adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj

Tajemnica zła – w Kościele i nie tylko

magazine cover

unsplash.com

Trudno powiedzieć, co gorsze: oburzające skandale w Kościele i nie tylko czy raczej fakt, że już coraz bardziej do nich przywykliśmy. Może zamiast piastować wygodne pozycje w gronie oburzonych, powinniśmy z zimną krwią zwalczać przyczyny owych skandali?

To już chyba czwarty albo piąty raz, gdy piszę o kryzysie w Kościele. Misterium Iniquitatis to nie jest żaden nowy temat w historii filozofii. To stary jak świat problem, o który filozofowie wielokrotnie zadawali pytania. Chociażby Sokrates wskazywał, że zło jest wynikiem niewiedzy. Ale to wydaje nam się jakoś tak nie kleić, bo przecież istnieją ludzie o ogromnej wiedzy, lecz do rdzenia przegniłym kręgosłupie moralnym. Z kolei Arystoteles wierzył, że to cnoty – czyli de facto dobre nawyki – prowadzą człowieka w stronę dobra.

Tak naprawdę to dopiero chrześcijaństwo doprowadziło koncepcję intencji do stanu, w jakim ją dzisiaj znamy. Według chrześcijan istnieje w człowieku jakiś rodzaj wewnętrznego rozdarcia. Chcemy różnych rzeczy, często sprzecznych ze sobą. Jednocześnie wierzymy w Boga, a działamy tak, jakby Go nie było. To jest – można powiedzieć – chleb powszedni każdego człowieka jakoś tam zmagającego się z własnym nieuporządkowanym wnętrzem. Ostatecznie chcieć być jak Chrystus to podążać za odwiecznym Logosem, który jest prawem, porządkiem i słowem. Tylko czy na pewno zawsze chcemy, by Bóg poprzez Swe prawo i w duchu tego prawa nas przemieniał?

Na kim Ci naprawdę zależy?

W ogóle nie należy dotykać problemu zła bez głębokiego przylgnięcia najpierw do Źródła Dobra. Samo analizowanie różnych aspektów nieprzyjemności, jakie mogą nas w świecie spotkać, jest w mojej ocenie puste, o ile nie niesie za sobą jakiejś lekcji moralnej. Tym bardziej trudno pozytywnie ocenić „bieżączkę”, na jaką cierpią niektóre media zasypujące swoich czytelników nieustannymi, coraz to bardziej makabrycznymi wydarzeniami ze świata. Tego zabili. Tamtego też zabili, ale jego jeszcze zakopali w lesie. Innego potrącili na pasach, i to po pijaku!

Ta nieustająco żenująca multiplikacja okropieństw aż prosi się o zadanie pytania: „Po co?”. Komu to tak właściwie pokazujemy i dlaczego? Warto, wobec wszystkiego, zadawać sobie te dwa pytania – „Po co?” oraz „I co dalej?”. I co dalej z tego, że dowiedziałeś się, iż kogoś spotkało zło? Czy to ubogaca twoje rozumienie zła? Czy czujesz, że jesteś bardziej doinformowany, jak wygląda świat? A może raczej to taki rodzaj podświadomie przeżywanej rozrywki w stylu „chleba i igrzysk”, gdzie okazjonalnie można sobie pokrzyczeć do telewizora lub ekranu komputera: „A to łajdak, wszetecznik i wesz ludzka!”.

Na myśl w takiej sytuacji przychodzą słowa Koheleta o marności wszystkiego. Twój komputer przeminie. Twój telewizor też. Twój ulubiony piosenkarz umrze, a jego twórczość kiedyś Ci się znudzi. Gry, w które grasz, przestaną Cię cieszyć, a inne zaczną być obojętne. Co więcej, Twoje życie stanie się monotonią i przeżyjesz niejeden kryzys. Znudzi Ci się praca oraz nie raz będziesz nie lubił swoich bliskich. Jeśli będziesz w nieskończoność zadawał sobie pytania „Po co?” oraz „I co dalej?”, to z wysokim prawdopodobieństwem zawiedziesz się po ludzku na wszystkim poza jedną osobą – Bogiem. Na Nim się nie zawiedziesz, co najwyżej na sobie i swojej wierze przez jakiś czas. Kiedy umrzesz i wylądujesz na dalekim brzegu (z jap. 彼ひ岸がん, Higan – Daleki Brzeg), pozostanie Ci już tylko Stwórca. Warto więc w wirze zła, jakie spotyka nas w tym życiu, zadbać o to, żeby każdego dnia widzieć Chrystusa jako Kogoś, kto jest moim ostatecznym celem.

Zobacz też:   Myśl, cierpienie, sens

A co zrobić z tym złem?

Oczywiście zło jest hałaśliwe – będzie raziło nasze oczy obrazami rozpaczy i obrzydzenia. Tylko nasuwa się pytanie, czy warto stać razem z tłumem oburzonych i głośno krzyczących. Ewentualnie takich, którzy, zasiadając w loży szyderców, kpią z głupców idących na zatracenie. No właśnie, nie warto. Bo w pierwszym przypadku czeka nas tylko krzyk, który do niczego nie prowadzi, w drugim natomiast przypadnie nam rola cieszenia się z cudzego grzechu, a to jest raczej marne zajęcie.

My, Polacy, mamy po PRL-u niezmiernie parszywy spadek w postaci znieczulicy, ubranej tylko w barwy grzeczności, tłumaczącej się „niemieszaniem się w nie swoje sprawy”. Dla bardziej tchórzliwych są też opcje „niewychylania się” lub „niewychodzenia przed szereg”.

I tak się składa, że łatwo się wyprężyć donosicielstwem na kogoś, kto nic nam nie może zrobić. Ale ilu z nas, świadomych konsekwencji społecznych i zawodowych, zgłosi do PIP-u własnego pracodawcę, który nadużywa swoich przywilejów, wyzyskując ludzi? Kto, mając na duszy dobro Kościoła, bez litości uderzy w skorumpowanego kapłana? Ile osób szczerze postanowi zawalczyć ze złem w codziennym życiu?

Częściej powinna nam przychodzić cicha walka o sprawiedliwość od głośnego wydzierania się i promocji skandali. To łatwe – pokazać księdza pedofila w telewizji i internecie, zgarniając przy tym kilkadziesiąt tysięcy „lajków”. Bóg zresztą zdaje się od czasu do czasu posługiwać wrogami Kościoła, by go sobie oczyszczać z brudów. Powstaje jednak pytanie, ilu seminarzystów oraz profesorów wykładających na seminariach duchownych postanowiło podnieść realny sprzeciw wobec tzw. lawendowej mafii i procederowi molestowania niedoszłych kapłanów przez ich współbraci. Wierzę, że warto podjąć pracę, do jakiej zabrał się chociażby ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, którego wysiłki realnie przyczyniają się do demaskowania korupcji (również tej seksualnej) w Kościele.

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

O autorze

Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.