adeste-logo

Wesprzyj Adeste
Sprawdź nowy numer konta

Wesprzyj
#tradilekcje

Nie czekamy na kuriera

Kogo przyszliście zobaczyć? Tylko dlaczego na pustyni? Cierpliwości… Dowiecie się! Tego, dlaczego w Adwencie warto wyjść na pustynię, a na Mesjasza poczekać dłużej niż na paczkę w paczkomacie.

6 grudnia 2020
II niedziela Adwentu, 1 klasy
stacja w kościele św. Krzyża Jerozolimskiego
szaty fioletowe
Link do tekstów liturgicznych na dzisiejszy dzień: KLIK

Czas Adwentu, już druga niedziela, zastaje nas znów oczekujących. Adwent wydaje mi się bardzo dobrym czasem dla współczesnego człowieka. Dlatego, że dziś ludzie ciągle na coś czekają. Na wypłatę, spotkanie, premierę książki, gry czy filmu. Wszyscy też czekamy na unormowanie się sytuacji na świecie.

Dlatego teraz, kiedy Kościół wchodzi w czas tego oczekiwania, nie jest ono czymś obcym dla człowieka, który ciągle na coś czeka. Różnica natomiast polega na przeżywaniu tego czekania. Kiedy zamawiamy jakąś rzecz, chcielibyśmy, żeby zaraz była u nas. Klik i za piętnaście minut uśmiechnięty kurier puka do drzwi lub paczkomat przyzywa SMS-em. Tak się dziś żyje.

Kościół w swojej mądrości pokazuje, że oczekiwanie nie jest tylko przykrym i bezowocnym czasem poprzedzającym ważne dla nas wydarzenie. Oczekiwanie jest nam potrzebne, aby jak najlepiej się przygotować na wyjątkowe spotkanie. Uporządkować swoje życie, sprawy. Paczkę możemy odebrać siedem minut po wstaniu z łóżka. Zbawiciela świata jednak należałoby przyjąć w sposób szczególny, będąc w pełni przygotowanym.

Dlatego właśnie jest to taki dobry czas. Jesteśmy w nim wezwani do czekania, co jest dziś mocno wpisane w codzienność, oraz do odczytania znaków – poprzez wsłuchanie w Żywe Słowo – jak właściwie to czekanie przeżyć, co prowadzi do pogłębiania relacji człowieka z Bogiem.

Każdy dialog opiera się na wzajemnym zrozumieniu. Bóg bardzo bezpośrednio zdaje się o tym przypominać w lekcji z Listu św. Pawła do Rzymian. Przychodzi do ludzi, którzy często nie potrafią czekać, którzy do czekania są nieprzyzwyczajeni, w słowach: „Wszystko, cokolwiek jest napisane, dla naszego pouczenia napisane jest, abyśmy przez cierpliwość i pociechę z Pism świętych nadzieję mieli”.

Cała pierwsza część tej lekcji zasadza się na tych dwóch terminach: cierpliwość i nadzieja. Bóg jest tu przedstawiony jako Bóg cierpliwości i nadziei. Przełóżmy to jednak na codzienność i zauważmy paradoks.

Ktoś czegoś bardzo oczekuje, jest to dla niego ważne, a my podchodzimy do niego i mówimy, że musi mieć cierpliwość i nadzieję. Na pewno nie spotkalibyśmy się ze zbyt wielkim entuzjazmem. Dlaczego jednak w perspektywie oczekiwania na przyjście Mesjasza miałoby to działać?

Zobacz też:   O ciele

Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta. Ponieważ tutaj rozgrywa się to nie w perspektywie konkretnej osoby, ale w perspektywie wszystkich wierzących, całego Kościoła. Bo – jak czytamy dalej – to Bóg nadziei i cierpliwości skłania ludzi ku jednomyślności.

Kościół jednomyślnie wychwala wtedy Boga. Stąd zaduma nad własnym życiem, moim osobistym przygotowaniem, miesza się z wychwalaniem Boga, który ma przyjść do każdego. Można z tego wyprowadzić prosty schemat.

W Adwencie człowiek wierzący ma za zdanie dążyć do przygotowania swego życia na przyjście Zbawiciela, którego oczekuje. Bóg w tym czasie udziela mu cierpliwości i nadziei w swojej pracy nad sobą, a także w wyczekiwaniu. Taka perspektywa tworzy jedność Kościoła razem wyczekującego. Co z kolei, jak pisze św. Paweł, napełnia wszelką radością i pokojem w wierze.

Jan Chrzciciel również oczekiwał Chrystusa. Kiedy usłyszał – będąc w więzieniu – że jest ktoś taki, posłał uczniów z zapytaniem, czy to faktycznie Mesjasz. Jezus nie odpowiada, czy nim jest. On mówi o tym, co się dzieje za Jego sprawą.

Pięknie wskazuje to na to, że nie da się oddzielić osoby Jezusa od Jego działania. To, że jest Mesjaszem, nie jest przez Niego potwierdzane autorytetem. „Czy jesteś posłanym?” – pyta Jan. „To ja jestem posłaniem” – odpowiada Chrystus. Jan wie, że to właściwa odpowiedź. Człowiek, który w pełni wypełnia Boże Słowo, który sam jest Słowem Boga, musi być oczekiwanym Mesjasz.

Z kolei poprzez osobę Jana Chrystus zadaje dobre pytania na czas Adwentu. Kogo przyszliście oglądać? No właśnie. Co lub kogo chcę oglądać w Adwencie? Ciemną kaplicę w czasie rorat? Fioletowe ornaty? Wieniec? Myślę, ze mało osób podchodzi do tego aż tak płytko. Natomiast jest to wołanie, aby ten Adwent nie przeleciał bezrefleksyjnie.

„Człowieka w miękkie szaty odzianego?” – pyta Jezus i wskazuje, że to niestety zły adres. Jan Chrzciciela jest tym, który prostuje ścieżki dla Pana. Wiele rzeczy mamy na co dzień, a niektóre tylko w Adwencie. To jest dobry adres – pustynia. Pustynia to nasze serce. Miejsce, gdzie dopiero może wybrzmieć głos Boga.

Czekasz.
Z Kim? Z całym Kościołem.
Gdzie? Na pustyni.
Czego ci nie brakuje? Nadziei i cierpliwości.
Skąd wiesz, że tam? Bo słucham głosu.
A z kim masz się spotkać? Ze Słowem.

Krócej się nie da.

Adeste promuje jakość debaty o Kościele, przy jednoczesnej wielości głosów. Myśli przedstawione w tekście wyrażają spojrzenie autora, nie reprezentują poglądów redakcji.

Stowarzyszenie Adeste: Wszelkie prawa zastrzeżone.

O autorze

Prezbiter, salwatorianin. Miłośnik tradycyjnej liturgii i gier bitewnych - Warhammera 40000 i Bolt Action. Obecnie posługuje w parafii Matki Zbawiciela w Mikołowie (archidiecezja katowicka).
Podoba Ci się to, co tworzymy? Dołącz do nas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.