
Ludzie zajmujący się Public Relations jeszcze jakiś czas temu wydawali się dla środowisk biznesowych co najmniej niepotrzebni. Czasy się zmieniły i specjaliści w tym zakresie są obecnie poszukiwani. Czy Kościół też ich potrzebuje? Może ma ich od zawsze?
Public Relations nie jest czymś zarezerwowanym tylko dla biznesu. Dotyka wielu sfer życia każdego człowieka. To są po prostu dobre relacje z otoczeniem. Każdy o nie zabiega i chce, żeby jego wizerunek w oczach innych był jak najlepszy. Lubimy chwalić się tym, co nam wychodzi, zabiegamy o to, aby ktoś nas pochwalił i zwrócił uwagę na to, co robimy. Istotę PR-u można sprowadzić do jednej zasady: „Czyń dobrze i mów o tym głośno”.
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” Mk 16,15
Bez wątpienia specjalistą w tej dziedzinie jest Jezus Chrystus, a później apostołowie, którzy zostali posłani do głoszenie Ewangelii. To nic innego jak wezwanie do komunikacji z innymi ludźmi. Na przestrzeni lat ludzie komunikowali się w różny sposób. Rozwój technologiczny umożliwił nam dostęp do mediów. McLuhan stwierdził, że są one przedłużeniem zmysłów człowieka. Kościół uważa je za dar Boży i dostrzega potencjał do głoszenia Dobrej Nowiny. Można o tym przeczytać już w Instrukcji Pastoralnej o Środkach Społecznego Przekazu Communio et Progressio z 1971 r. To zobowiązuje do wykorzystania tego narzędzia w dziele Ewangelizacji.
Jesteśmy pracownikami winnicy Pańskiej
W przedsiębiorstwach każdy odpowiada za firmę. Jeśli pracownik wyjdzie i opowiada, jak to jest źle i narzeka, to wśród innych ludzi wizerunek takiej firmy przestaje być idealny. Nie ma ideałów. Wszyscy jesteśmy grzesznikami i to właśnie my tworzymy Kościół i każdy z nas jest za niego odpowiedzialny. W pracy PR-owca ważne jest zarządzanie sytuacjami kryzysowymi. Takich nie brakuje. W Kościele też je widzimy. To nie są sprawy, które można ukryć, one i tak wyjdą na jaw. Profesjonalizm wymaga powiedzenia prawdy. O prawdzie pisał też papież Franciszek w orędziu na 52. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu. Sporo fragmentów orędzia odnosi się do fake newsów, ale ostatnia część dotyczy dziennikarstwa pokoju, które nie ma wywoływać wielkich sensacji, ale szukać źródeł konfliktów i nie doprowadzać do słownych awantur. Jesteśmy świadkami wielu trudnych sytuacji w Kościele. Środowisko medialne bardzo żywo reaguje na wszelkie przejawy nieodpowiednich zachowań, szczególnie jeśli chodzi o księży. Co można wtedy zaobserwować w internecie? Wielką rzeszę katolików, którzy rzucają argumentami i cytatami z Pisma Świętego w agresywny sposób. To nie jest rozwiązanie. Owszem, jeśli jakiś ksiądz upada w grzechu, temat staje się niezwykle medialny, ale nie zapominajmy, że poza tym jednym księdzem w danej sytuacji jest mnóstwo dobra w Kościele i to od nas zależy, czy świat o nim usłyszy.