Wielkie Antyfony Adwentowe stanowią niezwykle zapomniane, a zarazem niedoceniane dziedzictwo duchowe i kulturalne Kościoła. Ich wielkość nie objawia się jednak w jakiejś rozwlekłości formy, lecz w ich ukierunkowaniu na Tajemnice naszej wiary, a także w bezpośrednim przygotowaniu do wielkiego wydarzenia, jakim jest świętowanie wcielenia Chrystusa Pana.
Z pewnością każdy z nas słyszał o podziale Adwentu na dwa okresy: do 16 grudnia oraz od 17 grudnia aż do Wigilii Bożego Narodzenia. Co jednak ciekawe, klasyfikacja ta została uregulowana przepisami liturgicznymi dopiero w latach 60. XX wieku – początkowo poprzez różną gradację dni w tych dwóch przedziałach, a wreszcie wyraźne rozróżnienie ukierunkowania duchowego: pierwszy okres ma za zadanie przygotować nas do powtórnego przyjścia Chrystusa, drugi zaś – przysposobić do uroczystości Narodzenia Pańskiego.
Nasuwa się więc naturalne pytanie – co było wcześniej? Już po powierzchownej analizie wcześniejszych ksiąg liturgicznych można stwierdzić, że żaden formalny podział nie występował. Czy jest on w takim razie jakimś nowym tworem w Liturgii Kościoła? Właśnie w tym miejscu dochodzimy do meritum: jedynym widocznym wyznacznikiem tegoż nieoficjalnego rozgraniczenia było właśnie pojawienie się Wielkich Antyfon Adwentowych z dniem 17 grudnia. Od początku miały one swoje miejsce tuż przed hymnem Magnificat w nieszporach. W Liturgii po Soborze Watykańskim II umieszczono je także w aklamacjach przed Ewangelią, które są przypisane do 7 ostatnich dni Adwentu.
Powstanie Wielkich Antyfon Adwentowych datować możemy na VII wiek, za pontyfikatu papieża Grzegorza I. Jednak ich obecną formę tekstową zawdzięczamy Amalariuszowi z Metzu (IX wiek). Patrząc na słowa wszystkich siedmiu antyfon, bardzo łatwo zauważamy ich regularność od strony formy. Tekst zawsze rozpoczyna metaforycznie wyrażona apostrofa do Chrystusa, zaczerpnięta z Pisma Świętego, która następnie zostanie rozwinięta i pogłębiona o kolejne konteksty biblijne. Drugą część antyfony stanowi modlitwa zebranego ludu, zainicjowana wezwaniem „veni”, czyli „przyjdź”.
Święty Augustyn powiedział: „Kto kocha, ten śpiewa”. Nic dziwnego więc, że zalecanym przez Kościół sposobem na odmawianie brewiarza, jest właśnie śpiew gregoriański. Antyfony adwentowe również występują w zapisie chorałowym, a więc przeznaczone są do wykonania dla scholi. Melodia przypisana każdej z nich figuruje w drugim tonie gregoriańskim, zaś każdy z tonów chorałowych (jest ich 8) posiada osobne zabarwienie uczuciowe (dzięki charakterystycznym figurom). Modus drugi określa się jako smutny, tajemniczy. Bardzo dobrze koresponduje to z tematyką Wielkich Antyfon – przepełnione są one tęsknotą i oczekiwaniem na obiecanego Mesjasza.
O Sapiéntia, quæ ex ore Altíssimi prodísti, attíngens a fine usque ad finem, fórtiter suavitérque dispónens ómnia: veni ad docéndum nos viam prudéntiæ.
O Mądrości, która wyszłaś z ust Najwyższego, Ty obejmujesz wszechświat od końca do końca i wszystkim rządzisz z mocą i słodyczą, przyjdź i naucz nas dróg roztropności.
W tekście pierwszej antyfony, przeznaczonej do odśpiewania 17 grudnia, odnaleźć możemy odniesienie do dwóch fragmentów Pisma Świętego. Pierwszy z nich pochodzi z księgi Mądrości Syracha, w której to Mądrość mówi o sobie: „Wyszłam z ust Najwyższego i niby mgła okryłam ziemię”. Drugi człon antyfony nawiązuje do kolejnego tekstu biblijnego, wywodzącego się z księgi Mądrości, który mówi właśnie o tym przymiocie Bożym: „Sięga potężnie od krańca do krańca i włada wszystkim z dobrocią”. Pierwsza z Wielkich Antyfon stawia nas w punkcie wyjścia – „przed wszystkimi wiekami”. Apostrofa „O, Sapientia” stawia przed nami Syna Bożego, drugą osobę Trójcy Świętej jako Mądrość, która wyszła z ust Bożych, a więc wyrażoną przez Słowo: odwieczny Logos, będący materią stworzenia. Zrodzenie z Ojca Syna Bożego jest właśnie wyjściem Słowa z ust Najwyższego – Słowa, przez które „wszystko się stało”. Mgła, którą Mądrość Przedwieczna okrywa całą ziemię, to alegoria mocy Bożej, która trzyma cały świat w swych ścisłych ramach, bo bez niej wszystko obróciłoby się w nicość.
Na uwagę zasługuje również drugi człon antyfony: „Ty obejmujesz wszechświat od końca do końca i wszystkim rządzisz z mocą i słodyczą” – można odczytać to jako swoistą przepowiednię tajemnicy Zbawienia – śmierci Chrystusa na drzewie krzyża, z którego to objął ludzkość swoimi ramionami. Dwie skrzyżowane belki stały się tronem królewskim, z którego Jezus rządził „z mocą i słodyczą” i obalił panowanie Szatana nad ludzkością. W kontekście przytoczonych fragmentów dostrzegamy w tym tekście liturgicznym zestawienie dwóch wielkich początków: z jednej strony sytuacji zrodzenia Syna Bożego przez Ojca, przed wiekami, z drugiej zaś początek nowego życia, które Jezus Chrystus przyniósł nam, składając siebie w najdoskonalszej ofierze za nasze grzechy.
Prośmy Chrystusa, aby w swej Mądrości nauczył nas roztropnego życia, zgodnego z Bożą wolą, z nakazami Stwórcy wobec nas.
O Adonái et Dux domus Israel, qui Móysi in igne flammæ rubi apparuísti, et ei in Sina legem dedísti: veni ad rediméndum nos in brácchio exténto”.
O Adonai, Wodzu Izraela, Tyś w krzaku gorejącym objawił się Mojżeszowi i na Synaju dałeś mu Prawo, przyjdź nas wyzwolić swym potężnym ramieniem.
W drugiej z antyfon zwracamy się do Chrystusa „O Adonai”. Żydzi stosowali to imię zamiennie dla JHWH. Pochodzi ono od hebrajskiego słowa „adon”, używanego wobec osób sprawujących władzę. Dnia 18 grudnia Kościół zaprasza nas, abyśmy ponownie wyznali, że Bóg jest naszym prawomocnym władcą. Pierwsza część tekstu wprowadza nas w swego rodzaju kontekst historyczny antyfony. Doprowadza nas do Księgi Wyjścia, kiedy to Bóg objawił się Mojżeszowi w płonącym krzewie i objawił mu swoje Imię (Wj 3), a także przekazał ludzkości przykazania na górze Synaj (Wj 20). Bóg odkrywa przed nami po kolei swoje tajemnice. Kiedy w poprzednim dniu antyfona wspominała o drogach roztropności, dzisiaj mówi już bardzo konkretnie o prawie Pańskim, które winniśmy zachowywać całym sercem.
Ramię Pańskie, o którym mowa w drugiej części tekstu, przewija się na kartach Pisma Świętego w wielu momentach. Początkowo mowa o nim w kontekście wyjścia Izraelitów z niewoli egipskiej, np. w Psalmie 136: „I wywiódł spośród nich Izraela, bo Jego łaska trwa na wieki. Ręką potężną, wyciągniętym ramieniem, bo Jego łaska na wieki” (Ps 136, 11-12). W dalszej kolejności warto zwrócić uwagę na fragment księgi Proroka Izajasza: „Oto Pan Bóg przychodzi z mocą i ramię Jego dzierży władzę […] Podobnie jak pasterz pasie On swą trzodę, gromadzi [ją] swoim ramieniem” (Iz 40, 10a; 11a). Wreszcie odniesienie do ramienia Pańskiego pojawia się w hymnie Maryi Magnificat w świętej Ewangelii wg Łukasza: „On przejawia moc ramienia swego, rozprasza [ludzi] pyszniących się zamysłami serc swoich. Strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych” (Łk 1, 51-52).
Po przeanalizowaniu powyższych cytatów możemy znowu rozgraniczyć „działanie” ramienia Pańskiego opisane na kartach Pisma Świętego. Na początku odnosimy je do wyprowadzenia Izraelitów z niewoli egipskiej. Później przychodzi jednak czas na coś innego, mianowicie na wyprowadzenie narodu wybranego z innej niewoli. Oczywiście rozchodzi się tutaj o krępujące powrozy grzechu. Bóg przychodzi jako władca w osobie Jezusa Chrystusa, który potężnym ramieniem wyswobadza ludzkość z więzów śmierci, a potem zaprowadza swoje władanie na całej ziemi – ogłasza nowy porządek – poniża pysznych, a wywyższa pokornych.
Jesteśmy zachęceni do ukorzenia się przed władcą, Jezusem Chrystusem, który ma moc odpuścić nasze grzechy i wywyższyć nas za okazanie pokory wobec godności Królestwa Niebieskiego.
O Radix Iesse, qui stas in signum populorum, super quem continebunt reges os suum, quem gentes deprecabuntur: veni ad liberandum nos, iam noli tardare.
O Korzeniu Jessego, który się wznosisz jako znak dla narodów, przed Tobą zamilkną królowie, a ludy modlić się będą do Ciebie; przyjdź nas wyzwolić, już dłużej nie zwlekaj.
Już na pierwszy rzut oka, gdy zapoznamy się z tekstem trzeciej antyfony, możemy mieć przeświadczenie, że jest to nawiązanie do rodowodu Jezusa Chrystusa. Z każdym dniem Kościół pragnie przekazać nam więcej wiedzy na temat oczekiwanego Mesjasza. Apostrofa O Radix Jesse jest odniesieniem do fragmentu z Księgi proroka Izajasza: „Wyrośnie różdżka z pnia Jessego, wypuści się odrośl z jego korzeni. […] Owego dnia to się stanie: Korzeń Jessego stać będzie na znak dla narodów” (Iz 11, 1;10). Zapowiada on, że Zbawiciel będzie się wywodził z rodu Jessego, a także stanie się znakiem dla całego świata (w łacińskim oryginale użyto sformułowania „gentes”, które odnosi się raczej do ludu pogańskiego, który nie zna Boga).
Drugi człon liturgicznego tekstu również jest nawiązaniem do wyżej wspomnianej księgi profetycznej: „Oto się powiedzie mojemu Słudze, wybije się, wywyższy i wyrośnie bardzo. […] tak mnogie narody się zdumieją, królowie zamkną przed Nim usta, bo ujrzą coś, czego im nigdy nie opowiadano, i pojmą coś niesłychanego” (Iz 52, 13;15). Wyżej przytoczony fragment wyjęty został z pieśni o Słudze Jahwe, którą Kościół czyta w Wielkim Tygodniu. Przepowiada ona uniżenie Jezusa Chrystusa w czasie bolesnej męki. Prorok nawiązuje tym samym bezpośrednio do zwieńczenia Tajemnicy Zbawienia, która dokonała się na Golgocie. Warto spojrzeć jednak na ten cytat również z innej strony. Męka i Śmierć Chrystusa, nie dość, że jest dla nas zdrojem miłosierdzia i odkupienia, zwraca również naszą uwagę na inną tajemnicę, tak bliską w obecnym czasie, a zarazem niemożliwą do pojęcia: Bóg stał się Człowiekiem. Zamknął swoją nieskończenie doskonałą, boską naturę w ścisłych ramach ludzkiego, słabego ciała. Możemy tutaj dostrzec pewną zależność: dopiero, gdy będziemy chwalić Boga razem z zastępami aniołów, kiedy osiągniemy świętość, będziemy mogli w pełni pojąć to ogromne misterium.
Na końcu antyfony znów pojawia się wezwanie „veni”. Człowiek, pogrążony w swoich grzechach, wyraża w nim ogromną tęsknotę za Bogiem, za Jego łaską woła: „przyjdź szybko!”.
O Clavis David, et sceptrum domus Israel, qui aperis, et nemo claudit, claudis, et nemo aperit: veni et educ vinctum de domo carceris, sedentem in tenebris et umbra mortis.
O Kluczu Dawida i Berło domu Izraela, Ty, który otwierasz, a nikt zamknąć nie zdoła, zamykasz, a nikt nie otworzy; przyjdź i wyprowadź z więzienia człowieka, pogrążonego w mroku i cieniu śmierci.
Nie sposób rozpocząć rozważania kolejnej, czwartej antyfony, która jest przeznaczona na dzień 19 grudnia, bez sięgnięcia do Pisma Świętego: „Położę klucz domu Dawidowego na jego ramieniu; gdy on otworzy, nikt nie zamknie, gdy on zamknie, nikt nie otworzy” (Iz 22, 22). Prorok w tych dosyć tajemniczych i trudnych do pojęcia słowach znów ukazuje naszą zależność od Chrystusa. Przede wszystkim stwierdza Jego władzę nad całym światem. Potwierdzają to wypowiedzi samego Jezusa na kartach Apokalipsy św. Jana Apostoła: „To mówi Święty, Prawdomówny, Ten, co ma klucz Dawida, Ten, co otwiera, a nikt nie zamknie, i Ten, co zamyka, a nikt nie otwiera” (Ap 3, 7); „Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków i mam klucze śmierci i Otchłani” (Ap 1, 18). Po przywołaniu powyższych fragmentów wszystko staje się już dużo jaśniejsze i bardziej klarowne. Bóg uświadamia człowieka, iż ten znajduje się w ciemności, która jest dla niego swego rodzaju więzieniem. Przedstawia mu jego aktualną sytuację: pochłaniają go mroki śmierci – oczywiście chodzi tutaj o śmierć duchową, pogrążenie w grzechu, nieumiejętne stawianie oporu pokusom itd. Stwórca, jako miłosierny Ojciec, daje jednak jedną możliwość na wyjście z owej ciemności. Jest nią Jezus Chrystus.
Tylko zaufanie do Jezusa, a co za tym idzie – wypełnianie jego nakazów, pobożne życie – może sprawić, że drzwi duchowego marazmu otworzą się i będziemy mogli wyjść na światło radości i świętości na drodze Zbawienia.
O Oriens, splendor lucis æternæ, et sol iustitiæ: veni et illumina sedentes in tenebris et umbra mortis.
O Wschodzie, blasku Światła wiecznego i Słońce sprawiedliwości, przyjdź i oświeć siedzących w mroku i cieniu śmierci.
Rozważając tekst kolejnej antyfony, można dostrzec coraz wyraźniej zarysowujący się koniec adwentowego oczekiwania: wschód słońca zawsze zwiastuje koniec nocy. W poprzednich dniach prosiliśmy Chrystusa, aby wyprowadził nas z ciemności grzechu i śmierci, a jak najlepiej wyjść z mroku? Idąc do światła. Liturgia stawia przed nami Jezusa jako wieczny blask, światłość doskonałą, która już ma się ku wschodowi. Ukazuje także kolejną oczekiwanego Zbawcy, odwołując się do Pisma Świętego: „[Mądrość] jest odblaskiem wieczystej światłości, zwierciadłem bez skazy działania Boga, obrazem Jego dobroci” (Mdr 7,26). Pośród wszystkich innych, już przytoczonych przymiotów Bożych, szczególnie uwypuklona zostaje dobroć, która pojawiła się już na samym początku, gdy Stwórca stwierdził, że jego dzieła były dobre. Tak i teraz patrzy on na nas z ojcowską miłością i dobrocią, lituje się nad nami mimo grzechów, do których lgnie często nasze serce.
Wreszcie – antyfona koresponduje z pieśnią Zachariasza, śpiewaną codziennie w czasie jutrzni: „Dzięki litości serdecznej Boga naszego, nawiedzi nas z wysoka Wschodzące Słońce, by zajaśnieć tym, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają, aby nasze kroki zwrócić na drogę pokoju” (Łk 1, 78-79). Cytat ten ukazuje, że ów „wschód” w tekście liturgicznym na dzień 21 grudnia nie jest analogią do zwykłego zjawiska atmosferycznego – słońce nie „wschodzi” z wysoka – jest to zupełnie sprzeczne z porządkiem natury. Dla Boga jednak nie ma nic niemożliwego. Ludzkość, jak pisze św. Łukasz, a za nim powtarza prorok Izajasz, zamieszkuje podziemną krainę mroków. To nie nasz świat jest punktem odniesienia dla nieba, a odwrotnie – naszym zadaniem jest dążyć do Bożych przybytków.
Bóg zstępuje w głębokości naszego grzechu, nawet tam, gdzie nie chcemy dać mu miejsca i wypełnia nas swoją światłością, prowadzi do swego Królestwa.
O Rex gentium, et desideratus earum, lapisque angularis, qui facis utraque unum: veni et salva hominem, quem de limo formasti.
O Królu narodów przez nie upragniony; Kamieniu węgielny Kościoła, przyjdź i zbaw człowieka, którego utworzyłeś z prochu ziemi.
Na dwa dni przed Wigilią Narodzenia Pańskiego Kościół pragnie zwrócić uwagę na zależność między Bogiem i człowiekiem. Oczywiście na początku wychodzi od samego Stwórcy, tytułując Go imieniem królewskim. Odniesienie do Boga jako króla pojawia się między innymi w Psalmach: „Mówcie wśród pogan: Pan jest królem. Umocnił świat, by się nie poruszył; ze słusznością wymierza ludom sprawiedliwość” (Ps 96, 10). Widzimy także, że liturgia stawia człowieka w zupełnym kontraście wobec Boga – doskonałego, wspaniałego i sprawiedliwego władcy. Według drugiego opisu stworzenia Adam powstał z prochu ziemi.
Być może trudno stanąć nam czasem wobec tezy tak nas poniżającej, jednak warto dostrzec w tym pewną analogię. Antyfona wskazuje, że Chrystus jest kamieniem węgielnym Kościoła, jego budowli. My zaś, pochodząc z gliny, wypaleni miłością Bożą, stajemy się żywymi cegłami w Mistycznym Ciele Chrystusa. Kościół funkcjonuje więc jako swego rodzaju spoiwo dla kontrastowych bytów nędznego człowieka i doskonałego ze wszech miar Boga. Właśnie tutaj możemy naszą duszę zjednoczyć z Chrystusem, który nas odkupił i w ten sposób osiągnąć zbawienie.
Antyfona przedostatnich nieszporów Adwentu wskazuje nam, jak wielką rolę odgrywa Kościół w życiu chrześcijanina – w nim dostępujemy Bożej Łaski, dzięki której mamy więź z Bogiem.
O Emmanuel, Rex et legifer noster, exspectatio gentium et Salvator earum: veni ad salvandum nos, Domine Deus noster.
O Emmanuelu, nasz Królu i Prawodawco, oczekiwany Zbawicielu narodów, przyjdź, aby nas zbawić, nasz Panie i Boże.
Ostatnią z Wielkich Antyfon rozpoczyna apostrofa „O Emmanuel”. Ten tytuł Mesjasza najpełniej wyraża chyba koniec adwentowego oczekiwania: oznacza dosłownie „Bóg z nami”. Drugi człon tekstu jest bezpośrednim nawiązaniem do księgi proroka Izajasza: „Albowiem Pan jest naszym sędzią, Pan naszym prawodawcą, Pan naszym królem! On nas zbawi!”. Powyższe słowa są kwintesencją wszystkich antyfon. W czasie ostatnich nieszporów powracamy na nowo do tytułów Mesjasza, które przewijały się przez teksty liturgiczne w poprzednich dniach. W końcu jasno wyznajemy, że to Jezus Chrystus jest oczekiwanym Zbawicielem narodów.
Antyfonę kończy pełna tęsknoty i zaufania zwrot: „przyjdź, aby nas zbawić, nasz Panie i Boże”. Pojawia się tutaj analogia do Apokalipsy św. Jana Apostoła, gdzie Mesjasz nazwany zostaje Panem i Bogiem. Na końcu Adwentu z wiarą uznajemy Jezusa za Syna Bożego, równemu Ojcu, zrodzonego z Niego przed wiekami. Wielkie Antyfony Adwentowe doprowadziły nas do Wigilii Bożego Narodzenia.
Powyższe rozważania nie wyczerpują w pełni bogactwa teologicznego tych tekstów liturgicznych, można powiedzieć, że są jedynie swoistym preludium do tej wielkiej, adwentowej symfonii. Na sam koniec warto jeszcze raz spojrzeć na wszystkie antyfony: O Sapientia, O Adonai, O Radix, O Clavis, O Oriens, O Rex gentium, O Emmanuel. Zauważamy anagram: pierwsze litery czytane od tyłu utworzą łacińskie zdanie: Ero cras – będę jutro. Niech te słowa napełnią nas jeszcze większą nadzieją i przygotują jeszcze lepiej do świętowania Narodzenia Pańskiego.
Powyższy tekst ukazał się w numerze 3. Miesięcznika Adeste. Pobierz go za darmo, aby przeczytać resztę!