Sigla:
Jr 31, 7-9
Ps 126 (125), 1b-2b. 2c-3. 4-5. 6
Hbr 5, 1-6
2 Tm 1, 10b
Mk 10, 46b-52
Dla kogo przeznaczona jest miłość Boga? Dla kogo Jezus stał się człowiekiem, umarł i zmartwychwstał? Dla kogo jest Kościół? Dla kogo istnieją sakramenty? Komu Bóg daje łaskę?
Pelagianistyczne serduszko stereotypowego Polaka-Katolika odpowie bez chwili zwłoki: tylko dla tych, którzy na to zasługują! Tylko dla tych, którzy uczynkami zapracują sobie na Bożą miłość! Tylko dla tych, którzy każdego tygodnia drepczą do kościoła na mszę!
Co na to Jezus? Łapie się za głowę, widząc naszą głupotę, i przypomina: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają”. Miłość Boża, pascha Jezusa, Kościół i sakramenty są przede wszystkim dla grzeszników, dla „utrudzonych i umęczonych”, dla mających już dość swojego dotychczasowego sposobu życia, dla gotowych wstać i coś z tym zrobić.
Czujesz, że z Bogiem do tej pory nie najlepiej Ci się układało, ale coś Cię jednak do Niego ciągnie? Chciałbyś mieć z Nim dobre relacje, ale nie wiesz od czego zacząć? Historia Bartymeusza (o którym mówiliśmy już trochę tydzień temu) wskaże Ci drogę.
Bartymeusz to ja. Bartymeusz to my. Bartymeusz to Ty. Siedzisz w swoim grzechu, ślepocie, niemocy. Słyszysz coś o Jezusie, chciałbyś Go poznać, ale czy ktoś taki jak Ty może się do Niego zbliżyć? Może.
Pierwszy krok, to prośba o litość, o wybaczenie: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną”. Możesz go postawić podczas sakramentu pokuty i pojednania, wyznając Bogu wszystkie swoje choroby, oddając Mu swoją ślepotę (bo grzech to w istocie po prostu ślepota). Jeśli nie dasz rady tego zrobić, nie możesz pójść dalej.
Co się stanie, gdy jednak się na to zdobędziesz? Twoje dotychczasowe środowisko Cię wyśmieje: „Wielu nastawało na niego, żeby umilkł”. To naturalne. Świat bardzo burzy się wobec cudu nawrócenia. Usłyszysz „zaraz ci minie”, „od kiedy ty taki święty jesteś”, „ale się nawiedzony zrobiłeś”, „daj spokój, nie traktuj Boga aż tak serio”.
Ale Bóg stał się człowiekiem właśnie dla takich ludzi jak Ty – dla grzeszników, wyrzutków, ludzi słabych, odepchniętych, niepoprawnych, odrzuconych, nie dość kochanych. Bóg teraz patrzy właśnie na Ciebie i mówi do swoich uczniów: „Zawołajcie go”.
Mówiliśmy w ostatnim czasie o wymaganiach stawianych przez Jezusa. Właśnie w tej chwili pojawia się kolejne z nich. Nie możesz odpowiedzieć na wezwanie Jezusa, jeśli wcześniej nie zrobisz tego, co Bartymeusz – „On zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się na nogi i przyszedł do Jezusa”. Nie wystarczy sama spowiedź, przebaczenie grzechów, odmówienie pokuty. Jeśli chcesz stale żyć blisko Pana, musisz zrzucić z siebie stary płaszcz, postanowić poprawę, pozbyć się okazji prowadzących do grzechu, potępić stare przyzwyczajenia. Wtedy dopiero będziesz w stanie iść do Jezusa i za Jezusem.
Bóg mówi „Oto sprowadzę ich z ziemi północnej i zgromadzę ich z krańców ziemi (…) Oto wyszli z płaczem, lecz wśród pociech ich przyprowadzę. Przywiodę ich do strumienia wody równą drogą – nie potkną się na niej”.
Podejdź do Niego. On zna Twoją sytuację jak nikt i tylko On może Ci pomóc. Niezależnie od tego z czym masz problem, niezależnie czy jesteś duchowo niewidomy czy kaleki w inny sposób – zaufaj Panu. Przyszedł po to, by Cię odnowić i odnowionego doprowadzić do siedmiu sakramentalnych strumieni, z których wypływa życie.
Nasz nowy ks.wikariusz jak zawsze pięknie objaśnia i tłumaczy Ewangelię na Niedzielnych Perykopach.Zaglądam tu i nie mogę się nadziwić,jakiego mamy wykształconego wikarego:)