WIELKANOCY NIE BĘDZIE – obawiali się niektórzy. Chciałbym jednak podać do wiadomości, że wieść, która płynie z Wiecznego Miasta, głosi, że jednak święta się odbędą (choć nie każdemu może spodobać się to, co takiego konkretnie mówią nowe rozporządzenia).
Kilka godzin przed napisaniem tego tekstu Jego Eminencja Robert kardynał Sarah, prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, wydał dekret dotyczący obchodów Wielkanocy. Do kwietniowego numeru miałem już (od prawie miesiąca) przygotowany tekst zatytułowany Po Namyśle: Nie dajcie sobie okroić Triduum, jednak rzeczywistość postanowiła nas zaskoczyć.
Liturgia w czasie zarazy
Sytuacja na świecie obecnie jest zła. Koronawirus spowodował, że drzwi części świątyń w wielu krajach zostały zamknięte lub co najmniej mocno przyblokowane. W Polsce, w diecezji gliwickiej, także podjęto tę bolesną acz rozsądną decyzję o odprawianiu wszystkich Mszy Świętych bez udziału ludu.
Nie tak dawno pojawił się komunikat z Watykanu mówiący o tym, że przez wzgląd na trudną sytuację we Włoszech papieskie liturgie Wielkiego Tygodnia celebrowane będą bez udziału wiernych. Z perspektywy człowieka obserwującego gwałtowne rozprzestrzenianie się zarazy upłynął jednak szmat czasu i teraz wygląda na to, że podobne obostrzenia obejmą cały Kościół.
Zgodnie z dekretem kardynała Saraha nie ma możliwości, by data Wielkanocy została zmieniona. Oznacza to, że wszystkie dni Triduum Paschalnego obchodzone będą wtedy, kiedy wypadają. Istnieje jedynie możliwość, aby biskupi diecezjalni przełożyli wielkoczwartkową Mszę Krzyżma na inny termin, jeśli zachodzi taka konieczność.
Niemniej jednak zaleca się, aby odprawić Triduum w katedrach i w kościołach parafialnych, nawet jeśli wierni będą nieobecni. W dekrecie są również zalecenia co do modyfikacji niektórych części liturgii poszczególnych dni. Ostateczne decyzje zależą jednak od lokalnych biskupów, zatem teraz oczekujemy na rozpatrzenie tych kwestii przez Konferencję Episkopatu Polski.
Triduum w naszych parafiach
W Wielki Czwartek wszyscy kapłani mogliby odprawiać Mszę Świętą bez udziału ludu (co w normalnych warunkach jest zakazane); miałby też zostać pominięty obrzęd Mandatum (czyli obmycia nóg), aby ograniczyć interakcję księży z wiernymi. Należałoby również zaniechać procesji przeniesienia Najświętszego Sakramentu do kaplicy adoracji (tak zwanej Ciemnicy) i pozostawić Go w tabernakulum. Ci kapłani, którzy nie będą mieli możliwości celebrowania Eucharystii, mieliby wówczas odmówić nieszpory.
W Wielki Piątek do modlitwy powszechnej, zgodnie z zapisem w Mszale, „w poważnej i publicznej potrzebie ordynariusz miejsca może pozwolić na dodanie specjalnej intencji lub ją nakazać”. Niewątpliwie stan epidemii sprawia, że zachodzi sytuacja, aby szczególnie pomodlić się za chorych, zmarłych i osób będących w trudnej sytuacji spowodowanej zagrożeniem.
Podczas Wigilii Paschalnej miałyby zostać pominięte procesje do ognia oraz do chrzcielnicy. Po zapaleniu paschału należałoby od razu odśpiewać Exultet, a w liturgii chrzcielnej jedynie odnowić przyrzeczenia chrzcielne. Kto z księży nie mógłby uczestniczyć w Wigilii, zobowiązany byłby odmówić godzinę czytań przewidzianą na Niedzielę Zmartwychwstania.
Do biskupa należy również decyzja w kwestiach celebracji w klasztorach i seminariach. Może się okazać, że polskie duszpasterstwa tradycyjne nie będą mogły celebrować Triduum w nadzwyczajnej formie, jako że nie są wspólnotami parafialnymi ani zakonnymi. Akty pobożności ludowej oraz procesje typowe dla Wielkiego Tygodnia i Triduum Paschalnego miałyby natomiast zostać przełożone na inne dni, na przykład 14 i 15 września.
Jako że ogólną myślą dekretu jest zaniechanie procesji, to jeśli polscy biskupi podtrzymają tę dyspozycję, nie będzie również tradycyjnej w naszym kraju procesji do Bożego Grobu. W takim wypadku celebracja w Wielki Piątek zakończy się modlitwą nad ludem (w zwyczajnych warunkach jej nie ma), która brzmi: „Panie, nasz Boże, niech obfite błogosławieństwo spłynie na Twój lud, który obchodził pamiątkę śmierci Twojego Syna i spodziewa się swojego zmartwychwstania; odpuść mu winy, udziel pocieszenia, umocnij go w świętej wierze i zapewnij mu wieczne zbawienie. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen”.
Nie da się ukryć, że zrozumiałe jest wyeliminowanie takich, a nie innych obrzędów. Procesje związane z Triduum są wszakże znakami głównie dydaktycznymi, zatem w przypadku braku zgromadzonego ludu ten wymiar ulega zatarciu. Ponadto podczas procesji wierni (lub celebrans z asystą) idą blisko siebie, stąd też ze względu bezpieczeństwa słuszne jest pominięcie tej części liturgii.
Względy duszpasterskie czy „względy duszpasterskie”?
Niestety, z rozmów z ludźmi wynika smutny wniosek, że często zdarzają się parafie, w których obchody trzech najważniejszych dni w ciągu roku liturgicznego nie są celebrowane z należytą starannością i z odpowiednim namaszczeniem. Bardzo często jako przyczynę takiego stanu duchowieństwo podaje się „względy duszpasterskie”. Jest to niestety argument tak boleśnie nadużywany, że powoduje wśród wielu wiernych rozczarowanie, przeradzające się niejednokrotnie we frustrację – zwłaszcza wśród tych, którzy starają się poznawać swoją wiarę, są zakochani w pięknie liturgii oraz rozumieją, na czym polega istota Triduum Sacrum.
W obecnej sytuacji faktycznie można powiedzieć, że względy duszpasterskie (bez tradycyjnego cudzysłowu) sprawiają, że liturgię trzeba skrócić i okroić z jej mniej istotnych części. Skąd natomiast bierze się powszechne przyzwolenie na taką przykrą, minimalistyczną działalność w czasie pokoju i spokoju, wtedy, kiedy nie ma żadnych przeszkód zewnętrznych, które uniemożliwiałyby celebrowanie parafialnej liturgii w sposób maksymalnie uroczysty? Przecież w normalnych warunkach nie występuje ani zagrożenie zarazą, ani wojną, prześladowaniem, klęską żywiołową czy innym nieszczęściem.
Może jest nam potrzebne takie ogołocenie, byśmy wyciągnęli z tego jakąś lekcję? Może żeby zrekompensować sobie „stracone” pod względem uroczystości święta, w kolejnym roku wierni zaczną pożądać rozbudowanej liturgii? Wyjście na pustynię też jest potrzebne. Można wtedy odczuć pustkę, głód, pragnienie, tęsknotę. Ten brak jest niemal jak rekolekcje, których w obecnej sytuacji w wielu parafiach po prostu nie ma. Najpewniej nie odbędzie się również masowe gromadzenie się ludzi na „święconkę”, która dla wielu stanowi istotę, szczyt i centralny punkt Triduum. To dobry moment, żeby wskazać wiernym, że taką samą mocą jak kapłan pokarmy może błogosławić ojciec rodziny.
Świat staje na głowie. Jak niegdyś ceremoniarze byli głównymi agitatorami na rzecz przygotowywania uroczystych liturgii, tak teraz doczekaliśmy czasów, gdzie prawdopodobnie to właśnie oni będą stać na straży okrojenia tychże w swoich parafiach – w imię posłuszeństwa papieżowi, biskupom i (nadzwyczajnym) przepisom liturgicznym.
Żyjemy w ciekawych czasach, ale jeśli tym się mają objawiać, to ja jednak wolę, kiedy jest nudno.
Postscriptum
W międzyczasie pojawiły się zalecenia Konferencji Episkopatu Polski. Względem propozycji kardynała Saraha wygląda to (w ważniejszych kwestiach) następująco: „W celu uniknięcia rozprzestrzeniania się wirusa na terenie diecezji, zaleca się zawężenie uczestników Mszy Świętej Krzyżma do najbliższych współpracowników biskupa” ; „Z racji duszpasterskich miejscowy Ordynariusz może zezwolić na odprawienie drugiej Mszy św. w kościołach i kaplicach, w godzinach wieczornych, a w razie przewidzianej konieczności – nawet w godzinach rannych (Pasch. Soll., 47)” oraz „Chrzty katechumenów mogą być sprawowane z zachowaniem środków ostrożności co do kontaktu bezpośredniego. Natomiast, zgodnie z tradycją Kościoła, mogą one mieć miejsce także w uroczystość Zesłania Ducha Świętego”.
Zobaczymy, jakie decyzje podejmą poszczególni hierarchowie w swoich diecezjach. Do Wielkanocy jest jeszcze trochę czasu i sytuacja może się poprawić lub pogorszyć, stąd też obecnie wydane instrukcje również mogą ulec zmianie.