoir-vivre

W korzystaniu z telefonu komórkowego, podobnie jak w wielu sferach życia, istnieją podstawowe zasady zachowań.

Po pierwsze, gdy jesteśmy w towarzystwie, nie sięgamy po telefon. Nie sprawdzajmy poczty, kont na portalach społecznościowych i nieprzeczytanych wiadomości. Jak poczuje się nasz rozmówca, jeśli w połowie jego wypowiedzi nagle wyjmiemy telefon, który akurat zawibrował nam w kieszeni?

Oczywisty wydaje się również zakaz korzystania z telefonu w trakcie posiłku. To jak trzymanie jednej ręki pod stołem. Większość nie zareaguje, ale i tak będzie to źle postrzegane.

Nie powinniśmy też wyciągać telefonu w tak zwanych przybytkach kultury, czyli m.in. w muzeum, teatrze czy operze. Tak samo jak w obiektach sakralnych czy miejscach pamięci. Robienie zdjęć czy kręcenie filmików w takich miejscach również jest niestosowne, zwłaszcza że najczęściej nie uwieczniamy atmosfery czy wydarzenia, ale samych siebie.

Jeżeli nie chcemy spędzać całego czasu przed telefonem, przeglądając kolejne zdjęcia przyjaciółek na „insta” czy kolejne posty na Facebooku, warto rozwijać swoje pasje. Wtedy kiedy rozwijamy swoje hobby, widzimy, jak z każdą godziną nasze życie nabiera lepszej jakości. Nawet jeśli z dziesięciu pasji po miesiącu zostanie jedna, nie ma to znaczenia.

Pasje są tym, co wprowadza do naszego życia kolory. To identyfikacja nas samych – kim faktycznie jesteśmy, co sprawia nam radość, jakie jest nasze miejsce na tym świecie i co po nas pozostanie.

Jest to metoda, pod którą podpisuję się obiema rękami.

To jaki ten internet jest?

Dla mnie samego, jako nauczyciela informatyki, internet jest niezwykłym miejscem stwarzającym niemal nieograniczone możliwości, również te pozytywne. Od nas samych jednak zależy, jaki ten świat cyfrowy będziemy budować, jak będziemy go pokazywać i jaki zostawimy następnemu pokoleniu. Każdy z nas ma wybór. Mam nadzieję, że wybierzemy właściwie.

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

O autorze

Nauczyciel informatyki i religii. Animator przygotowujący młodzież do sakramentu bierzmowania. Nadzwyczajny szafarz komunii świętej. Lubiący dobrą książkę, muzykę chrześcijańską oraz podróże.
Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.