adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj

O kluczach Królestwa Bożego, czyli co Jezus dał św. Piotrowi?

magazine cover

unsplash.com

Metafora kluczy do Królestwa Niebieskiego, wręczonych św. Piotrowi przez Chrystusa, wydaje się oczywista. Tak oczywista, że aż nie zadajemy sobie trudu, aby nieco głębiej przemyśleć, co z niej wynika. Czy jednak jest to słuszne?

Są w Piśmie Świętym takie metafory, przypowieści, alegorie, które na pewnym etapie wydają nam się już w stu procentach znajome, zrozumiane do granic możliwości. Bo cóż nowego można powiedzieć o synu marnotrawnym, zagubionej owcy, rzucaniu pereł przed świnie czy handlu talentami? W pewnym momencie stwierdzamy, że wszystko, co można na ten temat powiedzieć, już usłyszeliśmy i wszystko, co można na ten temat pomyśleć, już pomyśleliśmy.

Tymczasem celność biblijnej symboliki polega również na tym, że jej intelektualne bogactwo jest w zasadzie niewyczerpane. Wskazuje na to już sam brak utraty aktualności Pisma Świętego, pomimo iż od spisania jego ksiąg minęły tysiące lat. Co więcej, odczytywanie biblijnych opowieści wnosi realną wartość intelektualną niezależnie od zmieniających się okoliczności historycznych, geograficznych, ale i tych związanych z naszą codziennością. Zwrócił na to uwagę znany angielski pisarz G. K. Chesterton, który w ciekawej książce pt. Wiekuisty człowiek wskazał na przykładzie kluczy św. Piotra, jak pojemna może być metafora, gdy odrzucimy pewne schematy i poczucie, że wszystko już wiemy.

Sprawy kluczowe

Jakiekolwiek rozważania na temat kluczy Królestwa Niebieskiego pasowałoby zacząć od zastanowienia się, czym tak właściwie jest klucz i do czego go potrzebujemy. To kwestia, nomen omen, kluczowa. I tu odpowiedź wydaje się absolutnie trywialna – klucz otwiera oraz zamyka. Konkretny klucz pozwala otworzyć i zamknąć konkretny zamek, dając lub odbierając dostęp do określonego pomieszczenia, wnętrza pudełka, skrzyni etc. Klucza może użyć ten i tylko ten, kto go fizycznie posiada – niezależnie od tego, w jaki sposób go zdobył i czy powinien go mieć. Oczywiście wszystkie powyższe uwagi można również odnieść do kluczy w znaczeniu kryptograficznym, przybierających postać np. ciągu znaków lub dużej liczby, pozwalających odczytać zaszyfrowaną wiadomość.

Logicznie, klucz jest dla nas tym istotniejszy, im istotniejsze jest to, do czego zyskujemy dzięki niemu dostęp. Przykładowo – pewnie wielu z nas wolałoby stracić pewną ilość pieniędzy, nawet dość znaczną, niż klucze do mieszkania czy samochodu. Mając z kolei serię podobnych kluczy do różnych skrzynek, najbardziej będziemy pilnować tego, który otwiera skrzynkę z najcenniejszą zawartością.

Albo wyobraźmy sobie nieco bardziej skomplikowaną sytuację. Chcemy otworzyć drzwi do domu, w którym znajduje się wszystko to, co jest dla nas najważniejsze. W kieszeni mamy pęk kluczy, na który składają się: piękny i bogato zdobiony klucz, wygodny klucz doskonale leżący w ręce, wartościowy pozłacany klucz z kamieniami szlachetnymi w uchwycie, nowoczesny klucz wykonany z zaawansowanych materiałów, zabawny klucz z uchwytem w kształcie gumowego kotka i wreszcie zwykły szary klucz, który jednak jako jedyny pasuje do zamka. Każdy z niepasujących kluczy przyciąga uwagę bardziej niż ten zwykły szary klucz. Każdy z pozoru wnosi jakąś wartość – cieszy nasze oczy, dobrze się go używa, poprawia nam humor, posiada konkretną wartość dzięki użyciu złota… A jednak żaden z nich nie otworzy zamka, a wartość finansowa, nowoczesność, wygoda i inne korzyści nie zrekompensują nam tego, co czeka na nas za drzwiami.

Kluczenie, kluczenie…

Jest jeszcze inny aspekt, na który zwrócił uwagę Chesterton we wspomnianej książce. Chodzi o kształt i wygląd klucza, który nie jest czymś naturalnym. Nie jest to prosty kształt geometryczny ani forma znana z przyrody. Jako osoby przyzwyczajone do widoku kluczy pewnie nie myślimy o tym w ten sposób, ale człowiek widzący klucz po raz pierwszy w życiu prawdopodobnie nie domyśliłby się, do czego ten dziwaczny przyrząd może służyć. Żeby w pełni zrozumieć klucz, musiałby się najpierw dowiedzieć o istnieniu zamka, jego mechanizmie działania i tym, co spodziewamy się ujrzeć po jego otwarciu.

Jest tak dlatego, że kształt klucza ma sens tylko i wyłącznie w odniesieniu do zamka. Kształt klucza jest czymś nietypowym, ale bezsensownym tylko z pozoru – sens nadaje mu istnienie odpowiedniego zamka, do którego pasuje. Bez sensu byłoby tworzyć klucz niepasujący do żadnego zamka, tylko po to, żeby mieć klucz. Taki produkt nawet niezbyt zasługiwałby na to, żeby go nazywać „kluczem”, przede wszystkim jednak byłby przedmiotem nieposiadającym żadnego zastosowania ani żadnych innych walorów. Ot, sztuka dla sztuki, tyle że bez sztuki.

Zobacz też:   Chrystus dalej mówi, być może to my gorzej słyszymy

Wynika stąd jeszcze jeden wniosek, a mianowicie taki, że kształt klucza jest czymś niepodlegającym dyskusji. Poprawianie go, dostosowywanie do jakichś naszych „potrzeb” czy wyobrażeń jest bezsensowne, ponieważ przestanie on spełniać wówczas swoją rolę. Klucz, w którym usuniemy jedną z wypukłości, ponieważ nam się ona nie podoba lub uwiera nas w palec, może i będzie ładniejszy albo wygodniejszy, ale co z tego, skoro przestanie być kluczem – nie będzie można za jego pomocą otworzyć zamka? Jaki jest sens odcinać kawałek klucza, który wydaje nam się zbyt ciężki, po to, żeby mniej obciążał naszą kieszeń, skoro przestanie być użyteczny? A przecież nie trzeba posuwać się tak daleko – wystarczy najdrobniejsza zmiana, by klucz przestał pasować do zamka.

Zresztą decydowanie o kształcie klucza według własnych upodobań mogłoby doprowadzić do jeszcze innych absurdów. Moglibyśmy się zacząć spierać o różne detale jego wyglądu, tracąc z oczu to, co najważniejsze. Niektórzy zaczęliby produkować konkurencyjne klucze – piękniejsze, lżejsze, wymagające mniej wysiłku przy użyciu itp. – i rozpowszechnialiby je dla pieniędzy, sławy czy nawet w poczuciu, że robią coś dobrego dla ludzkości. Moglibyśmy urządzić głosowanie na klucz, którym będziemy otwierać drzwi wejściowe i wybrać klucz niepasujący do zamka. W tym szaleństwie wielu zwątpiłoby w istnienie zamka, a poprzez to uznałoby, że kształt klucza tak naprawdę nie jest istotny, a w ogóle to sam klucz mógłby nie istnieć, bo nie jest do niczego potrzebny. W końcu oskarżono by klucz o dzielenie ludzi i brak tolerancji dla innych kluczy. I tylko zamek wciąż pozostałby niezmieniony, niezmiennie możliwy do otwarcia tylko jednym, jedynym kluczem. Brzmi znajomo? 😉

Klucz i klucznicy

Osobną kwestią do rozważenia jest osoba posiadająca klucz. Posiadanie klucza wiąże się z pewną władzą wynikającą z możliwości decydowania o otwarciu bądź zamknięciu zamka. Jest to również duża odpowiedzialność – przede wszystkim za dostęp do tego, co znajduje się za zamkiem. Nieroztropne działania – np. pozostawienie drzwi otwartych bez opieki – mogą spowodować, że przejdzie przez nie ktoś niepowołany. Na głowie posiadacza klucza spoczywa również odpowiedzialność za sam klucz – za to, żeby się nie zgubił, nie został skradziony ani uszkodzony. To groziłoby bowiem niemożnością otwarcia zamka.

Nie bez znaczenia jest zatem fakt, iż Chrystus powierzył klucze Królestwa Niebieskiego św. Piotrowi. Wiele mówi nam to bowiem przede wszystkim o samym Piotrze, a także jego następcach i o roli Kościoła w zbawczym planie Chrystusa. To wszystko niezwykle istotne tematy, opisane w niezliczonych tomach i traktatach, które trudno byłoby wyczerpać w niniejszym artykule. Moją uwagę zwraca jednak jeden drobny aspekt, taki bardzo przyziemny: zaufanie. Jeśli spojrzeć na całą tę sytuację po ludzku, zobaczymy, że Bóg dał św. Piotrowi klucze do Swojego domu. Komu ja powierzyłbym klucze do mojego domu? Pewnie tak jak większość z Was, wskazałbym tylko osoby najbliższe, które dobrze znam, dojrzałe i odpowiedzialne, wobec których mam odpowiednio duże zaufanie. Powierzenie czegoś tak ważnego byle komu byłoby przecież szaleństwem.

No i oczywiście wielkie znaczenie niesie ze sobą fakt, iż klucze zostały św. Piotrowi podarowane. Święty Piotr nie znalazł ich przypadkiem ani nie ukradł. Nie otrzymał kilku kluczy do wyboru ani nie został przez Jezusa spytany, czy na pewno tego klucza pragnie. Nie musiał tego klucza poszukiwać, nie miał możliwości negocjowania z Chrystusem ani resztą apostołów jego wyglądu i kształtu. Nie. Jezus po prostu dał św. Piotrowi klucz wraz z informacją, do czego ów klucz służy. Tylko tyle i aż tyle.

Co więc metafora kluczy Królestwa Niebieskiego mówi nam o Kościele? O św. Piotrze i Piotrze naszych czasów? O depozycie wiary katolickiej? O naszym społeczeństwie? O nas samych i naszej codzienności? Jak widać, jeśli zastanowić się nad symboliką klucza, okazuje się ona bardzo bogata. Rozważania nad nią stanowią więc pewien klucz, którego można użyć do zrozumienia tej biblijnej opowieści i wyciągnięcia z niej cennych wniosków. Tę część refleksji zostawiam już jednak Wam. Miłego kluczenia!

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

O autorze

Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.