,,Jesteś przegranym. Nie poradziłeś sobie. Nie nadajesz się na papieża’’ – to słowa ze stylizowanej wizji papieża Pawła VI, którą widzimy w filmie ,,Paweł VI. Papież burzliwych czasów’’. No właśnie, a co jeśli to nie fikcja? A jeśli papież rzeczywiście przegrał. I czy święty może przegrać?
Jest 26 września 1897. W małym miasteczku koło Brescii rodzi się 3. dziecko Giorgia i Guidetty Montinich. Nikt wtedy nie spodziewał się, że mały Giovanni Batista (Jan Chrzciciel) będzie jedną z kluczowych postaci Kościoła Powszechnego. Zanim jednak Giovanni z poczuciem ciężaru założył na siebie białą sutannę i w burzliwym okresie podjął się prowadzenia Łodzi Piotra, jego życie zarysowało wiele kontekstów, które zaprowadziły go aż na Watykan. Jego życie jest opowieścią o bólu, kryzysie i o osamotnieniu. Jednak przede wszystkim o zaufaniu Bogu, które przezwycięża każdą porażkę.
Życie tego błogosławionego – nieuznawanego przez jednych za godnego następcę Piotra, uwielbianego przez drugich jako wielkiego reformatora tak naprawdę wymyka się obydwu uproszczeniom. Pokazując, że to Bóg prowadzi ster Kościoła, a nie nasze ambicjonalne rozgrywki.
Życie oddane nauce
W młodości był niezwykle zdolnym, jednak bardzo chorowitym chłopcem o wątłej posturze. Uczył się w Collegio Cesare Artici (w 1913 przerwał naukę z powodów zdrowotnych), ale już 1916 zdał maturę w gimnazjum Arnoldo di Brescia.
Przez następne cztery lata studiował w seminarium w Brescii. 29 maja 1920 w w tym samym mieście przyjął święcenia kapłańskie z rąk ordynariusza Giacinto Gaggi. Już od początku kapłaństwa wszystko wskazywało na to, że będzie intensywnie rozwijał się naukowo. Od razu po święceniach kontynuował kształcenie na Uniwersytecie Gregoriańskim i zdobył tytuł doktora prawa kanonicznego. Aktywnie działał też na Uniwersytecie ,,La Sapienza’’.
Przełożeni widząc jego organizatorski zmysł i zdolności w nawiązywaniu kontaktów, polecili mu studia w Papieskiej Akademii Kościelnej, która kształciła watykańskich dyplomatów. Błyskawicznie, bo już w 1922 roku, w wieku 25 lat zaczął pomagać, wtedy jeszcze księdzu (a później biskupowi) Giussepe Pizzardo i poznawać tajniki kościelnej dyplomacji. Co ciekawe, Giovanii w ten sposób nigdy nie został regularnym duszpasterzem parafialnym, co często podnoszono mu jako rodzaj oskarżenia. Bardzo szybko został jednym z delegowanych pracowników nuncjatury w Polsce.
Jego doświadczenia z pracy w naszym kraju są dość specyficzne, bo klimat polityczny Polski był dla niego kompletnie niezrozumiały: „Ta forma nacjonalizmu traktuje obcych jak wrogów, szczególnie tych za bezpośrednią granicą. Szukają ekspansji własnego kraju kosztem innych narodów.’’ (za: Fappani, Molinari & Monti ni 1979, str. 256.).
Dyplomata Boga
Pobyt w Polsce był krótki, bo już w listopadzie 1923 roku powrócił do pracy w Kurii Rzymskiej. Od tego momentu kariera Montiniego potoczyła się w zawrotnym tempie.
Otrzymał tytuły: tajnego szambelana papieskiego (1925), prałata Jego Świątobliwości (1931), protonotariusza apostolskiego (1938). Już 16 grudnia 1937 został mianowany substytutem w Sekretariacie Stanu; był jednym z najbliższych współpracowników sekretarza stanu, kardynała Eugenia Pacellego, późniejszego papieża Piusa XII. 19 listopada 1952 papież mianował go prosekretarzem stanu do bieżących spraw kościelnych.
Poniekąd sam zahamował swoją karierę, bo już w grudniu tego samego roku zaproponowano mu kapelusz kardynalski, ale jak sugeruje watykanista John Kelly, odmówił bez wahania (J. Kelly: Encyklopedia papieży, 1997, s. 453nn). Nie wiemy, czy rzeczywiście czuł się niegodny, czy może uważał, że czeka go jeszcze wiele odpowiedzialnych zadań w Kurii Rzymskiej, w której przecież tak świetnie się czuł.
Powyższy tekst jest FRAGMENTEM artykułu, który ukazał się w numerze 2. Miesięcznika Adeste. Aby przeczytać całość, pobierz go za darmo, aby przeczytać resztę!