Zapewne wielu narzeczonych, których termin ślubu przypada na najbliższe miesiące, zadaje sobie pytanie, czy przekładać go, czy nie. Cóż, miłość w czasach koronawirusa nie jest łatwa. Odkładać moment złożenia przysięgi małżeńskiej i wesele, czy może tylko to drugie, tym samym przekreślając szansę na skrzypcową wersję Ave Maria i towarzystwo wielu bliskich w tym ważnym dniu?
Zapewne odpowiedź na to pytanie będzie inna dla pary, która narzeczeństwem jest na przykład trzy miesiące, a inna dla tej, która przygotowuje się na to wydarzenie od co najmniej roku. W każdej ślubnej grupie internetowej, na targach, blogach, etc. powtarza się, że ślub to najpiękniejszy dzień w Waszym życiu, macie czuć się jak w bajce, a panna młoda wyglądać jak księżniczka. Pytanie tylko, na ile te przesłodzone porady są wartościowe. Mam wrażenie, że swoją powierzchownością odwracają uwagę od tego, co najważniejsze.
Kwarantanna w dzień ślubu – porażka czy szansa?
Nikt z nas nie lubi, gdy nie wszystko idzie zgodnie z planem, zwłaszcza w tak ważnej kwestii jak ślub. Szczególnie kiedy żyje się w tak efekciarskich czasach, jak epoka Facebooka i Instagrama. Ale czy obecna sytuacja może być dla nas również pewną szansą? Może gdzieś w natłoku przygotowań, wyboru kwiatów czy urządzaniu przyszłego mieszkania nie poświęciliśmy wystarczającej uwagi naszej relacji i Bogu, który przecież jest głównym celem naszej wspólnej drogi? Czas kwarantanny można przeznaczyć na przemyślenia, weryfikację wspólnych oczekiwań co do małżeństwa i pogłębienie relacji (choć pewnie w większości przypadków odbywać się to będzie przez Skype’a).
Świadectwo
Wielu moich znajomych znajduje się w podobnej sytuacji. I wiecie co? Dają wielkie świadectwo, bo mimo tak poważnych przeciwności nikt z nich ani przez chwilę nie pomyślał o rozstaniu czy odłożeniu ślubu „na wieczne nigdy” . Większość z nich staje na głowie, żeby doszło do zawarcia sakramentu, choć może niekoniecznie do wesela. I chyba to właśnie jest największe świadectwo. Jeśli Twoje priorytety na linii ślub-wesele ułożone są na odwrót, to może to dobry moment na poważne konkluzje? Oczywiście, mądre decyzje to też takie, kiedy przekłada się obie te uroczystości (ślub i wesele), gdy towarzyszą temu dobre motywacje. A jeśli ciągle wahasz się, czy ślub z tym człowiekiem jest dobrą opcją? Może czas koronawirusa to dobra okazja także na poważne przemyślenie swojej relacji i przedsięwzięcie najbardziej radykalnych środków?
Dobro na przyszłość
Jeżeli jednak towarzyszy Wam determinacja i wspólnie jakoś przezwyciężacie te trudności, warto zachować ten czas w pamięci, na późniejsze małżeńskie czasy, kiedy być może pojawią się jeszcze większe kłopoty. Skoro tak walczyliśmy kiedyś o to, by wziąć ślub, to z łaską sakramentu warto tę walkę toczyć później każdego dnia. Jeśli robimy wszystko, by mimo okoliczności zostać małżeństwem, to chyba jeszcze bardziej można przekonać się, że nasza decyzja o związaniu się na całe życie jest słuszna. Dla narzeczonych to też pewnie sprawdzian, jak radzą sobie z takim stresem i jak wygląda ich wzajemne wsparcie. Jeśli nie chcecie dłużej czekać na ślub, a pragniecie, by uczestniczyli w nim też znajomi, to może warto postarać się o transmisję mszy świętej, a późniejsze wesele połączyć z uroczystym odnowieniem przyrzeczeń małżeńskich i świętowaniem zakończenia epidemii?
Jeśli więc nawet w kościele nie będziesz mieć kilkunastoosobowej scholi, a wszyscy przyjaciele nie będą mogli uczestniczyć w uroczystości i wzruszać się do łez i jeśli wesele nie odbędzie się w tym samym terminie, to ten dzień i tak będzie najpiękniejszy na świecie. Ba, piękniejszy niż w amerykańskich filmach – bo będzie to początek podróży ważnej, trudnej, ale i pełnej cudów, a to dlatego, że przeżytej z Bogiem i drugą po nim najważniejszą osobą w Waszym życiu – mężem lub żoną.
Mądrych decyzji i pięknego ślubu mimo czasów zarazy – właśnie tego Wam, ale i sobie życzę.